Kadra zawitała na Górny Śląsk

Barierki oddzielające wejście do hotelu Monopol niemal od rana było oblegane przez łowców autografów. Także niedzielni spacerowicze, gdy tylko zobaczyli autokar reprezentacji Polski, przystawali na chwilę żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Piłkarzy, gdy przyjechali prosto z lotniska poświęcili kibicom trochę czasu. Fanom ciągle było mało, bo nawet, gdy zawodnicy po obiedzie mieli trochę czasu wolnego i np. schodzili do restauracji napić się wody czy kawy, zza szyby byli podglądani przez kibiców. Ci liczyli, że niektórzy piłkarze choć na chwilę wyjdą z budynku u ponownie spotkają się z nimi.

Śląskie wspomnienia

Zespół ponownie wyszedł z hotelu dopiero udając się na popołudniowy trening na stadionie GKS-u Katowice, który rozpoczął się punktualnie o godzi. 18. Wcześniej wybrani członkowie sztabu szkoleniowego i piłkarze spotkali się z przedstawicielami mediów na konferencji prasowej. Pierwotnie awizowany był na niej piłkarz Górnika, Rafał Kurzawa, który jak wiadomo niezbyt lubi udzielać się przed kamerami. Pomocnik ostatecznie się nie pojawił, a w jego miejsce przyszedł Tomasz Kędziora. Przez to jedynym zawodnikiem z jakimikolwiek śląskimi wspomnieniami był bramkarz Bartosz Białkowski.

Golkiper angielskiego Ipswich Town FC w ekstraklasie debiutował w barwach Górnika. – Miałem wtedy tylko 16 lat a w Zabrzu spędziłem 1,5 roku. To był trudny okres, bo byłem daleko od domu. Spotkałem jednak na Górnym Śląsku wielu fantastycznych ludzi. Pobyt w Zabrzu ukształtował mnie, jako piłkarza – przyznał Białkowski, którego spytaliśmy o to czy miał kiedykolwiek do czynienia ze Stadionem Śląskim.

– Nigdy tam nie byłem, ani nie trenowałem – odpowiedział bramkarz, który w meczu z Nigerią zadebiutował w reprezentacji. – Spełniłem największe piłkarskie marzenie i teraz mam nowe. Zrobię wszystko, aby je spełnić Dreszczyk emocji duży – ciary przeszły po całym ciele. Nie miałem za dużo pracy. 5-6 kontaktów i tyle – przyznał Bartosz Białkowski, który jest w gronie zawodników, którzy muszą mocno pracować i się starać, aby w czerwcu polecieć na mundial do Rosji.

– Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Na razie nie ma co myśleć o szansach powołania na mistrzostwa świata – szczerze przyznał Przemysław Frankowski. Skrzydłowy Jagiellonii także zadebiutował w meczu z Nigerią. – Miałem przyspieszony kurs nowej pozycji i nie był to chyba najgorszy występ. Wydaje mi się, że z każdą minutą było coraz lepiej – stwierdził pomocnik lidera ekstraklasy.

Oceny? Po meczu z Koreą

Sztab szkoleniowy kadry nie chciał oceniać indywidualnie zawodników, ale na pytanie o Rafała Kurzawę z Górnika zrobili mały wyjątek.

– Występ jak można przeczytać w mediach,był pozytywny. Szczegółowa analiza będzie przeprowadzona po zgrupowaniu. Jeżeli chodzi o sam mecz z Nigerią to był postęp w porównaniu z meczami listopadowymi, ale brakowało tylko wykończenia w sytuacjach stuprocentowych. Bardziej niepokojące byłoby, gdybyśmy nie stwarzali sytuacji – stwierdził Hubert Małowiejski, odpowiedzialny za rozpracowanie przeciwników. Co takiego powiedział więc o Korei Południowej z którą Polska zagra na Stadionie Śląskim?

– U Koreańczyków możemy znaleźć sporo podobieństw, jak u Japonii. Największe atuty to mobilność i organizacja gry przez podania, co przynosi korzystne rezultat. To zespół dobrze zorganizowany, ale ma indywidualności takie, jak Son z Tottenhamu – stwierdził szef banku informacji „biało-czerwonych”.