Kadra bez Krajewskiego

Brązowy medalista mistrzostw świata w Katarze i czwarty zawodnik igrzysk olimpijskich w Rio zapowiedział, że już nie założy biało-czerwonej koszulki.


Z reprezentacją był kojarzony od zawsze. Gdy tylko rozgrywała mecz, za pewnik można było uznać, że będzie obsadzał lewe skrzydło. Selekcjonerzy się zmieniali, mieli różne pomysły na prowadzenie zespołu, ale do Przemysława Krajewskiego wszyscy mieli zaufanie. Aambitny, waleczny i nieustępliwy zawodnik zawsze gwarantował wysoki poziom. Tak było przez 10 lat z niewielkim okładem. Jedni powiedzą, że strasznie długo, inni stwierdzą, że to niewiele, a kolejni dodadzą, że bardzo szybko to zleciało.

Czołowy snajper

Obecnie do kadry powoływani są 21-latkowie i niewiele starsi zawodnicy. „Krajek” znalazł się w niej, gdy stuknęło mu ćwierć wieku i był już ukształtowanym szczypiornistą. Dlaczego musiał czekać tak długo? Bo zanim w 2009 roku trafił do Nielby Wągrowiec, ówczesnego beniaminka ekstraklasy, przez 7 lat bronił barw Juranda Ciechanów (w 21 meczach ostatniego sezonu zdobył 177 bramek), do którego przyszedł z macierzystych Czarnych Regimin. W 2012 roku związał się z Azotami Puławy i z powodzeniem grał w nich przez 5 lat, zawsze plasując się w czołówce klasyfikacji strzelców, a w sezonie 2014/15 wygrał ją z 160 trafieniami na koncie. W lipcu 2017 roku został zawodnikiem Wisły Płock. Związał się z nią na trzy lata, ale został na dwukrotnie dłuższy okres i nie powiedział ostatniego słowa, bo jego umowa wygaśnie po zakończeniu kolejnych rozgrywek. W obecnych ma 36 goli i 11 asyst.

Dobry duch

Tym, który jako pierwszy powołał Krajewskiego do reprezentacji, był Niemiec Michael Biegler. Tak się złożyło, że 31 października 2012 roku – eliminacyjnym meczem mistrzostw Europy przeciwko Holandii w Płocku – obaj debiutowali. Udanie, bo biało-czerwoni wygrali 33:22, a Przemek zdobył 3 bramki. Od tej pory stał się dobrym duchem narodowego zespołu, który na mundialu w Hiszpanii (2013) zajął 9. miejsce, na Euro w Danii (2014) uplasował się na 6. pozycji, na kolejnym mundialu w Katarze (2015) zdobył brązowy medal, na ME w Polsce (2016) zajął 7. miejsce, a na igrzyskach w Rio (2016) – już pod wodzą Tałanta Dujszebajewa – finiszował tuż za podium. Liczył, że w styczniu obecna reprezentacja zdoła nawiązać do tamtych sukcesów, a on – wraz z Michałem Daszkiem, młodszym o 5 lat klubowym kolegą z Płocka i Piotrem Chrapkowskim z Magdeburga – staną się łącznikami osiągnieć. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Jak pamiętamy, biało-czerwoni mundial rozgrywany w Polsce i Szwecji zakończyli na 15. pozycji, a więc znacznie poniżej oczekiwań.

Bitwa z myślami

Dwa dni przed kończącymi zmagania spotkaniu z Iranem Krajewski skończył 36 lat. Na parkiecie nie było tego widać, bo walczył na całego, a pod nieobecność Chrapkowskiego był kapitanem zespołu i – tak jak w debiucie – trzykrotnie trafił do siatki. Krótko po końcowej syrenie sprawiał jednak wrażenie bijącego się z myślami…

– Będzie czas, żeby zastanowić się nad swoją przyszłością. Nie mówię „nie” dalszej grze w reprezentacji, ale zobaczymy, co czas pokaże. Pod względem fizycznym czuję się bardzo dobrze, jednak życie czasami bywa brutalne i kiedyś trzeba będzie podjąć męską decyzję – mówił w rozmowie z TVP Sport, dodając, że pod wodzą duetu Patryk Rombel-Bartosz Jurecki kadra zmierza w dobrym kierunku i z tymi trenerami nadal chciałby pracować.

Męska decyzja

Od tego czasu minęły dwa tygodnie, a w sztabie trenerskim zaszła diametralna zmiana. Z posadą selekcjonera pożegnał się Rombel, a zastępujący go Jurecki ma poprowadzić biało-czerwonych jedynie w marcowym dwumeczu z Francuzami. Wkrótce będzie więc nowy sztab i – niezależnie od tego, kto stanie na jego czele – Przemysław Krajewski biało-czerwonej koszulki już nie założy. Choć w poniższym wpisie, jaki wczoraj umieścił na Instagramie, tego nie ujął, to można się domyślić, że zmiana trenera pomogła mu w podjęciu decyzji.

„Reprezentowanie Polski to ogromny zaszczyt, spełnienie marzeń i wspaniałe doświadczenie. Przez 10 lat dumnie reprezentowałem nasz kraj w seniorskiej reprezentacji. Nadszedł czas, aby podjąć bardzo ważną, aczkolwiek trudną dla mnie decyzję o zakończeniu mojej przygody z grą w reprezentacji Polski. Reprezentowanie naszego kraju na arenie międzynarodowej było dla mnie ogromnym zaszczytem i był to dla mnie wyjątkowy czas. Szczególnie, że miałem niepowtarzalną okazję zagrać w mistrzostwach świata, które były organizowane w naszym kraju. Z tego miejsca, chciałabym podziękować wszystkim osobom, które towarzyszyły mi w tej przygodzie. Dziękuję przede wszystkim kibicom za nieocenione wsparcie i motywację, którą otrzymywałem od nich przy okazji każdego meczu z orzełkiem na piersi. Dziękuję za zaufanie i zdobyte doświadczenie sztabom szkoleniowym. Dziękuję wszystkim osobom, z którymi współpracowałem przy okazji gry w kadrze – to była dla mnie czysta przyjemność. Dziękuję również moim kolegom, z którymi wspólnie miałem okazję reprezentować nasz kraj, zawsze dając z siebie wszystko. Reprezentacja będzie zawsze bliska mojemu sercu, więc życzę powodzenia moim kolegom z drużyny i trzymam kciuki za sukcesy biało-czerwonych. Dziękuję za wszystko” – napisał Krajewski.

Sprawa jest świeża i decyzja w ZPRP jeszcze nie zapadła, ale marcowy mecz eliminacji Euro 2024 z Francją w Gdańsku będzie doskonałą okazją do uroczystego pożegnania zawodnika. „Krajek” zasłużył nie tylko na kwiaty, puchar i owacje pełnych trybun…

  • 156 MECZÓW w reprezentacji Polski rozegrał Przemysław Krajewski, zdobywając 379 bramek.

Na zdjęciu: To zdjęcie Przemysława Krajewskiego ma wymiar historyczny, bo jest jednym z jego ostatnich w narodowym trykocie.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus