Juniorzy Karpat Lwów w Wodzisławiu palą się do gry

Od miesiąca przebywa w Wodzisławiu grupa juniorów i młodzieżowców Akademii Karpat Lwów.


Wojenna sytuacja za południową granica sprawiła, że wiele polskich klubów czy futbolowe środowisko ruszyło z pomocą ukraińskim młodym zawodnikom, których raz, że dotknęła wojna, a jak czyta się doniesienia, to rosyjscy najeźdźcy i mordercy nie mają zmiłowanie nawet dla najmłodszych, zabijając i gwałcąc na masową skalę, a dwa, to wielu z nich nie ma ciągłości zajęć, treningów.

Szukają sparingpartnerów!

Zagłębie Sosnowiec pomogło dużej grupie młodych zawodników z Akademii Dynama Kijów. Zespół nastolatków Ruchu Lwów trafiło pod opiekuńcze skrzydła Miedzi Legnica. Z kolei grupa 40 zawodników z Akademii Karpat Lwów ćwiczy na obiektach Gosław Sport Center. Ich właściciel Dariusz Kozielski od lat współpracuje z Karpatami. Zespół przez lata grający w ukraińskiej „Premier Lidze” nie raz gościł na obiektach Gosławia w Wodzisławiu Śląskim, gdzie nie brakuje dobrych boisk.

Teraz trenuje tam grupa młodych zawodników słynącej z dobrej pracy z młodzieżą Karpat. – Jest tutaj 40 zawodników. 16 graczy z zespołu U-18, siedmiu z U-16, ośmiu z U-15 i dziewiątka z U-14 – wylicza Ihor Artemowicz, doświadczony szkoleniowiec Akademii Karpat.

W pracy pomaga mu Ołeh Rodin. To osoba mająca reputację w piłce za wschodnią granicą. Ten 4-krotny reprezentant ZSRR grał razem z takim zawodnikiem jak Oleg Błochin, najlepszy piłkarz Europy w 1975 roku. Występował na słynnej Maracanie, grał przeciwko takim piłkarzom, jak Platini czy Tresor. – A w latach 70. w barwach Karpat w towarzyskim meczu graliśmy ze Stalą Mielec, gdzie był m.in. Kasperczak – wspomina trener Rodin.

Treningi na obiektach Gosławia to jedna rzecz, a nauka on-line to kolejna sprawa. Tym zajmuje się opiekunka młodych piłkarzy. W Wodzisławiu mają świetne warunki do treningów, ale brakuje jednego: meczów sparingowych. – Bardzo liczymy na to, że uda nam się nawiązać jakiś kontakt z klubami stąd. Możemy grać kombinowanymi rocznikami, chłopcami z roczników 2007 i 2008. Możemy grać dwoma czy nawet trzema zespołami w różnych kategoriach wiekowych – mówią trenerzy Artemowicz i Rodin.

– Zespół ma też do swojej dyspozycji autokar. Mogą jechać nawet na wyjazd. W sumie dobrze by im to nawet zrobiło, bo wyrwaliby się w inne miejsce. Pomaga nam powiat wodzisławski – mówi Dariusz Kozielski. Powiat codziennie podstawia autokar tak, żeby chłopcy mogli podjechać na poranny trening na boisko przy ulicy Pszowskiej w Wodzisławiu. Pomocy udzielają też inny, jak darczyńcy z Niemiec czy Holandii. Szef Gosław Sport Center Dariusz Kozielski podkreśla, że przyda się każde wsparcie, szczególnie te żywnościowy dla dużej grupy młodych piłkarzy, którzy nie oszczędzają się na treningach.

Ci najstarsi chłopcy z zespołu U-18 mieli być potwierdzeni do gry w Śląskim Związku Piłki Nożnej i wypożyczeni do klubów z powiatu wodzisławskiego, ale wszystko odwleka się w czasie i na razie pozostają im głównie treningi. Być może wkrótce, na co wszyscy liczą, uda się jednak zorganizować jakieś mecze kontrolne.

Wojenne dramaty

Ekipa Karpat Lwów z niepokojem śledzi to, co dzieje się u nic w domu. Wojna na wszystkich odciska swoje piętno. W Wodzisławiu o tyle młodym zawodnikom jest łatwiej, że trenując w Akademii Karpat i tak większość z nich mieszkała w tamtejszym internacie, bo są z całej zachodniej Ukrainy. Pobyt z dala od domu, jak mówią trenerzy znoszą dobrze czy bardzo dobrze. Od tego co dzieje się na froncie nie da się jednak odciąć. I tak przykładowi trener Artemowicz kilka dni temu dowiedział się, że z bronią w ręku zginał jego były zawodnik Artur Hrycenko, którego prowadził w klubie Arsenał Biała Cerkiew.

– To był wysoki, mierzący 190 centymetrów środkowy obrońca. Solidny zawodnik. To jest dla mnie straszna wiadomość, to pierwsza osoba, którą dobrze znałem, a nie żyje ginąc na wojnie – mówi trener Artemowicz. Hrycenko zginął jako żołnierz 95. oddzielnej brygady szturmowej. Grał m.in. we wspomnianym Arsenala Biała Cerkiew, Karpatach Lwów czy FK Lwów. – Ci co go zabili, to poganie, to horda. Nie sposób tego opisać – mówi trener Artemowicz. Urodzony w Moskwie Ołeh Rodin tylko kręci głową. – Dramat – mówi.


Na zdjęciu: Ekipa Karpat Lwów w Wodzisławiu Śl. Pierwszy z prawej Ihor Artemowicz, drugi z lewej Ołeh Rodin.

Fot. Michał Zichlarz