Jesienią nie był tak skuteczny. W dwóch meczach pokazał co potrafi

W pierwszej części sezonu Joel Valencia, który urodził się w Ekwadorze, lecz posiada także hiszpański paszport, do bramki rywali trafiał w drugiej i trzeciej kolejce. Później „zamilkł” na długie tygodnie. Co prawda dołożył jeszcze trzy asysty, ale piłkarscy eksperci przyznawali, że jego liczby powinny być zdecydowanie lepsze, gdyż w niemalże każdym spotkaniu miał sytuację strzelecką. Na kolejnego ligowego gola czekał jednak od początku sierpnia 2018 roku!

 

Zaczął w Turcji

Sygnał, że coś w kwestii skuteczności się zmieniło, można było dostrzec podczas zgrupowania w Turcji. W sparingach z silnymi rywalami Joel należał do najlepszych zawodników na boisku i zdobył dwie bramki w meczach z Karabachem Agdam i Bohemiansem Praga.

Dobrą formę z meczów kontrolnych Valencia przełożył też na ligę. Co prawda w Krakowie jeszcze nie błyszczał, ale popis dał w spotkaniu z Lechem i w piątek w Gdyni. W tym pierwszym spotkaniu zdobył bramkę głową.

– W końcu się przełamałem i znów wpisałem na listę strzelców. Po jesieni mówiłem sobie, że muszę poprawić wiele rzeczy. Strzelać więcej goli, podejmować lepsze decyzje na boisku, dokładniej podawać. W dodatku bramkarza poznańskiej drużyny pokonałem po główce, co… chyba nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło. Może jak byłem dzieckiem to jakiegoś gola strzeliłem głową, ale w dorosłej piłce takie rzeczy nie miały miejsca. To nie było takie trudne, bo Piotrek Parzyszek zagrał mi świetną piłkę i wystarczyło tylko dołożyć głowę – śmieje się Joel Valencia po meczu Arka – Piast.

W Gdyni spodziewał się trudniejszej przeprawy i tak było. – Przeciwko Arce zawsze gra się trudno, nawet jak nie wygrywają. Na wyjazdach nie punktujemy tak dobrze, jak w domu. Trzeba to zmienić – zapowiadał ofensywny pomocnik Piasta.

 

Pewność siebie rośnie

Jego słowa zostały zamienione w czyn, bo gliwiczanie przez niemal cały mecz, oprócz końcówki, dyktowali warunki gry, a nawet na fatalnej murawie ataki śląskiej drużyny napędzał nasz bohater, czyli Joel.

– Szczerze? Nie lubię grać w Gdyni. Już w poprzednim sezonie źle mi się tutaj grało. Wtedy jednak mieli nieco inny styl gry. Teraz mają w składzie Janotę czy Jankowskiego, którzy wiedzą, co to znaczy gra w piłkę. Ale fakt, też dużo walczą. Ok, było trudno, ale byliśmy lepsi i wygraliśmy. Arka odpowiedziała tylko golem z rzutu rożnego – mówi Valencia, który celnie wykończył piękną i poprzedzoną wieloma podaniami akcję na 2:0.

– Kiedy drużyna gra dobrze, to każda kolejna akcja ją napędza. Nam – pomimo fatalnego boiska – udało się przeprowadzić atak, w której udział wzięła chyba cała drużyna. W końcowej fazie tej akcji dostałem podanie od Martina Konczkowskiego, który mnie dostrzegł w polu karnym. To była ładna akcja i po prostu musieliśmy ją wykończyć. A tak na serio – długo pracowaliśmy nad konstruowaniem takich akcji i to przynosi efekty – zaznacza mały wzrostem, ale wielki sercem i umiejętnościami piłkarz, Joel Valencia po meczu Arka – Piast.

 

Joel Valencia w… Valencii?

Jak Joel tak dalej będzie grał, to trafi do Valencii” – przyznał w pewnym momencie komentator stacji Eurosport i choć to oczywiście mało prawdopodobne, to jednak coś w tym jest, bo jeśli piłkarz utrzyma taką dyspozycję, to latem może otrzymać kilka ciekawych propozycji.

Na razie jednak Valencia chce wygrywać z Piastem kolejne mecze. Dwie wygrane z rzędu w tym sezonie nie zdarzały się często, nawet trener Waldemar Fornalik mówił o tym, że chciałby, aby jego zespół potrafił rozegrać kilka dobrych meczów z rzędu, które zakończą się zwycięstwami. Pokonanie Lecha i Arki jest dobrym zaczynem.

W najbliższy piątek do Gliwic przyjedzie zespół Śląska Wrocław i oczywiście to gospodarze będą faworytem tego spotkania. – Okrzei to nasza twierdza. Jesteśmy bardzo mocni w domu. Zwycięstwo w Gdyni dodało nam jeszcze więcej pewności siebie. Teraz czas na spotkanie ze Śląskiem. Chcemy ten mecz wygrać, bo mamy rachunki do wyrównania… – podkreśla Joel Valencia, mają na myśli jesienną porażkę 1:4 we Wrocławiu.

 

Joel Valencia po meczu Arka - Piast
Joel Valencia po meczu Arka – Piast (w środku) może być zadowolony. Zawodnik lubi śpiewać i tańczyć, nic więc dziwnego, że po golach aż chce mu się pląsać z radości.
Fot. Grzegorz Radtke/400mm.pl