Kamil Glik: Jesteśmy trochę bliżej

– Czuję radość, a nie ulgę. Zrealizowaliśmy meczu nasz cel i zagramy z Argentyną o coś – mówi po zwycięstwie nad Arabią Saudyjską obrońca reprezentacji Polski Kamil Glik.


Kamil Kołsut z Kataru

Nasi piłkarze zdobyli trzy punkty, choć początek meczu należał do rywali. To Saudyjczycy atakowali: swobodnie wymieniali piłkę, dryblowali, szukali dwójkowych akcji. Okres ich dominacji zakończył gol, który po podaniu Roberta Lewandowskiego strzelił Piotr Zieliński.

– Wiedzieliśmy, że rywale na początku meczu ruszą mocno. Po przerwie było widać, jak dużo kosztowało ich spotkanie z Argentyną. Nogi już nie pomagały, zaczęli popełniać błędy – przyznaje Glik.

Pościg Saudyjczyków za wynikiem sprawiła, że mecz się otworzył, a Polacy zaczęli stwarzać kolejne sytuacje. Pieczątkę pod zwycięstwem przybił Lewandowski. Strzelił pierwszego w karierze gola na mundialu. Było wzruszenie, może także ulga. Przytulał go Glik. Popłynęły łzy.

– Trochę przeżyliśmy w tej reprezentacji: głównie momentów fajnych, kilka średnich. To normalne, że z zawodnikami z mojego rocznika jesteśmy trochę bliżej – przyznaje nasz obrońca.

Polacy z Saudyjczykami nie stracili gola i spośród zespołów, które rozegrały na tym turnieju po dwa mecze, jako jedyni wciąż mają czyste konto. – Zwycięstwo i zero z tyłu jest powodem do zadowolenia dla każdego obrońcy. To bardzo ważne – nie kryje Glik.

Lider naszej defensywy podkreśla, że po 180 minutach gry na mundialu fizycznie czuje się bardzo dobrze, choć przed turniejem nie zagrał w czterech meczach ligowych.

– Wróciłem po lekkiej kontuzji, a nie sześciu miesiącach bez grania. Mogłem tak naprawdę wejść na boisko już po dwóch spotkaniach, ale trener klubowy poradził mi poczekać, bo choć drużyna mnie potrzebowała, to chcieli, żebym pojechał na mundial – mówi Glik.

Polacy o awans do 1/8 finału zagrają z Argentyną. Sukces zapewni nam już remis, więc kluczowa ponownie będzie rola defensywy – także Glika. Początek środowego meczu o 20:00.


Fot. Grzegorz Wajda