Kadrowicz na razie awaryjny

Włodzimierz SOWIŃSKI: Kiedy się pan dowiedział, że jest potrzebny kadrze na Memoriał Huberta Wagnera?

Marcin KOMENDA: – W minioną środę od trenera dostałem na WhatsAppie pytanie, czy jestem w Katowicach i co robię. Odpisałem, że z klubem przebywam na zgrupowaniu w Kielnarowej. Potem Vital Heynen zapytał mnie, czy nie przyjechałbym do Krakowa, bo Fabian Drzyzga ma ważne sprawy osobiste (narodziny córki – przyp. red.) i musi wyjechać. Poprosiłem selekcjonera, by zadzwonił do trenera Piotra Gruszki, bo przecież nic nie chciałem robić poza jego plecami, a ponadto klubowy szkoleniowiec jest osobą decyzyjną. Obaj trenerzy ze sobą pogadali, po czym mogłem w czwartek się spakować i przyjechać do mojego rodzinnego Krakowa. Cała sytuacja była nietypowa, a okoliczności równie niecodzienne. W piątek uczestniczyłem w rozruchu i potem stałem grzecznie w kwadracie dla rezerwowych (śmiech).

Tylko szkoda, że nie było panu dane wystąpić na parkiecie?

Marcin KOMENDA: – Pewnie, że szkoda. Jednak z tym się liczyłem i chyba byłbym zaskoczony gdybym wyszedł na boisko. Trudno się dziwić trenerowi, że od początku do końca w meczach z Kanadą oraz z Francją grał Grzegorz Łomacz. Mamy dwa tygodnie do mistrzostw świata i zespół powinien się zgrywać. Takie mecze memoriałowe mają doprowadzić reprezentantów do jak najwyższej formy. Mamy dobrą drużynę, która może wiele zwojować w tych mistrzostwach. Trzymam kciuki za chłopaków, bo przecież bronimy tytułu.

Miał pan okazję zobaczyć jak funkcjonuje drużyna. Pańska prognoza na mundial?

Marcin KOMENDA: – Podczas turniejów Ligi Narodów była spora rotacja i trener dokonał przeglądu kadr. W decydującym okresie przygotowań postawił na 15 zawodników. Memoriał pokazał, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. W mistrzostwach świata chłopaki mają wiele meczów i muszą być skoncentrowani od pierwszej potyczki. Jak często w tak długim turnieju będzie decydowała dyspozycja dnia i również niezbędne będzie szczęście. Awans do czołowej szóstki byłby sukcesem, ale takie plany ma wiele reprezentacji. Po tym, co widziałem w memoriale, jestem optymistą, bo przecież forma idzie w górę.

Przejdźmy do spraw klubowych. Ponoć od początku ostro „piłujecie” na treningach?

Marcin KOMENDA: – Oj, od początku zaczęło się ostro i już sporo potu wylaliśmy przez trzy tygodnie. Ta praca ma przynieść efekty w sezonie. Musimy ciężko pracować, bo nie mamy w drużynie gwiazd światowego formatu. Naszą siłą jest zespół, w którym jest wielu ambitnych zawodników i to jest klucz do naszych zwycięstw. W sezonie również nie będzie żadnego odpuszczania, bo my chcemy spełnić oczekiwania kibiców, działaczy i nas samych. A sezon zapowiada się niezwykle atrakcyjnie, bo wiele drużyn dokonało ciekawych transferów i ma wysokie aspiracje.

Zgrupowanie w Kielnarowej to nowość w przygotowaniach GKS-u?

Marcin KOMENDA: – Nie dziwię się, że została podjęta decyzja o wyjeździe na zgrupowanie. Dla mnie to supersprawa, bo mamy wszystko na miejscu. Nie musimy się martwić przygotowaniem posiłków, dojazdami do hali – wszystko mamy podstawione pod nos. Naszym głównym zadaniem jest jak najlepiej wykonać swoją pracę, a jest ona objętościowa spora. Przed południem trenujemy do trzech godzin i po przerwie znów mamy podobną dawkę. Natomiast po kolacji jest jeszcze dodatkowy trening techniczny i każdy z nas indywidualnie poprawia swoje mankamenty. Podczas zgrupowania możemy się skupić tylko na zajęciach i jestem gorącym orędownikiem takich rozwiązań. Nie ma powodów do narzekania, zaś trenerzy mogą zrealizować spokojnie swoje założenia.

W GKS-ie pojawił się nieoczekiwany problem, bo Gonzalo Quiroga przechodzi rehabilitację po operacji barku. Mam pan jakieś obawy z tym związane?

Marcin KOMENDA: – Tak naprawdę nikt z nas nie ma dokładnych informacji w tej sprawie. Dopiero jak się Gonzalo pojawi w Katowicach, wówczas przekonamy się, czy będzie gotowy do gry od pierwszego meczu. Gonzalo jest ważnym ogniwem naszej drużyny, w poprzednim sezonie odgrywał jedną z kluczowych ról i teraz też mocno liczymy na niego. Z drugiej strony mamy szeroki skład, dobrze ułożony, więc mamy go kimś zastąpić. I każdy, kto pojawi się na boisku, będzie się starał pokazać z jak najlepszej strony. Na razie nikt nie ma miejsca w podstawowym składzie, bo po to trenujemy, a wszystko się ułoży w następnym miesiącu podczas meczów kontrolnych.