Kamil Jóźwiak: Kadra mnie zmieniła

Rozmowa z Kamilem Jóźwiakiem, skrzydłowym reprezentacji Polski.


Wasze marcowe spotkanie, przed meczami eliminacji MŚ z Paulo Sousą było bardzo krótkie. Teraz upływa właśnie drugi tydzień zgrupowania w Opalenicy. Jakie są pańskie odczucia?

Kamil JÓŹWIAK: – Spędzamy czas bardzo fajnie. Ja nie miałem tego problemu, bo po sezon ligowy skończyłem wcześniej. Ale część chłopaków zakończyła rozgrywki i przyjechała do Opalenicy prosto ze swoich klubów. Fajnie, że była możliwość, by spędzić trochę czasu z rodzinami i znajomymi. Nadal jednak trzeba intensywnie trenować. Było, w pierwszym tygodniu, kilka bardzo mocnych jednostek. Później zmierzyliśmy się w gierce wewnętrznej, a następnie rozegraliśmy mecz z Rosjanami.

To był pierwszy przedsmak Euro 2020. Kolejnym będzie mecz z Islandią. A później już Euro 2020, do którego rozpoczęcia zostało już mniej niż 10 dni.

Kamil JÓŹWIAK: – Ten turniej od dłuższego czasu siedzi nam już w głowach. Ale dzięki temu, że mogli być z nami nasi bliscy, mogliśmy się od tego nieco oderwać. Na dodatek przecież sami jesteśmy dla siebie przyjaciół. Dlatego też czas spędzamy ciekawie. A tego na pewno mi brakowało.

W pierwszej reprezentacji nie rozegrał pan wielu spotkań. Ale przecież przygodę z reprezentacją rozpoczął pan już w 2013 roku…

Kamil JÓŹWIAK: – Tak, przypominam sobie, że to była konsultacja kadry U-15. Byłem pod wielkim wrażeniem i chciałem w tym zespole być jak najdłużej. Wtedy, jako Lech Poznań, czy reprezentacja Wielkopolski, byliśmy znaczącą siłą. Dlatego liczyliśmy, że znajdziemy się w reprezentacji Polski. Pamiętam, że podzielono nas na dwa zespoły. Osobną konsultacją mieli zawodnicy ze wschodniej, a osobno z zachodniej Polski.

Zastanawialiśmy się, jak pokazali się koledzy z drugiego zespołu. I kto, w końcu, pojedzie na to pierwsze spotkanie. Byłem zawiedziony, bo akurat w pierwszym meczu z Walią nie zagrałem. Pamiętam jednak, że byłem też bardzo zdeterminowany, by na kolejnych treningach pokazać się z jak najlepszej strony

Na przestrzeni wielu lat, w różnych reprezentacjach, jak zmieniała się pańska rola w zespole?

Kamil JÓŹWIAK: – Już pierwszy mój kontakt, z tamtą drużyną do lat 15, bardzo wiele zmienił. I chodzi o moją pozycję na boisku. Bo na konsultację jechałem, jako… napastnik. Na tej pozycji wystąpiłem w spotkaniu z Rumunią. Właśnie na pozycji skrzydłowego. I choć w meczu tym zdobyłem gola, to tak już zostało. I praktycznie od razu zmieniło się to w Lechu Poznań. Z całą świadomością mogę powiedzieć, że kadra odkryła moją pozycje w klubie i drużynie narodowej.

Co było później? Wspinałem się po kolejnych szczeblach w reprezentacji Polski. Często bywałem powoływany nawet do starszych roczników. I w zasadzie zawsze występowałem już jako skrzydłowy. I tak jest nadal, w seniorach. W klubach i w reprezentacji. Choć muszę przyznać, że u trenera Paulo Sousy moja pozycja na boisku trochę się zmieniła. Bo inaczej gra się na wahadle, aniżeli na skrzydle. Jednak wciąż jestem z boku, na lewej pomocy.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus