Górnik Zabrze. Jimeneza by nie oddali

W Zabrzu mogą odetchnąć z ulgą. Jesus Jimenez dalej będzie strzelał gole dla górniczej jedenastki.


Przed ostatnim meczem Górnika z Zagłębiem gruchnęła wieść, że Hiszpan ma odejść z Zabrza. Pytany o wszystko w Lubinie przez reporterkę Canal +, która przekonana, że Jimenez pożegna się już z zespołem, a mecz numer 79 w barwach Górnika z „miedziowymi” jest jego pożegnaniem, trener Marcin Brosz mówił spokojnie. – Domyślam się, że wszystko związane jest z końcem okienka transferowego, gdzie pokazuje się wiele informacji. My jednak koncentrujemy się na tym co jest na boisku – mówił szkoleniowiec zabrzan.

Miało być wypożyczenie

Przypomnijmy, że chodzić miało o dwa super mocne ukraińskie kluby Dynamo Kijów i Szachtar Donieck, które sposobią się do gry w Champions League. Szachtar w grupie B mierzy się z Realem Madryt, Interem i Borussią Moenchengladbach, a Dynamo w grupie G gra z Juventusem, Barceloną oraz Ferencvarosem.

Jak się okazuje, było wstępne sondowanie czy Górnik byłby w stanie puścić swojego kluczowego i najlepszego w tej chwili piłkarza, ale skończyło się tylko na tym. Tym bardziej, że Ukraińcy nie byli zainteresowani transferem definitywnym, a tylko wypożyczeniem zawodnika z opcją pierwokupu. Takie postawienie sprawy nikogo w Górniku nie mogło zadowolić.

Jimenez to w tej chwili czołowy zawodnik w ekstraklasie i jej wyróżniająca się postać, a pięć zdobytych bramek w lidze (plus jedna w Pucharze Polski) mają swoją wartość. Z taką ilością goli piłkarz, który za niespełna miesiąc, bo 5 listopada kończy 27 lat, przewodzi stawce najskuteczniejszych w ekstraklasie. Chwalą go koledzy, chwalą szkoleniowcy i kibice. Jimenez, który gra w górniczym klubie od lata 2018 roku, ma obowiązującą umowę do końca czerwca 2022 roku. Jeśli dalej będzie tak strzelał i tak się prezentował, to raczej wcześniej niż później Górnik otrzyma od jakiegoś zagranicznego kontrahenta ofertę z cyklu tych nie do odrzucenia. Portal transfermarkt wycenia zawodnika na 1 mln euro, ale skoro obrońcę Pawła Bochniewicza udało się we wrześniu, za 1,2 mln euro wytransferować do SC Heerenveen, to na Jimenezie da się zarobić tym bardziej. Na razie jednak kibice chcą, żeby dalej grał w Górniku i walczył z nim o czołowe lokaty, bo bez jego osoby z przodu byłoby o to bardzo trudno.

Pozytywne zaskoczenie

Teraz przed górniczym zespołem spokojne przygotowania do meczu na szczycie 7. kolejki ekstraklasy z Rakowem u siebie. To spotkanie po reprezentacyjnej przerwie 17 października. Trochę przerwy się przyda, bo przecież w dwóch ostatnich meczach zabrzanie – wygrywający wcześniej mecz za meczem – zdobyli tylko jeden punkt.

– Te wyniki na początku sezonu, to na pewno pozytywne zaskoczenie. Ostatni, choć przegrany mecz z Zagłębiem, był lepszy niż ten z Wisłą, choć tam był remis, a teraz tutaj porażka. Wiem że w piłce liczą się bramki, ale też ważne jest to, jak się gra, jak się zespół prezentuje, czy jest gra na jeden kontakt, jak drużyna utrzymuje się przy piłce. W Lubinie było widać z naszej strony dużo piłkarskiej jakości. Smutne jest to, że tak łatwo i tak szybko straciliśmy tam dwie bramki, szczególnie tą pierwszą, bo był to ciąg takich błędów. No cóż, kolejna lekcja za nami – mówi Dariusz Czernik. Prezes Górnika dodaje.


Czytaj jeszcze: Gotowy do walki

– Trzeba pamiętać, ilu piłkarzy od nas odeszło, że nie zagraliśmy ani jednego meczu sparingowego. Zresztą stąpamy po ziemi, nie ma drużyn, które wszystko wygrywają. Już trzeba też myśleć o tym, co nas czeka, na pewno dobrze trzeba wykorzystać teraz tą przerwę, a potem patrzeć na kolejne spotkania, a przede wszystkim na mecz z Rakowem. Zagra u nas lider z wiceliderem. To też odpowiada nam na pytanie w którym jesteśmy w miejscu – podkreśla prezes Czernik.


Na zdjęciu: Jesus Jimenez to w tym sezonie motor napędowy Górnika. Nic dziwnego, że interesują się nim inni.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus.pl