Kaczmarek: Zawiodła taktyka i organizacja gry

W którym spotkaniu, z Portugalią czy z Włochami reprezentacja Polski wypadła gorzej?

Bogusław KACZMAREK: – Nie dostrzegam wielkich różnic. Selekcjoner w obu pierwszeństwo dał organizacji gry, która po prostu naszej drużynie nie leży. I jak obwieścił po meczu z Włochami, to koniec prób.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

No to przejdźmy do detali. Jakie główne grzechy w grze biało-czerwonych zauważył pan w meczach na Stadionie Śląskim?

Bogusław KACZMAREK: – Popełnialiśmy koszmarne błędy personalne, które zwykło się nazywać błędami indywidualnymi. Jak pokazało boisko, Jerzy Brzęczek przeszacował potencjał umiejętności poszczególnych zawodników. Przekonaliśmy się, że polskiej reprezentacji najbardziej odpowiada system 4-4-2 ewentualnie 4-2-3-1, a nie różne „wynalazki”.

Wyszło czarno na białym, że zawodnicy II linii, którzy mieli odgrywać znaczącą rolę w tych nowych systemach, nie są piłkarsko do tego przygotowani. Od dawna mamy problemy z obsadą „stanowisk” w defensywie, po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Łukasza Piszczka oraz rezygnacji z Michała Pazdana, w tej formacji stworzyła się dziura, pozostał w niej tylko Kamil Glik.

Biorąc pod uwagę wszystkie ułomności w naszej grze obronnej zabezpieczenia musimy poszukiwać w drugiej linii. Próba z Rafałem Kurzawą była nietrafiona, bo ze względu na swoją motorykę on na tej pozycji po prostu grać nie może. Sam popełniał błędy, nie nadążał za akcjami rywali, koledzy też mu nie pomagali. Wspomniane mecze nie były poligonem doświadczalnym, to był materiał poglądowy, jak ta reprezentacja grać nie powinna!

Gra obronna to rzeczywiście był koszmar, przeciwnicy zbyt łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich. Obrona to nasza najsłabsza formacja?

Bogusław KACZMAREK: – Odpowiedzialni za taki, a nie inny obraz gry są wszyscy zawodnicy, nie tylko obrońcy. Podobno Fenicjanie wymyślili pieniądze, a futbol Anglicy. Nie zmienia to faktu, że zasady od wieków są takie same. Futbol polega na tym, że piłkę trzeba przyjąć, odegrać, przedrylować przeciwnika i oddać strzał na bramkę. Jak to wyglądało w naszym wykonaniu? Poruszaliśmy się w ruchu jednostajnie opóźnionym, przez 50 minut czasu gry biegaliśmy za piłką, więc po jej odebraniu, mieliśmy deficyt tlenowy i… kolejną stratę. A potem to już było koło fortuny – „laga” do przodu i ratuj się kto może. Reasumując – biegamy nieudolnie za piłką i tylko próbujemy przeszkadzać przeciwnikowi.

Mizerne wyniki reprezentacji to pokłosie słabej formy Roberta Lewandowskiego?

Bogusław KACZMAREK: – To jest właśnie niepokojące. W meczu z Włochami nie oddał ani jednego strzału na bramkę.

Z Portugalią też nie…

Bogusław KACZMAREK: – Przepraszam, dwukrotnie próbował, ale został zablokowany. Zresztą mniejsza o to. Po mistrzostwach świata powiedziałem w jednym z wywiadów, że po Rosji też jest życie, ligowe i reprezentacyjne. Ale przyszłość naszej reprezentacji rysuje się w szarych kolorach, chociaż mamy nazwiska i zawodników grających w przyzwoitych klubach. Nie oszukujmy się – na plecach „Lewego” weszliśmy do finałów mistrzostw Europy we Francji i mistrzostw świata w Rosji. Żadna drużyna nie jest tak uzależniona od jednego zawodnika, jak reprezentacja Polski. Nie ma „Lewego”, nie ma nas.

W spotkaniu z Włochami tylko bramkarz Wojciech Szczęsny zagrał na przyzwoitym poziomie?

Bogusław KACZMAREK: – Specjalnie nie było kogo wyróżniać. Na pewno zauważyłem króla wiatru, czyli Kamila Grosickiego. Zastanawiające jest to, że w ciągu 45 minut zrobił więcej niż niektórzy w dwóch meczach.

Możemy sobie pozwolić na to, że znajdujący się w wybornej formie strzeleckiej Krzysztof Piątek cały mecz siedzi na ławce rezerwowych?

Bogusław KACZMAREK: – A gdzie był Piątek w meczu z Irlandią? Ja nie zauważyłem go na boisku. Natomiast w spotkaniu z Portugalią, w którym strzelił bramkę, zgasł po kwadransie i tyle go widziałem. Więc nie przesadzajmy, kreując go na zbawcę naszej reprezentacji, Owszem, będzie przydatny, ale nie niezastąpiony.

Odważyłby się pan powiedzieć, że Jerzy Brzęczek nie wie, jak optymalnie wykorzystać walory poszczególnych zawodników?

Bogusław KACZMAREK: – Siłą polskiej piłka zawsze, albo prawie zawsze, były umiejętne bronienie i szybka transmisja futbolówki pod bramkę przeciwnika, czyli szybkie przejście do ataku. Jeżeli starasz się to zmienić, by coś udowodnić samemu sobie, to jest to herezja. Mamy bowiem zbyt duże ubóstwo w kontroli nad piłką, by preferować atak pozycyjny. Po prostu tego nie potrafimy. Jesteśmy groźni po stałych fragmentach gry – wrzutach z autu, wolnych i rożnych. Warsztat trenera polega na trafności selekcji i boiskowych wyborów. Przecież Włosi grali sobie klepki pięć metrów od bramki Szczęsnego, to nie do pomyślenia.

Kto najbardziej pana zawiódł w tych dwóch meczach?

Bogusław KACZMAREK: – Nie możemy niszczyć Kurzawy, bo został obsadzony w roli, do której nie ma predyspozycji. Myślę, że we wspomnianych meczach zawiodła taktyka i organizacja gry. Ponadto poziom piłkarzy grających w polskiej ekstraklasie ogranicza selekcjonerowi możliwości i pole manewru.

 

Na zdjęciu: Zdaniem Bogusława Kaczmarek Rafał Kurzawa był źle ustawiony przez selekcjonera w meczu z Portugalią.