Jubileusz PlusLigi. Sezon 2006/07. Status quo w lidze wicemistrzów

Siódmy sezon zawodowych rozgrywek o mistrzostwo Polski nie zmienił układu sił – podium wyglądało identycznie jak przed rokiem. Biorąc jednak pod uwagę wyrównany poziom i emocje, jakie towarzyszyły w walce o tytuł, był to jeden z najbardziej pamiętnych sezonów Polskiej Ligi Siatkówki. Sezon był również szczególny pod względem kalendarza. Z uwagi na późny termin mistrzostw świata w Japonii, pierwszą kolejkę rozegrano dopiero 15 grudnia, a ostatnie rozstrzygnięcia zapadły w połowie czerwca 2007 roku. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, bowiem w Japonii Polacy sięgnęli po wicemistrzostwo globu, dzięki czemu rozgrywki cieszyły się niespotykanym dotąd zainteresowaniem.

Faworytem do zdobycia tytułu był triumfator dwóch poprzednich sezonów – BOT Skra Bełchatów. Po raz pierwszy drużynę poprowadził zagraniczny szkoleniowiec – miejsce Ireneusza Mazura zajął Argentyńczyk Daniel Castellani, który miał wprowadzić zespół na wyższy, europejski poziom. Niebawem Skra rzeczywiście zaczęła być uznaną marką na Starym Kontynencie, a w międzyczasie nadal rządziła na krajowym podwórku. Potwierdziła to runda zasadnicza sezonu 2006/07, w której bełchatowianie doznali tylko jednej porażki.

Ozdobą ligi wicemistrzów świata była faza play off. Przez pierwszą rundę bez problemu przebrnęły drużyny z Bełchatowa, Częstochowy i Olsztyna. W czwartej parze Jastrzębski Węgiel potrzebował aż pięciu spotkań, by pokonać chcący powrócić do czwórki Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle. Przetarci w bojach jastrzębianie w półfinale poszli za ciosem i dość pewnie rozprawili się w czterech meczach z PZU AZS-em Olsztyn. Do rozstrzygnięcia bełchatowsko-częstochowskiej rywalizacji potrzebne były jedynie trzy spotkania, po których BOT Skra znów zameldowała się w finale.

Walka o złoto była najbardziej zaciętą batalią od kilku sezonów. Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszy mecz, ale po dwóch porażkach musiał się bronić. Śląski zespół zwyciężył w czwartym meczu i o wszystkim decydowało ostatnie starcie w Bełchatowie. W nim lepsi byli gospodarze, którzy po raz trzeci z rzędu mogli świętować mistrzostwo Polski. – Przede wszystkim dziękuję zarządowi, że dał mi szansę. Takiej atmosfery wokół siatkówki i wokół ligowych finałów nie ma nigdzie na świecie – mówił wszem i wobec Daniel Castellani, główny architekt tego sukcesu.

Z brązowego medalu po raz kolejny cieszyli się siatkarze z Olsztyna, którzy tym razem potrzebowali czterech spotkań, by rozstrzygnąć na swoją korzyść „akademicką” rywalizację z Częstochową. Z Polską Ligą Siatkówki pożegnała się Gwardia Wrocław. Ligowy byt uratowała Delecta Bydgoszcz, która wygrała baraże z Jokerem Piła.

Michał Kalinowski

Końcowa kolejność: 1. BOT Skra Bełchatów, 2. Jastrzębski Węgiel, 3. PZU AZS Olsztyn, 4. Wkręt-Met Domex Częstochowa, 5. Asseco Resovia, 6. Mostostal-Azoty Kędzierzyn, 7. Jadar Radom, 8. AZS Politechnika Warszawska, 9. Delecta Bydgoszcz, 10. Gwardia Wrocław.

Skład mistrzów Polski: Maciej Dobrowolski, Mariusz Wlazły, Krzysztof Stelmach, Piotr Gruszka, Janne Heikkinen (Finlandia), Dan Lewis (Kanada), Jewgieni Iwanow (Bułgaria), Paweł Maciejewicz, Robert Milczarek, Radosław Wnuk, Bartłomiej Neroj, Krzysztof Ignaczak, Michał Chadała. Trener: Daniel Castellani (Argentyna).

Liczba sezonu

253 450 widzów obejrzało w całym sezonie mecze siatkarskiej ekstraklasy. To był rekord w historii zawodowej ligi, lepszy od poprzedniego o ponad 40 tysięcy widzów.

Na zdjęciu: Daniel Castellani sprawił, że o Skrze mówiło się na Starym Kontynencie.