„Kaka” chwali Bełchatów i zaprasza Raków

Prezes częstochowskiego klubu Wojciech Cygan i jego współpracownicy intensywnie zastanawiają się, jak wesprzeć kibiców, którzy regularnie będą chcieli oglądać spotkania czerwono-niebieskich na tamtejszym obiekcie.

– Myślimy nad projektem, który umożliwi dojazd naszych kibiców nie tylko w ramach grup zorganizowanych, ale także w ramach prywatnego transportu osobowego. Byłby to taki znany już chyba wszystkim Bla Bla Car. Czyli zgłaszałyby się do nas osoby, które miałyby w swoich samochodach wolne miejsce. My byśmy przekazali taką informację potencjalnym zainteresowanym. Chcemy w tym względzie opracować strategię i rozpoczniemy działanie – tłumaczy prezes Cygan.

31-letni pomocnik Artur Lenartowski, wychowanek UKS-u Olimpijczyk, klubu który swego czasu zakładał Jacek Magiera jako młodzieżową filię Rakowa uważa, że występy częstochowian w Bełchatowie, to jeszcze nie koniec świata.

Na stadion Rakowa nikt nie znajdzie 100 milionów

– Grałem tam sezon i muszę powiedzieć, że obiekt GKS-u jak na potrzeby Rakowa jest całkiem wystarczający. Na trybunach może zasiąść ponad 5 tysięcy kibiców. I nie są to kibice, którzy są w jakimś stopniu zantagonizowani z sympatykami Rakowa. To nie jest Łódź, gdzie gra Widzew. W Bełchatowie jest zupełnie inny klimat – podpowiada nam „Kaka”, który ma za sobą poważny bagaż występów na boiskach ekstraklasy m.in. w barwach Korony Kielce. – Fan Bełchatowa są właściwie neutralni i choćby z tego powodu ta opcja wydaje mi się korzystniejsza niż sosnowiecka.

Lenartowski jest przekonany, że w Bełchatowie kibice są stęsknieni za ligową piłką na najwyższym krajowym poziomie. – Jestem przekonany, że na mecze Rakowa z Legią, Lechią, czy Lechem przyszłoby kilka setek miejscowych sympatyków futbolu. Te drużyny gwarantują przecież określone emocje. Najważniejsze, żeby Raków nie zawodził, bo jako beniaminek na pewno nie będzie miał łatwego zadania. Czeka go droga przez mękę – dodaje „Kaka”.

Lenartowski ostatni sezon spędził w barwach drugoligowej Elany Toruń. – Na pewno tam nie zostanę, bo z działaczami nie doszliśmy do porozumienia. Rozglądam się za innym pracodawcą i nie wykluczone, że wrócę do Częstochowy. Otrzymałem ofertę ze Skry Częstochowa i zastanawiam się, czy nie podjąć rękawicy. Toruń to piękne miasto, ale Częstochowa to miasto rodzinne – podkreśla Lenartowski.

Lenartowski nie ukrywa, że powolutku myśli o przyszłej karierze trenerskiej.  – Może jako asystent Leszka Ojrzyńskiego – uśmiecha się. – Mam świetny kontakt z trenerem. Dość często rozmawiamy i wymieniamy różne spostrzeżenia. Zaliczyłem już kurs UEFA B, teraz przygotowuje się, by zrobić następny szczebel w drabince szkoleniowej. Ta trenerka jeszcze na mnie więc poczeka, ale może krócej niż myślę.
Lenartowski bardzo uważnie śledzi za to roszady kadrowe dokonywane w Rakowie.

– Wielce ucieszyłem się z tego, że kontrakt z Rakowem przedłużył Piotrek Malinowski. To kapitalny chłopak. Skromny, uczciwy i bardzo oddany dla klubu. Znamy wielu piłkarzy, ale tacy zawodnicy jak Piotrek bardzo rzadko się zdarzają. Serce rośnie, że pozostanie w Rakowie. Bo on będzie duszą tego ligowego zespołu – kończy Lenartowski.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem