JKH GKS Jastrzębie. Źródła zwycięstw

Jedność na lodzie sprawia, że drużyna JKH GKS Jastrzębie ma powody do radości.


Robert Kalaber, trener JKH GKS Jastrzębie, po okazałym (7:2) zwycięstwie nad GKS-em Tychy próbował zachować spokój i kamienną twarz. Niemniej wystarczyło tylko spojrzeć na Słowaka, by zorientować się, że jest usatysfakcjonowany nie tylko rezultatem, ale przede wszystkim z postawą swoich zawodników.

Każdy z osobna oraz wszyscy razem dokonali sporego wyczynu, strzelając na lodowisku obrońców tytułu aż 7 goli i to po raz drugi w tym sezonie. To nie było dzieło przypadku – uzmysłowiliśmy sobie po końcowej syrenie.

Tu i teraz

Hokeiści Jastrzębia dzierżą miano niepokonanych od 10 meczów. Od 23 października i sławetnego 8:10 z Re-Plastem Unią Oświęcim kroczą od wygranej do wygranej. – Nie liczę żadnej serii, to wszystko jest poza nami, a najważniejszy jest kolejny mecz, który przed nami – uśmiecha się [Robert Kalaber].

– Cieszymy się ze zwycięstwa w Tychach, ale już dzisiaj pracujemy, by jak najlepiej wypaść w Oświęcimiu. Przez dwie tercje w Tychach graliśmy radosny hokej i udowodniliśmy, że mamy zespół, który potrafi zdobyć cztery, pięć bramek. Najbardziej jestem jednak zadowolony z ostatniej odsłony, bo w defensywie prezentowaliśmy dobrze i przeciwnik niewiele mógł zdziałać.

Graliśmy mądrze i zespołowo, a przed końcem potrafiliśmy strzelić jeszcze 2 gole. Wszystko mieliśmy pod kontrolą i ta drużyna zasłużyła na miano lidera. Od początku nie ukrywaliśmy wysokich aspiracji, więc przyszła pora je zrealizować.

Młodzież już dojrzała

Zespół z Jastrzębia jest umiejętnie skomponowany i nawet kontuzje (ostatnio Maciej Urbanowicz) nie są w stanie go rozkleić. – Taki mecz zdarza się raz na jakiś czas i trudno będzie go powtórzyć – mówił trener Kalaber 18 września po wygranej 7:3 na własnym lodzie. Tymczasem minęły dwa miesiące z niewielkim okładem, a doszło do powtórki, ale z jednym wyjątkiem – jastrzębianie strzelili 7 goli na tafli rywala, tracąc zaledwie 2.

– Z czterech tegorocznych meczów wygraliśmy już trzy (jeden w Superpucharze Polski – przyp.red.) – podkreśla Słowak. – Tu nie ma żadnych tajemnic, a wygrane mają kilka źródeł. Przede wszystkim nasi młodzi zawodnicy już dojrzeli do większych wyzwań i pozbyli się kompleksów mistrzów. We wrześniu przełamali się na własnej tafli, a teraz potrafili wygrać dwa razy na lodowisku rywala. Uwierzyli w swoje umiejętności i niech już tak zostanie do końca sezonu.

Dobrze prezentują się nasi obcokrajowcy, strzelają sporo goli i potrafią odwracać losy meczu. Żadna drużyna nie ma prawa zaistnieć w czołówce bez wartościowego bramkarza. Nasz miał drobne chwile słabości, ale teraz po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Zespół mocno go wspierał, co dało wymierny efekt. Nie ukrywam dumy, bo zespół zaimponował mi odpowiedzialną grą, zwłaszcza w ostatniej tercji.

Wczoraj rano klub poinformował na swojej stronie internetowej o transferze 29-letniego obrońcy Eriksa Szewczenki (181 cm/84 kg), mającego występy w juniorskiej, młodzieżowej oraz seniorskiej reprezentacji Łotwy. Zawodnik ten ma bogate CV, oprócz swojego kraju, m.in. w Rosji, Norwegii, Białorusi oraz Chinach. Ten sezon rozpoczął w HK Zemgale Jełgawa, zaś z Jastrzębiem podpisał kontrakt do końca sezonu.

Reprezentacyjne zmartwienie

Od 23 czerwca Robert Kalaber jest selekcjonerem naszej reprezentacji i tuż po nominacji podkreślał, że celem jego zespołu jest odzyskanie miejsca w Dywizji IA. Niestety, decyzją międzynarodowych (IIHF) mistrzostwa świata – z wyjątkiem Elity, kobiet oraz najsilniejszej grupy juniorów – zostały odwołane.

– Ta decyzja zmartwiła nie tylko mnie i hokeistów, ale chyba wszystkich fanów – mówi Słowak. – Nie wiem, jakie obowiązują procedury w międzynarodowej federacji, i jakimi racjami się kierowali. My możemy tylko przyjąć to do wiadomości i martwić się tym, że nie zrealizujemy jednego z naszych celów na ten sezon. Pozostaje nam tylko jeden ważny turniej finałowy eliminacji olimpijskiej. Zaplanowany jest na sierpień i mam nadzieję, że odbędzie się bez przeszkód.


Czytaj jeszcze: Defensor prosto z KHL-u

Polskiemu hokejowi potrzebny jest sukces i chcielibyśmy na nim wypaść jak najlepiej, by dyscypliną zainteresowały się telewizje oraz sponsorzy. Musimy się dobrze przygotować do występów z wymagającymi rywalami. Gros pracy spadnie na kluby, bo o dłuższym zgrupowaniu chyba nie będzie mowy. Musimy zmobilizować wszystkich najlepszych i spróbować nawiązać rywalizację z wyżej notowanymi przeciwnikami. Dlatego też czas przeznaczony dla kadry musimy dobrze wykorzystać w sezonie.

W dniach 17-19 grudnia, na lodowisku „Jantor” w Katowicach-Janowie, biało-czerwoni będą mieli okazję sprawdzić się w turnieju EIHC z Węgrami oraz Łotyszami.


Na zdjęciu: Gorących momentów pod bramka Patrika Nechvatala nie brakowało, ale skapitulował zaledwie dwa razy.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus