Joanna Jóźwik: Tęsknię za pełnymi trybunami

Rozmowa z Joanną Jóźwik, mistrzynią Polski w biegu na 800 metrów, zawodniczką AZS AWF Katowice.


Wróciła pani do szybkiego biegania po prawie dwóch latach leczenia kontuzji. Czas 2.01,26 powinien chyba cieszyć po takiej przerwie?

Joanna JÓŹWIK: – Czuję niedosyt, bo wiem, że jestem już przygotowana na szybsze bieganie, ale z powodu drobnej kontuzji postanowiliśmy z trenerem przerwać sezon, żeby mieć czas na całkowite wyleczenie urazu i spokojne przygotowania do roku olimpijskiego. Najbardziej zadowolona jestem ze złotego medalu mistrzostw Polski, bo to była impreza docelowa.

To poważny uraz?

Joanna JÓŹWIK: – Nie, stan zapalny przyczepów ścięgna Achillesa, ale wszystko jest pod kontrolą. Mogłabym dokończyć sezon, ale po prostu nie ma sensu ryzykować.

Decyzja o przełożeniu igrzysk w Tokio na 2021 rok z powodu pandemii koronawirusa to chyba dla Pani zbawienie? Bo doszło kilka miesięcy dodatkowych treningów…

Joanna JÓŹWIK: – Na początku byłam zła. Wszystko było podporządkowane pod ten jeden rok. Zgrupowania, które w części też musiałam opłacić sama z pomocą małych sponsorów i nagle… imprezy docelowej nie ma! Byłam zawiedziona. Okazuje się jednak, że te kilka miesięcy wyjdzie mi na plus i czuję, że będzie dobrze.

Poruszyła pani ważny temat – zapłaciła pani za wiele zgrupowań z własnej kieszeni. Nie jest tajemnicą, że w tym sezonie nie było pani po drodze z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Jak to wygląda na kolejny rok?

Joanna JÓŹWIK: – Nie byłam jeszcze na rozmowach z przedstawicielami PZLA i trudno mi powiedzieć, jak to będzie wyglądać, ale udało mi się pozyskać dużego sponsora, który chce wspomóc moje przygotowania do igrzysk, więc na szczęście w tym roku będę miała pod tym względem mniej stresu.

Pandemia nie ustępuje i może być tak, że do igrzysk będzie trzeba się przygotowywać w kraju. Bierzecie to pod uwagę?

Joanna JÓŹWIK: – Oczywiście. Bardzo dobre warunki do treningu ma COS w Zakopanem. Tam są pokoje i sala hipoksyjna, obiekty są dostosowane do zawodników. Jedyny problem to pogoda, byle ona dopisała.

Czy ma pani w planach starty w sezonie halowym?

Joanna JÓŹWIK: – Pewnie, że tak. Są przecież halowe mistrzostwa Europy w Toruniu i chciałabym na nich powojować.

Przewlekła kontuzja mocno panią zmieniła. Przytrafiła się po igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie zajęła pani bardzo wysokie piąte miejsce, najlepsze z Europejek. Jak pani teraz ocenia ten czas?

Joanna JÓŹWIK: – To prawda – kontuzje, zwłaszcza te trwające po kilka miesięcy, zmieniają. Wtedy dopadają człowieka różne myśli. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że wstaję rano i nie wiem co ze sobą robić, bo nie mam treningu. To był jedyny mój cel w życiu. Brzmi to strasznie, ale tak właśnie wygląda życie wyczynowego sportowca. Zrozumiałam wtedy, że jak przestanę biegać zawodowo, nie mam co robić. I właśnie wtedy postanowiłam też rozwijać się biznesowo. Właśnie po to, by zapewnić sobie wewnętrzny spokój, że sobie poradzę po karierze. Wielu sportowców nie planuje swojej przyszłości i to jest duże ryzyko. Dlatego chciałabym bardzo płynnie przejść z biegania zawodowego w strefę biznesową.

Ale dla pani biznes to także sport?

Joanna JÓŹWIK: – Tak, biznes dla mnie w tej chwili to bieganie amatorskie. Chcę dzielić się swoim doświadczeniem.

Grupą docelową mają być kobiety?

Joanna JÓŹWIK: – Tak, bo sama nią jestem. Wiem, jak bieganie mnie zbudowało i nie mam tu na myśli wyłącznie wyglądu zewnętrznego, a przede wszystkim to, jaką sport daje motywację, pewność siebie itd. Chcę, by kobiety ruszyły się z kanapy. Chciałabym zarazić je pozytywną energią, by umiały walczyć z tym, co dla nich niekomfortowe i by nauczyły się o tym głośno mówić.

I pierwszym krokiem jest udział w obozie, który pani organizuje w Zakopanem?

Joanna JÓŹWIK: – To może być pierwszy, ale i kolejny krok. To tygodniowy wyjazd dla kobiet na różnym poziomie zaawansowania. Każda z nich nie tylko będzie mogła nauczyć się czerpać radość z biegania, wyznaczania sobie celów, ale i porozmawiać z psychologiem, dietetykiem, fizjoterapeutą, trenerem od przygotowania motorycznego. Będą też towarzyskie spotkania przy kawie czy kieliszku wina. Zapraszam zatem do zapisów, bo czasu nie zostało już dużo.

I to jest pani pomysł na przyszłość?

Joanna JÓŹWIK: – Tak, bardzo bym chciała właśnie tym się zajmować po zakończeniu kariery. W tym roku będzie to tylko jeden wyjazd, ale może w kolejnych latach uda się zorganizować kilka obozów dla kobiet, może nie tylko w Polsce.

A o czym Joanna Jóźwik teraz marzy?

Joanna JÓŹWIK: – Takie sytuacja, jak ta tegoroczna, kiedy nieoczekiwanie wybucha pandemia i wywraca całe życie do góry nogami, powoduje, że człowiek znowu sprowadzany jest do parteru. I marzenia stają się przyziemne. W tej chwili chciałabym, by znowu wrócili kibice na trybuny, by poczuć gwar, emocje. Chciałabym też wrócić do swojego poziomu sportowego.


Czytaj jeszcze: Fajdek dał twarz

Jaki ma pani stosunek do przyszłorocznych igrzysk? Ludziom spoza sportu łatwo powiedzieć, żeby je odwołać z powodu pandemii, ale dla was zawodników to rezygnacja z marzeń, pięcioletnich przygotowań…

Joanna JÓŹWIK: – Powinny się odbyć. Pokazaliśmy i w Polsce, i za granicą, że można zorganizować bezpieczne zawody. Pewnie bez kibiców, pewnie tylko przed telewizorem, ale za to się odbędą i to jest dla nas, sportowców najważniejsze. Choć oczywiście osobiście bardzo tęsknię za pełnymi trybunami.

Rozmawiała Marta Pietrewicz (PAP)


Fot. Piotr Kieplin/Pressfocus