JKH GKS Jastrzębie zrobiło rozbiór w 3. tercji

Drużyna trenera Roberta Kalabera odniosła pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie, odprawiając z kwitkiem GKS Tychy.


Do meczu z tyszanami drużyna JKH GKS Jastrzębie przystępowała jako „czerwona latarnia” tabeli. We wcześniejszych czterech spotkaniach ligowych podopieczni trenera Roberta Kalabera nie „splamili się” zdobyczą punktową, a co gorsza – strzelili tylko jednego gola (Patryk Pelaczyk)! Piątkowy mecz z GKS-em Tychy był więc okazją i szansą, by odbić się wreszcie od dna.

Pierwsza tercja nie była porywającym widowiskiem, było w niej mnóstwo chaosu i przypadku. Nieco więcej z gry mieli goście, jastrzębianie kilka razy musieli ratować się wybiciem krążka na uwolnienie, by zażegnać niebezpieczeństwo pod swoją bramką. Ale generalnie żadnej z drużyn nie udało się zdominować przeciwnika, o czym świadczy chociażby liczba strzałów na bramkę: 11:10 na korzyść tyszan.

Na początku drugiej tercji gospodarze stanęli przed wymarzoną szansą na zdobycie gola, bo przez 59 sekund grali w podwójnej przewadze, gdy na ławce kar wylądowali Olli Kaskinen i Bartłomiej Jeziorski. Na szczęście dla przyjezdnych ich rywale strzelali ślepą amunicją, wiele do życzenia pozostawiała szybkość rozgrywania krążka. Zawodnicy JKH momentami poruszali się niczym ołowiane orły, więc hokeiści GKS-u Tychy zdążyli się przesuwać i ułatwiać interwencje Tomaszowi Fuczikowi.

Wkrótce po zakończeniu kary obu zawodników tyszanie mogli strzelić gola, gdy Jakub Bukowski pognał na bramkę JKH, lecz na koniec rajdu przewrócił się (próbował wymusić rzut karny?) i szansę diabli wzięli. Po dwóch tercjach gospodarze mieli przewagę w strzałach (29:16), lecz nie miało to żadnego przełożenia na wynik.

Worek z bramkami otworzył się dopiero w ostatniej tercji, ale gole strzelali wyłącznie gospodarze. Wynik otworzył kapitan JKH Maciej Urbanowicz, którego zza bramki obsłużył dokładnym podaniem Josef Mikyska. Potem, gdy na ławce kar odpoczywali Urbanowicz i Radosław Galant, Raivo Freidenfelds wyłuskał „gumę” rywalom, pognał na bramkę gości i nie zmarnował sytuacji sam na sam z Fuczikiem. Kropkę nad „i” postawił Pelaczyk, któremu wyłożył krążek jak na tacy Mikyska.


JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 3:0 (0:0, 0:0, 3:0)

1:0Urbanowicz – Mikyska – Szvec (46:29), 2:0 – Freidenfelds (53:54, 4 na 4), 3:0 – Pelaczyk – Mikyska – R. Nalewajka (58:20).

Sędziowali Michał Baca i Paweł Kosidło oraz Artur Hyliński i Sebastian Iwaniak. Widzów 400.

JASTRZĘBIE: Balizs; Jansons – Kostek, Kamieniew – E. Szewczenko, Bryk – Górny, Blanik – Horzelski; Szvec – Mikyska – Koriakoski, Kalenikovas – Freidenfelds (2) – Urbanowicz (4), Jarosz – Paś – Pelaczyk, Sinegubovs – Ł. Nalewajka – R. Nalewajka (2). Trener Robert KALABER.

TYCHY:Fuczik; Kaskinen (2) – Bizacki, Pociecha – Ciura, Bagin – Younan, Jaśkiewicz – Ubowski; Gościński – Starzyński – Marzec, Mroczkowski – Galant (2) – Szedivy, Dupuy – Boivin – Szturc (2), Jeziorski (2) – Komorowski – Bukowski. Trener Andriej SIDORENKO.Kary: JKH – 8 min, Tychy – 8 min.


Na zdjęciu: Patryk Pelaczyk (na pierwszym planie) „zamknął” wynik meczu JKG z GKS-em Tychy.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pozostałe wyniki

Zwycięska ścieżka

Ze sporym zainteresowaniem oczekiwaliśmy derbów Małopolski, ale okazuje się, że hokeiści Re-Plastu Unii potwierdzili swoje wysokie aspiracje. Wygrali z Comarch Cracovia 5:2, będąc zespołem bardziej dojrzałym. Hokeiści odnieśli 4. zwycięstwo z rzędu i to spore osiągnięcie. Unia była zespołem bardziej dojrzałym, a przede wszystkim skuteczniejszym. (s)

RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – COMARCH CRACOVIA 5:2 (2:0, 1:1, 2:1)

1:0 – Krzemień – S. Kowalówka – Denyskin (1:42), 2:0 – Pangełow-Jułdaszew – Cichy – Jerofiejew (6:29), 2:1 – Nemec – Wronka – Sointu (22:10). 3:1 – Krzemień – Densykin – S. Kowalówka (39:48), 4:1 – Cichy – Pangełow-Jułdaszew (51:39, w przewadze), 4:2 – Kasperlik – Sawicki (57:47), 5:2 – Padakin (59:16, do pustej).

Sędziowali: Tomasz Radzik i Patryk Pyrskała – Michał Gerne i Sławomir Szachniewicz. Widzów

UNIA: Lundin; Jerofiejews – Pangełow-Juldaszew, Diukow – Jakobsons, P. Noworyta – Bezuszka, Pasek; Padakin – Cichy – Szczechura, Da Costa – Dziubiński (4) – Laasko, S. Kowalówka (4) – Krzemień – Denyskin (2), Ahopleto – Wanat – Sołtys. Tener Krzysztof MAJKOWSKI.

CRACOVIA: Zabolotny; Gula – Szaur, Kinnunen – Jeżek, Nemec (2) – Husak, Dziurdzia; Racuk – Arrak – Michalski, Sawicki – Rac (2) – Kasperlik (2), Csamango – Wronka – Sointu, Tynka, Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Unia – 10 min. Cracovia – 6 min.


„Jasiek” to skarb

John Muray, bramkarz GKS-u, od początku sezonu utrzymuje się w dobrej formie. W Toruniu bronił z dużym wyczuciem, a jego koledzy dopełnili się. Mądrość taktyczna przyjezdnych sprawili, że odnieśli ważne zwycięstwo. Gospodarze byli wymagającym rywalem, ale ostatecznie musieli uznać wyższość rywali. Obrońcy tytułu mistrzowskiego tytułu imponują dojrzałą grą. Może nie grają efektownie, ale efektywnie. (s)

ENERGA TORUŃ – GKS KATOWICE 2:5 (1:2, 0:0, 1:3)

0:1 – Lehtonen – Monto – Muiol (7:31), 1:1 – Zając – Wenker (8:08), 1:2 – Monto – Lehtonen – Mikkola (18:23), 1:3 – Magee – Fraszko – Pasiit (43:48), 1:4 – Wajda – Fraszko (52:35), 2:4 – Koskinen – Ignatienko – Jaworski (56:18). 2:5 – Magee – Frszko (59:27, do pustej).

Sędziowali: Patryk Kasprzyk i Marcin Polak – Jacek Szutta i Maciej Byczkowski. Widzów 1048.

ENERGA: Mustukows; Ignatenko – Jaworski (2), Augstkalns – Zieliński (4), Gimiński (2) – Ahonen, Kurnicki – Bajwenko; Korenczuk – K. Kalinowski – Syty (2), Viitanen – Koskinen – Olszewski, Jeskanen – Maćkowski – Elomaa, Zając – Szirokow – Wenker. Trener Teemu ELOMO.

KATOWICE: Murray; Kolusz – Rompkowski (2), Mikkola – Wanacki, Kruczek – Wajda (2), Maciaś – Maciaś; Magee – Pasiut – Fraszko, Hitosato – Monto – Lehtonen, Olsson – Pulkkinen – Blomqvist (2), Prokurat – Smal (2) – Bepierszcz. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Energa – 12 (2 tech.) min, GKS – 8 min.