Kamil Glik: Słodko-gorzki smak mundialu
– Czy zagram na mundialu za cztery lata? Wszystko w piłce jest możliwe – mówi Kamil Glik, który na mistrzostwach świata w Katarze znów był liderem obrony reprezentacji Polski.
Korespondencja z Kataru Kamił Kołsut
Jak oceniasz ten mundial w wykonaniu naszej drużyny?
Kamil GLIK: – To był dla nas turniej słodko-gorzki. Osiągnęliśmy cel minimum, ale na pewno można było zagrać lepiej.
Robert Lewandowski uważa, że jest źle, kiedy drużyna tylko broni, bo piłkarzom brakuje wówczas odpowiedniego czucia piłki i trudno wyjść z akcją ofensywną. Pan się z tym zgadza?
Kamil GLIK: – Nie jestem trenerem i nie znam się na zagrywkach taktycznych, ale Robert ma oczywiście rację. Myślę, że w pewnych momentach powinniśmy grać odważniej – tak, jak z Francuzami w pierwszej połowie. Mieliśmy nawet szansę, żeby schodzić na przerwę z prowadzeniem. Szkoda, bo wówczas mogłoby być naprawdę ciekawie. Nie udało się, wszystko poszło w drugą stronę.
Zagra pan na mundialu za cztery lata?
Kamil GLIK: – Wszystko w piłce jest możliwe. Karierę po mundialu w Rosji chciałem kończyć z powodów prywatnych, a nie sportowych. Piłkarsko przecież przez całą karierę się bronię.
Drużynie brakowało na tych mistrzostwach świata radości z gry?
Kamil GLIK: – Jeśli grasz brzydko, to uczucia są mieszane. Gdybyśmy grali i ładnie, i skutecznie, to bylibyśmy pewnie faworytem turnieju, a nigdy nim nie byliśmy. Nie jestem oczywiście trenerem, żeby mówić, jak chcemy grać. Może czasami faktycznie byliśmy nastawieni zbyt defensywnie i dawaliśmy się ponosić emocjom, zostawiając dużo miejsca rywalom.
Rozmawiał pan z byłym kolegą klubowym Kylianem Mbappe?
Kamil GLIK: – Rozmawialiśmy trochę przez telefon no i po meczu. Kolegujemy się, mamy fajne wspomnienia. Takie, jak te po porażce, także zostają w człowieku bardzo długo. Mbappe jest dziś jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Będę Francuzom mocno kibicował.
Fot. PressFocus