Kamil Biliński: Fajnie grać i punktować

Rozmowa z Kamilem Bilińskim, napastnikiem Podbeskidzia.


W sparingach przed sezonem, a także w meczu Pucharu Polski w Rzeszowie, miał pan sytuacje bramkowe. Piłka jednak wpaść do siatki nie chciała. Tymczasem w Zabrzu udało się tego dokonać aż dwukrotnie.
Kamil BILIŃSKI:
– Na pewno bardzo dziękuję tym, którzy we mnie wierzyli. Nie było łatwo przez to wszystko przebrnąć. Wiadomo, w jakiej jesteśmy sytuacji. Poza grą pozostaje Marko Roginić i ta odpowiedzialność za zdobywanie bramek spoczywa na moich barkach. W poprzednich meczach – czyt to sparingowych, czy też w Pucharze Polski – nie wszystko szło po mojej myśli. Musiałem zakasać rękawy. Cały czas wierzyłem w to, że ta passa się odwróci. W Zabrzu się udało i na pewno jestem z tego bardzo zadowolony.

Niemniej jednak z wyniku, z całą pewnością, pan i pańscy koledzy nie mogą być zadowoleni. Porażka z Górnikiem po – przede wszystkim – złej w waszym wykonaniu pierwszej połowie boli.
Kamil BILIŃSKI:
– Na pewno nie, bo pierwszą połowę – w naszym wykonaniu – można przemilczeć. Jak to się niezbyt elegancko mówi… nie dojechaliśmy na ten mecz. Wyszło, jak wyszło. Po przerwie było zdecydowanie lepiej. Podnieśliśmy głowy do góry. Po przerwie chcieliśmy pokazać piłkarską złość. Jak również to, że naprawdę umiemy grać w piłkę. Wcześniej nie mogliśmy nic zrobić. Kompletnie nic nam się nie układało. Chcieliśmy odmienić losy tego spotkania, ale sił starczyło nam do wyniku 3:2. Praktycznie w ostatniej akcji spotkania dostaliśmy „gong” na 4:2. Trudno. Jak to się mówi… „pierwsze śliwki – robaczywki”. Wiem, że stać nas na lepszą grę i na to, że możemy robić punkty w ekstraklasie.


Przeczytaj jeszcze: Rewelacyjne otwarcie Górnika


Jest pan jednym z najbardziej doświadczonych, jeżeli idzie o ekstraklasę, zawodnikiem Podbeskidzia. Co trzeba teraz powiedzieć tym zawodnikom, którzy tego doświadczenia mają mniej? Przecież w meczu z Górnikiem kilku graczy wystąpiło na najwyższym poziomie rozgrywkowym po raz pierwszy.
Kamil BILIŃSKI:
– Mamy fajny, ambitny zespół. W Zabrzu się nie udało, ale jedziemy dalej. Teraz kolegom, którzy dopiero debiutowali w ekstraklasie, możemy my – bardziej doświadczeni zawodnicy – powiedzieć, że już tego nie cofniemy. Mecz się skończył i nic z tym nie zrobimy. Nie dopisujemy sobie punktów. Jednak można z tego meczu, przede wszystkim z drugiej połowy, wyciągnąć wnioski. Były, w naszym wykonaniu, naprawdę fajne momenty. Potrafiliśmy usiąść na Górnika bardzo wysoko. Próbowaliśmy jeszcze w tym spotkaniu namieszać. Szkoda, że tych siła starczyło nam tylko na te dwie bramki. Jestem przekonany, że gdybyśmy nie zaczęli tego meczu, jak zaczęliśmy, to – być może – wyjechalibyśmy z Zabrza z punktami. Przynajmniej z jednym. Cóż, widocznie na tyle nas było stać.

W nadchodzącą niedzielę przed Podbeskidziem pierwszy domowy mecz w nowym sezonie. Jest jakiś plan na starcie przeciwko Cracovii?
Kamil BILIŃSKI:
– Na pewno nasza role jest teraz taka, aby swoim doświadczenie podnieść na duchu kolegów z drużyny, którzy takiego doświadczenia ekstraklasowego jeszcze nie mają. Powiedzieć „jedziemy dalej”. Trzeba wyczyścić głowy i w kolejnych meczach cieszyć się grą. Klub wrócił do ekstraklasy. Wielu z zawodników również. Trzeba się z tego zdecydowanie cieszyć, bo to jest bardzo fajna chwila dla nas wszystkich. Debiut w nowym sezonie już za nami. Głowy do góry. Teraz nadszedł czas na to, aby pokazać to, co cechowało nas w pierwszej lidze. Doskonale wszyscy wiedzą, że potrafiliśmy grać fajny futbol i cieszyć naszych kibiców. Teraz przed nami mecz u siebie z Cracovią. Miejmy nadzieję, że to będzie najlepszy bodziec do tego, żebyśmy zaczęli fajnie grać i fajnie punktować.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus