Kaczmarek: Macedończycy nie są piłkarskimi rekwizytami

Zacznijmy od terminu spotkania z Macedonią Północną. Dla mnie jest on trochę niefortunny, bo piłkarze powinni odpoczywać po trudach sezonu ligowego, tymczasem cały czas muszą być „pod parą”. To może mieć decydujący wpływ na przebieg piątkowego spotkania?
Bogusław KACZMAREK: – Nie zgadzam się z panem odnośnie do tego terminu. Z marszu dołączył tylko Przemek Frankowski z Chicago Fire, który pojawił się w Warszawie dopiero w poniedziałek. Inni nasi reprezentanci odpoczywali dłużej lub krócej, chociaż zgadzam się, że nie mieli czasu na pełną regenerację po wyczerpującym sezonie. Myślę jednak, że w dużym stopniu zdążyli się zresetować. W mojej ocenie w przypadku polskiej reprezentacji z powodu terminów meczów z Macedonią Północną i Izraelem nie ma podstaw do obaw.
To nie rekwizyty

Czyli nie powinniśmy się obawiać najbliższego meczu z Macedonią Północną?
Bogusław KACZMAREK: – Powinniśmy przystąpić do tego spotkania w myśl zasady „Z szacunkiem dla rywali, ale z wiarą we własne umiejętności”. Nie możemy być w tym spotkaniu bojaźliwi, bo suma umiejętności wszystkich naszych piłkarzy jest o wiele większa niż Macedończyków. Przewaga w walorach stricte piłkarskich jest zdecydowanie po naszej stronie. Pod żadnym pozorem nie wolno nam jednak zlekceważyć Macedończyków, bo w ich krwiobiegu jest piłkarska jakość. Chcę przy tej okazji zwrócić uwagę, że kilku z nich gra w lidze włoskiej, ich przedstawiciele są w lidze portugalskiej, niemieckiej, czy hiszpańskiej. Ezgjan Alioski jest klubowym kolegą Mateusza Klicha w Leeds United. To nie są piłkarskie rekwizyty, tylko piłkarze z krwi i kości. Grają regularnie w swoich klubach, chociaż te nie są europejskimi potentatami.

Czyli ekipa trenera Igor Angelovskiego de facto jest nieobliczalna? Nie wiadomo, czego się po Macedończykach spodziewać.? W eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji w grupie wyprzedziła tylko Liechtenstein, z drugiej strony napsuła sporo krwi Włochom, przegrywając u siebie 2:3 (Ciro Immobile strzelił zwycięskiego gola w 90 minucie) i remisując z nimi na wyjeździe 1:1.
Bogusław KACZMAREK: – Po przetłumaczeniu na język polski, trener Macedończyków nazywa się Angielski. To oczywiście niewinny żart. Proszę zwrócić uwagę, że nazwiska wielu piłkarzy naszego najbliższego przeciwnika kończą się na „ski”, że przypomnę takich zawodników jak Dimitrievski, Siskovski, Ristovski, Ristevski, Velkovski, Tosevski, Radeski, Nestorovski, Trajkovski, czy wspomniany wcześniej Alioski. To sugeruje, że w ich żyłach może płynąć polska krew. Mam jednak nadzieję, że nie poniesie ich ułańska fantazja (śmiech). Ich niekwestionowaną gwiazdą jest Goran Pandev z włoskiej Genoi, ale nie tylko on będzie groźny. Macedończycy mają niezłą podbudowę, bo przecież w 2017 roku grali w finałach mistrzostw Europy do 21 lat. Poza tym, o czym pan już wspomniał wcześniej, w eliminacjach do mistrzostw świata dzielnie stawiali czoła Hiszpanom i Włochom, teraz po dwóch meczach eliminacyjnych do mistrzostw Europy mają cztery punkty. Wszystkie te fakty dają dużo do myślenia.

Dokręcać śrubę

Zadanie biało-czerwonych na piątek, to wygrać mecz, czy go nie przegrać?
Bogusław KACZMAREK: – Czytałem ostatnio wywiad z Robertem Lewandowskim. Napastnik Bayernu Monachium powiedział, że Macedończykom trzeba cały czas dokręcać śrubę, nie można sobie pozwolić na chwilę słabości. Odpowiadając zaś na pytanie – z założenia jedziemy do Skopje po zwycięstwo. Utrzymując się przy piłce, będziemy kierowali grą, będziemy stwarzali sytuacje. Remis wyciągniemy spokojnie, ale nie można zadowalać się połowiczną zdobyczą. Zwłaszcza że wszyscy piłkarze są zdrowi i w niezłej dyspozycji, o czym świadczyły ich występy w rundzie wiosennej. Cieszy mnie powrót do wysokiej dyspozycji Grzegorza Krychowiaka, odżył Michał Pazdan, postępy robią Piotr Zieliński, Bartosz Bereszyński i Karol Linetty. Nie do sformatowania jest Kamil Grosicki. To piłkarz nieobliczalny, który czasami zaskakuje sam siebie. No i nie zapominajmy o naszych trzech muszkieterach, czyli Robercie Lewandowskim, Krzysztofie Piątku i Arkadiuszu Miliku. Takiego tercetu napastników nie ma w tej chwili w Europie żadna drużyna, nawet Francja. Owszem, są Kylian Mbappe i Antoine Griezmann, ale już Oliver Giroud strzelił dla Chelsea Londyn w lidze bodajże tylko cztery bramki.

Reprezentacja Polski. Rybus czeka na… debiut

Nie dostrzega pan żadnego niebezpieczeństwa?
Bogusław KACZMAREK: – Największym może być wysoka temperatura. Prognozy mówią o ponad 30 stopniach Celsjusza, choć jak wiadomo, w takich warunkach będą grały oba zespoły. Poza tym w Polsce panują w tej chwili upały śródziemnomorskie, więc nasi reprezentanci powinni być przyzwyczajeni do tych wysokich temperatur.

Nasz najbliższy przeciwnik może być najgroźniejszym rywalem do pierwszego miejsca w grupie?
Bogusław KACZMAREK: – Gdybyśmy przed rozpoczęciem rywalizacji usiedli nad czystą kartką papieru i próbowali zrobić symulację rozwoju wydarzeń w naszej grupie, to jestem pewien, że żaden z nas nie przewidziałby, że pod dwóch meczach Austria nie zdobędzie punktu. Urok futbolu właśnie na tym polega, że nie sposób przewidzieć wszystkiego. Prognozy często rozmijają się z rzeczywistością.

Kadra bez mistrza

Wśród wybrańców selekcjonera Jerzego Brzęczka nie ma żadnego piłkarza mistrza Polski, Piasta Gliwice, są natomiast zawodnicy wicemistrza kraju. Jest pan tym faktem zaskoczony?
Bogusław KACZMAREK: – Myślę, że żaden piłkarz Piasta nie obrazi się na wybory selekcjonera. Zresztą o sile aktualnego mistrza Polski mówią indywidualne nagrody przyznane po zakończeniu sezonu na gali w Warszawie. Z Polaków wyróżniony został tylko Patryk Dziczek, ale on jest w reprezentacji U-21. Pozostałe nagrody zgarnęli obcokrajowcy. Można byłoby zastanawiać się, czy Aleksandar Sedlar jest lepszy od Jakuba Czerwińskiego, ale to byłyby czysto akademickie dywagacje. Największe szanse na powołanie miałby Tomek Jodłowiec, ale tylko wówczas, gdyby grał regularnie i był zdrowy. Ciągle zastanawiam się, po co powoływany jest Thiago Cionek? Jeżeli Czerwiński miałby wskoczyć do reprezentacji, to tylko kosztem obrońcy SPAL Ferrara.

Był pan zaskoczony powołaniem dla bramkarza Rafała Gikiewicza?
Bogusław KACZMAREK: – Mówię całkiem szczerze – nie. W momencie, kiedy wypadł Wojciech Szczęsny, kogoś trzeba było dokooptować. Łukasz Fabiański jest bramkarzem sprawdzonym na lata i w tej chwili niekwestionowanym numerem jeden. Łukasz Skorupski także radzi sobie bardzo dobrze i zbiera pochlebne recenzje. A Gikiewicz? Z Unionem Berlin awansował do 1. Bundesligi, a 2. Bundesliga nie jest bułką z masłem, tam naprawdę trzeba trzymać formę i się wykazać. Gikiewicz w 15 meczach zachował czyste konto, co najlepiej świadczy o jego umiejętnościach i aktualnej dyspozycji. Zasłużył na to wyróżnienie.

 

Na zdjęciu: Bogusław Kaczmarek nie przewiduje kłopotów w Skopje, lecz ostrzega przed lekceważeniem Macedończyków.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ