Justyna Śmietanka: Uczę się od wielkiej mistrzyni

JAROSŁAW KAŹMIERCZAK: Zaczęłaś sezon na Bydgoszcz Cup i… możesz się już spokojnie przygotowywać do startu w sierpniowych ME?

JUSTYNA ŚMIETANKA: – Bardzo się cieszę, że uzyskałam kwalifikację na ME już w pierwszym starcie. U progu sezonu jeszcze dużo rzeczy nie było oczywistych, np. twardości tyczek. Z techniką też nie było idealnie: moja trenerka Ania Rogowska powiedziała, że bardzo kiepsko biegałam. To chyba dlatego, że bardzo się stresowałam tym pierwszym startem. Za to teraz czuję dużą dawkę nadziei i motywacji, bo skoro w pierwszym konkursie, w niełatwych warunkach padło minimum, to znaczy, że mogę skakać więcej.

 

Co chciałabyś osiągnąć w tym sezonie?

JUSTYNA ŚMIETANKA: – Chciałabym skakać jak najwyżej, to oczywiste. Ale mam też zamiar nauczyć się skakać w każdych możliwych warunkach atmosferycznych. To może być moim olbrzymim atutem właśnie w Berlinie, gdzie pogoda może być różna. Nieważne, czy będzie wiatr w twarz, czy deszcz, czy inny problem, to ja muszę sobie poradzić i osiągać dobre wyniki w każdych warunkach. Tym mogę wygrać z innymi dziewczynami i takie zadanie sobie postawiłam w tym sezonie.

 

Gdzie będziesz szukała takich trudnych warunków?

JUSTYNA ŚMIETANKA: – Nie trzeba dużo szukać, w Bydgoszczy też wcale nie było łatwo. Wiatr cały czas kręcił, wiał z każdej możliwej strony, trzeba było długo czekać i to wytrącało mnie z koncentracji. Ale mimo wszystko wynik był na plus i zrobiłam tym startem ważny krok na drodze nauki skakania w takich warunkach.

 

Czy już na stałe współpracujesz z medalistką olimpijską i mistrzynią świata Anną Rogowską?

JUSTYNA ŚMIETANKA: – Tak, 17 kwietnia minął nam rok. Ania była fantastyczną zawodniczką i jest fantastyczną trenerką, więc praca z nią to sama przyjemność! Bardzo sobie chwalę tę współpracę, widać już, że coś się zmienia na plus. Jestem z tego bardzo zadowolona i szczęśliwa.

 

Rogowska jest twoją trenerką, czy bardziej mentorką?

JUSTYNA ŚMIETANKA: – Spełnia obie te funkcje. Zawsze mówię, że Ania jest taką chodzącą encyklopedią skoku o tyczce, bo jej wiedza jest kompleksowa. Nie tylko z zakresu techniki i samego treningu, ale z wszystkiego co związane z przygotowaniami, z samym startem, z motywacją, z takimi małymi rytuałami przedstartowymi… Ona to wszystko ma po prostu w małym paluszku! Bardzo mi to pomaga, uczę się od niej nie tylko samej techniki skoku, ale także tej całej otoczki, uczę się jak sobie radzić w każdych warunkach, w jakichś dziwnych sytuacjach, kiedy coś się dzieje. Chyba nikt inny nie byłby w stanie pomóc mi tak, jak pomaga Ania!