Kądzior: Kolejne spełnione marzenie

Proszę opisać swojego pierwszego gola zdobytego w biało-czerwonych barwach?

Damian KĄDZIOR: – Na pewno wielkie dla mnie wydarzenie. Pierwszy gol zdobyty w reprezentacji zapamięta się do końca życia. Jak to wyglądało z boiska? W tych emocjach, to już nawet dobrze nie pamiętam (śmiech). Wiem, że Arek Milik fajnie przyjął piłkę na dwa kontakty, „zgasił” ją i zauważył mnie. Przyjąłem piłkę prawą nogą, uderzyłem lewą i mogłem się cieszyć z tego, że strzeliłem swoją pierwszą bramkę w reprezentacji. Spełniłem swoje kolejne marzenie i tyle. Jedziemy dalej.

Po trafieniu pobiegł pan w kierunku trybun. Siedział tam ktoś z najbliższych?

Damian KĄDZIOR: – Tak. Na meczu z Izraelem byli wszyscy moi najbliżsi. Była żona, byli rodzice, była cała rodzina i najbliżsi znajomi. Był też mój bliski przyjaciel, który w sobotę miał ślub, a ja miałem być świadkiem na uroczystości. Gdzieś tam dla niego miłe będzie chyba to, że powiem teraz, że w taki sposób mogę go przeprosić, że nie mogłem się pojawić na ślubie. Piłka nożna często sprawia, że nie ma nas w domu na różnych ważnych uroczystościach. Ja cieszę się, że był teraz na meczu, w którym udało mi się strzelić bramkę.

Tak trzeba grać!

Ta bramka to takie ukoronowanie pana udanego sezonu, w którym zdobył pan z Dinamem Zagrzeb mistrzostwo Chorwacji, zagrał w finale krajowego pucharu i w 1/8 Ligi Europy?

Damian KĄDZIOR: – Tak. To takie dobre podsumowanie tego roku. Zresztą nie tylko tego ostatniego sezonu, ale w ogóle kilku ostatnich. Czy to wcześniej w Wigrach czy w Górniku w poprzednich rozgrywkach. Teraz mistrzostwo z Dinamem, pierwsza bramka w reprezentacji. Więc super sprawa, fajnie. że tak to wygląda, ale jak pan mnie zna, jestem ambitny, przede mną kolejne cele, które sobie stawiam. Przede wszystkim ciężko trzeba pracować na to, żeby na kolejne spotkanie reprezentacji przyjechać i móc cieszyć się z wyjścia na boisku z orzełkiem na piersi.

Właśnie, myśli pan, że ta dobra zmiana w spotkaniu z Izraelem i efektowna bramka pomogą w tym, że selekcjoner będzie częściej korzystał z pana w eliminacyjnych bojach?

Damian KĄDZIOR: – To już pytanie nie do mnie. Ja to, na co mam wpływ, to staram się wykonać. Przyjeżdżam na zgrupowanie naładowany pozytywną energią. Staram się pokazywać na treningach, a kiedy już dostanie się tą szansę, to na boisku trzeba sprzedać to, co się potrafi najlepiej, obojętnie czy będzie to pięć, dziesięć, piętnaście minut czy pół godziny. Musisz wtedy wycisnąć z tego „maksa”, bo w reprezentacji nie każdy może przecież grać.

Czego nauczył pana ten ostatni rok w Dinamie Zagrzeb?

Damian KĄDZIOR: – Na pewno dużo, ale na czas jakiś podsumować przyjdzie moment później, kiedy trochę po tym wszystkim ochłonę. Ciężko teraz powiedzieć wszystko… Na pewno nauczył mnie cierpliwości, bo nie w każdym meczu w Chorwacji grałem. Nawet kiedy dobrze mi szło, to była rotacja. Rozwinąłem się jako zawodnik. Gram w super klubie. Zagrałem w eliminacjach Ligi Mistrzów, potem w Lidze Europy. Poprzez Dinamo zagrałem w reprezentacji Polski. Tak, że super rok. Cieszę się, że tak to wszystko wyglądało. No i co? Trzeba wszystko na spokoju podsumować. Poprawić te słabsze rzeczy i już przygotowywać się do kolejnego sezonu.

Z chłopakami z Górnika ma pan kontakt?

Damian KĄDZIOR: – Tak, dokładnie. Przed meczem z Izraelem byłem na przykład w kontakcie z Maćkiem Ambrosiewiczem. Pisał mi, że ma nadzieję, że zobaczy mnie na murawie. Pisał też potem. Mam z nimi bieżący kontakt. Także z innymi, choćby z Mateuszem Wieteską. Żyję każdym meczem Górnika i kibicuję chłopakom oraz trenerowi. Cieszę się z tego, że utrzymali się w lidze. Teraz mam nadzieję, że w kolejnym sezonie pociągną to tak, jak ciągnęliśmy to sezon wcześniej.

Jak zmierza pan spędzić letni urlop?

Damian KĄDZIOR: – Przede wszystkim wracam do domu do Białegostoku. Nie było mnie tam od pół roku. Na początek spotkanie z najbliższymi. Tak będzie przez kilka dni. Potem ze znajomymi lecimy na wakacje do Grecji. Trzeba odpocząć, a przede wszystkim „wyczyścić” głowę po tym ciężkim sezonie. Wiele rzeczy się działo. Wiele rzeczy dobrych, mało negatywnych, więc oby tak dalej. Oby z taką samą radością wrócić do roboty pod koniec czerwca!

 

Na zdjęciu: W ten sposób Damian Kądzior zdobywa swojego pierwszego gola w reprezentacji Polski.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ