Juniorzy ciągną Rozwój na szczyt

Gdy 3 tygodnie temu Rozwój przegrał w Sosnowcu 0:3, trener Tomasz Wróbel stwierdził, że zaczyna wybrzmiewać ostatni dzwonek, a żeby grać o awans, trzeba być silnym psychicznie.


Kilka dni później zawodnicy – wychowankowie klubowej akademii – szczerze porozmawiali ze swoim szkoleniowcem oraz prezesem Sławomirem Mogilanem i… drgnęło. Mimo dużych problemów kadrowych drużyna przed świętami przełamała się z Szombierkami, a potem poszła za ciosem, tyleż skromnie, co zasłużenie pokonując Myszków i Kosztowy. Dzięki temu przesunęła się w pełnej jeszcze zaległości tabeli na 1. miejsce, czyniąc to bez czołowych napastników. Po zapaleniu mięśnia sercowego nadal do gry nie wrócił król strzelców poprzedniego sezonu Patryk Gembicki, choć jest tego coraz bliżej, a Robert Woźniak ledwie co przeszedł rekonstrukcję powtórnie zerwanego więzadła krzyżowego.

W tej sytuacji na szczyt młody katowicki zespół ciągną juniorzy. Autorami 10 ostatnich goli byli zawodnicy właśnie o tym statusie, czyli urodzeni w roku 2004 i młodsi, jak Fabian Cieślar czy Maksymilian Zieliński (2005), albo Szymon Jarek i Igor Rogowski (2006). W sobotę „złotą” bramkę zdobył Jakub Haładyń (2004), który na początku II połowy głową zwieńczył dośrodkowanie Oliwiera Kwiatkowskiego z rzutu rożnego. Haładyń, który zimą był o krok od wypożyczenia do Myszkowa, ale został w Rozwoju i stał się podstawowym środkowym obrońcą, to przedstawiciel licznej grupy maturzystów w szatni lidera IV ligi. Po sobotniej wygranej kilku zawodników w sali konferencyjnej stadionu przy Asnyka miało zresztą… wspólne korepetycje z matematyki. A ta wygrana nie przyszła łatwo. Rywal z dzielnicy Mysłowic, choć ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie, jest solidny kadrowo i miał z Rozwojem rachunki do wyrównania za rundę jesienną. Wygrał 4:1, a został ukarany walkowerem wskutek dokonania zbyt dużej liczby zmian. Rewanż nie obfitował w strzeleckie okazje, gospodarze jak na siebie zagrali przeciętnie, trochę rozruszały ich roszady dokonane w przerwie. W 70 min mogli zaś mówić o wielkim szczęściu. Unia miała rzut karny, ale Paweł Szołtys (w czasach II-ligowych zaliczył epizod w Rozwoju) nawet nie trafił w światło bramki, dlatego katowiczanie nadal mogą pochwalić się kompletem zwycięstw na nowym stadionie przy Asnyka. Najbliższe dwie soboty w dzielnicy Piotrowice będą stały pod znakiem hitów. Najpierw Szczakowianka, potem derby z Podlesianką… To mogą być kluczowe momenty walki o 1. miejsce.

– Kolejek do końca zostało coraz mniej. Można powiedzieć, że każda z nich oznaczać będzie finałowy mecz. Chcemy osiągnąć maksymalny wynik. Nie będzie to łatwe. Widzimy, jak megaciężkie są te spotkania. Graliśmy z zespołem ze strefy spadkowej, a był dobrze zorganizowany, silny fizycznie, widać było w jego poczynaniach rękę trenera – mówił Tomasz Wróbel, szkoleniowiec Rozwoju.

Rozwój Katowice – Unia Kosztowy 1:0 (0:0)

Bramka – Haładyń 48 – głową.

ROZWÓJ: Golik – Kaletka (78. Draga), Haładyń, Barwiński, Skroch, Flak (46. Zieliński), Jarek (78. Bielec), Baranowicz (82. Wroza), Cieślar (46. Jarosz), Kwiatkowski, Rogowski (90. Myśliwczyk). Trener Tomasz WRÓBEL.

UNIA: P. Adamek – J. Adamek (55. Kowalski), Szal, Matera (77. Ferreri), Wolny (58. Hat), Szołtys, Bielusiak, Siwek (66. Parysz), Paluch, Siemański, Rzepa Trener Krystian ODROBIŃSKI.

Sędziował Robert Reguła (Katowice). Widzów 250. Żółte kartki: Kwiatkowski – Bielusiak, J. Adamek, Kowalski.

Na zdjęciu: Choć średnia wieku katowickiego zespołu z powodu kontuzji znowu spadła, to średnia zdobywanych punktów idzie w górę…
Fot. Rozwój Katowice