Prezes JKH GKS Jastrzębie: Nikt nikogo nie podkradnie

– Chcielibyśmy podnieść puchar w Tychach. Dawno nie zanotowaliśmy sukcesu, a dla wielu z nas będzie to pierwsza cenna wygrana – tak mówił nam kapitan JKH GKS Jastrzębie, Radosław Nalewajka. Hokeiści z Jastrzębia w imponującym stylu sięgnęli po raz drugi w historii klubu po Puchar Polski.

Gdy kapitan odebrał puchar szybko przekazał go Leszkowi Laszkiewiczowi, który nie tak dawno obwieścił, że kończy grę z powodu urazu kręgosłupa.

– Od początku myślałem, że jeżeli wygramy, to puchar przekażę Leszkowi jako pierwszemu. Gdyby nie kontuzja zapewne wspierałby nas na lodzie. To nasz „guru”, mentor, jest z zespołem na dobre i złe. Dołożył swoją cegiełkę do sukcesu – mówił niezwykle zadowolony napastnik JKH GKS Jastrzębie, który pewnym krokiem zmierza do reprezentacji kraju.

Zwycięski autokar

Podopieczni trenera Roberta Kalabera – którego wspierali Rafał Bernacki i Laszkiewicz – byli świetnie przygotowani pod każdym względem fizycznym, mentalnym oraz taktycznym.

– Kiedy jechaliśmy autokarem do Tychów, to pół żartem, pół serio powiedziałem, że jest on zwycięski, a droga powrotna nam się wydłuży – śmiał się kapitan zespołu, Radosław Nalewajka. – Od początku wierzyliśmy w końcowy sukces i nawet w tym momencie jak przegrywaliśmy 0:3 z Tauron KH GKS Katowice. Potrafiliśmy odwrócić losy tego meczu, a przed finałem byliśmy mocno naładowani, bo takiej szansy nie można było stracić.

– Jeszcze dwa lata temu gdybyśmy mieli taką sytuację jak w meczu z Katowicami zespół nie odwróciłby losów tej potyczki – stwierdził prezes klubu, Kazimierz Szynal.

Credit: Lukasz Sobala / Press Focus

 

Sylwester według JKH GKS Jastrzębie

Długo trwała fiesta na tyskiej tafli. Ku uciesze fotoreporterów…

– No i tym sposobem rozpoczęliśmy w Jastrzębiu sylwestrową zabawę nieco wcześniej, ale są powody do tego – śmiał się Radosław Nalewajka.

– Trochę się bałem, że w finale zmierzymy się z gospodarzami, a tyska publiczność może sparaliżować naszych zawodników – dodaje prezes Kazimierz Szynal. – Po półfinałach byłem w 60 procentach pewny, że puchar powędruje do Jastrzębia. Ten zespół jest już dojrzały, choć występuje w nim wiele młodych zawodników. To cieszy, że wcześniej obrana droga powoli przynosi efekty. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że trofeum dostało się w godne ręce.

– Nie zamierzam porównywać obu meczów, bo były niezwykle trudne, ale zakończyły się happy endem – powiedział brat bliźniak Radka, Łukasz Nalewajka. – Nikt z nas nie wątpił w końcowy sukces i to jedno ze źródeł powodzenia. Na pewno wynik meczu z Podhalem nie odzwierciedla tego, co się działo na lodzie. Rywal był wymagający, ale my jesteśmy perfekcyjnie przygotowani i dla nas nie ma znaczenia czy gramy na początku czy na końcu spotkania. Rytm gry jest utrzymany mniej więcej na tym poziomie i to kolejne źródło naszego powodzenia.

 

Nie podkradać

Działacze z Jastrzębia nie są w gorącej wodzie kąpani. Przed 4 laty powierzyli opiekę nad zespołem trenerowi Kalaberowi, który został obdarzony zaufaniem. Słowak cierpliwie pracował i przebudowywał zespół. Młodzież obdarzył zaufaniem i ona z meczu na mecz robi postępy.

– My nie wychodzimy przed orkiestrę i wcale się nie napinamy, bo od tego są inne, możniejsze kluby – uśmiecha się prezes Szynal. – My robimy swoje, w odwodzie mamy jeszcze kilku młodych zawodników i niech tylko nikt nie próbuje nam ich podkradać. Zachęcamy naszych rywali do pracy z młodzieżą.

Feta po finale TatrySki Podhale Nowy Targ - JKH GKS Jastrzębie
Credit: Lukasz Sobala / Press Focus

Prezes wysłał wyraźny sygnał, że „wyrwanie” z tej drużyny kogokolwiek będzie niemożliwe. Oby tak było, bo zespół trudno skonstruować, ale jedną czy dwoma decyzjami można go rozwalić.

 

Kop w górę

Trener Kalaber też mocno przeżywał zdobycie Puchar Polski, bo to przecież również jego pierwszy wymierny sukces. Mało kto wiedział, że Martin Kasperlik grał ze złamanym palcem, bo został nieszczęśliwie trafiony krążkiem w meczu z Orlikiem Opole.

– O naszej wygranej zadecydował charakter i chłopaki udowodnili, że już są dojrzałą ekipą – mówił słowacki szkoleniowiec. – Wszyscy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Obcokrajowcy wsparli młodzież i vice versa. Była odpowiednia atmosfera i ona zbudowała ten zespół. Leszek Laszkiewicz wykonał swoją robotę i tylko się cieszyć…

Czy to będzie kop w górę? – Nie wybiegajmy za daleko i cieszmy się, że puchar jest w Jastrzębiu – szybko zripostował Radek Nalewajka. – My konsekwentnie chcemy iść do przodu i wygrywać wszystkie mecze – dodał brat bliźniak Łukasz.

– Spokojnie przed nami wiele pracy, by jak najlepiej zaprezentować się w play offie. – Mam już plan co trzeba zrobić, by znów móc się cieszyć z wygranych – stwierdził spokojnie trener Kalaber.

Jastrzębie to jaśniejsza strona naszej hokejowej rzeczywistości. Stop! Dość komplementów, ale na kolejne może przyjdzie czas!

Radość JKH GKS Jastrzębie po zdobyciu Pucharu Polski
„Rodzinne” zdjęcie hokeistów ze swoimi największymi fanami po zdobyciu Pucharu Polski. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus