Kamil Rakoczy: Nie ma u nas świętych krów

Rozmowa z Kamilem Rakoczym, trenerem Polonii Bytom.


Polonia przezimowała na 2. miejscu w tabeli mocnej III grupy III ligi. Czy jej trener mimo wszystko nie patrzy z lekką zazdrością na niektórych III-ligowców z innych części kraju, słysząc, jakie gwarantują warunki?
Kamil RAKOCZY: – Zdecydowanie tak. Chciałbym, by moja przyszłość w tym zawodzie tak się ułożyła, że kiedyś skoncentruję się tylko na piłce nożnej. Na razie muszę to łączyć z innymi pracami, by po prostu godnie żyć. Fajnie byłoby móc popracować kiedyś nawet na III-ligowym poziomie, ale podporządkować się tylko tej dyscyplinie. Najlepiej, gdyby wydarzyło się to w Polonii… Pracy nieraz jest ogrom.

Czym jeszcze zajmuje się pan prócz prowadzenia pierwszej drużyny Polonii?
Kamil RAKOCZY: – Jestem zatrudniony w Akademii Piłkarskiej BS Polonii Bytom jako trener juniorów młodszych. Rocznik 2004 i 2005. Staramy się prowadzić ją tak, jak drużynę seniorów. Każdy trening musi być rozpisany co do szczegółu, a to też wymaga czasu. Pracujemy wspólnie z trenerem Aleksandrem Mużyłowskim. Gdyby nie on, pewnie bym poległ, bo bardzo pomaga. Szacunek za to, co robi dla chłopaków i dla mnie, szacunek też dla sztabu pierwszego zespołu. Poza tym, wspomagam trenerów w szkole podstawowej bytomskiego SMS-u oraz jestem głównym trenerem w V liceum w Bytomiu, a w międzyczasie dojeżdżam jeszcze na Bobrek. W szkole podstawowej nr 16 pracuję jako nauczyciel wychowania fizycznego. Nie ma co ukrywać, że muszę być zorganizowaną osobą i starać się tak układać dobę, by zostało jeszcze trochę czasu dla rodziny, która jest dla mnie najważniejsza. Dzień zaczynam o 5.30, żeby wieczór móc spędzić z najbliższymi.

Myśli pan o zdobyciu licencji UEFA Pro?
Kamil RAKOCZY: – Mam takie ambicje i zamierzam to zrobić. Gdy w Szkole Trenerów PZPN ruszy kolejna edycja kursu UEFA Pro, spróbuję się dostać. Na razie nie próbowałem. Odtrącało mnie to, że trochę brakowało czasu, ale wiem, że to torowanie drogi do lepszej przyszłości. Stety-niestety, trzeba się kształcić i spróbować wykonać kolejny krok. Papiery na pewno złożę.

Zawsze można wywalczyć sobie miejsce na kursie dzięki… awansowi do II ligi.
Kamil RAKOCZY: – To prawda, tak dotąd było, że kto wygrywał III ligę, ten dostawał się na kurs UEFA Pro z automatu. Zobaczymy… Wierzę, że przed nami fajny czas. Polonia Bytom się rozwija. Mam nadzieję, że do końca pójdziemy w tym kierunku i odniesiemy tu duży sukces.

I spróbuje mnie pan przekonać, że 2. miejsce na koniec sezonu będzie sukcesem Polonii?
Kamil RAKOCZY: – Oczywiście, że sukcesem! 2. miejsce to 2. miejsce, podium!

Drugi to pierwszy przegrany!
Kamil RAKOCZY: – To też fakt, ale wiemy, z kim walczymy. Aktualny lider to 14-krotny mistrz Polski, wielki Ruch Chorzów. Z takim rywalem nie wstyd przegrać. A może czas pokaże, że Polonia jest mocniejsza od Ruchu? Poczekajmy na końcówkę sezonu.

Jak zapatruje się pan na sprowadzenie tej ligi do walki między Ruchem a Polonią?
Kamil RAKOCZY: – W gronie sztabu na pewno tak tego nie odbieramy. Patrzymy, co się dzieje u przeciwników. Ruch ma bardzo mocną drużynę, to jasne, ale sądzę, że nie tylko on będzie walczył o czołowe miejsce. Patrząc po zimowych sparingach można stwierdzić, że Ślęza Wrocław wykonała ogrom pracy, wzmocniła się transferami. To drużyna, którą stać na to, by „pogodzić” Ruch i Polonię.

Polonia też się wzmocniła.
Kamil RAKOCZY: – Powtarzam, że drużyna musi się rozwijać również od środka. Ukłon dla dyrektora Stefankiewicza, z którym mamy wspólny język. Wykonał zimą dobre transfery i dzięki temu poszliśmy do przodu. Działka sztabu to sfera motoryczna, taktyczna. W tym kontekście też poszliśmy do przodu, dokonaliśmy małej zmiany w systemie gry, którą chłopcy w okresie przygotowawczym załapali. Jesteśmy o poziom wyżej motorycznie, korzystamy z sond, nowoczesnej technologii, co pomaga nam w pracy. Jesteśmy w pełni przygotowani do startu rundy wiosennej. Widzę w tym tygodniu, że na treningach po prostu się pali.

Na którego nowego zawodnika kibice mogą liczyć w pierwszej kolejności?
Kamil RAKOCZY: – Może wstrzymajmy się z nazwiskami, bo w Polonii nie ma nic za darmo. Zawodnicy, którzy tu przychodzą, muszą „sprzedać” się podwójnie, by wskoczyć do jedenastki. W niej jednak też nie ma świętych krów. Mamy mocną kadrę. Jeśli ktoś nie będzie spełniał oczekiwań, to szybko z tej jedenastki wyleci. Powiedziałem chłopakom w szatni, że nie będzie wielu szans. Jeden słabszy mecz – i można wylądować na ławce. Oni muszą wiedzieć, co na boisku robić, by pracować dla drużyny i zadowalać sztab.

Czyli bramkarze też będą bronić do pierwszego błędu?
Kamil RAKOCZY: – Bramkarz nawet popełniając błąd powinien bronić dalej, ale powiem szczerze, że nie jestem w klubie za tę działkę odpowiedzialny. Półtora roku temu ściągnęliśmy Mirosława Kuczerę, znakomitego fachowca od bramkarzy. Zostawiam mu wolną rękę. Nie ja decyduję o tym, kto w danym meczu stanie w bramce.

Szombierki, Olimpijska, sparingi w Miechowicach, a początek wiosny – w Goczałkowicach. Na ile dokucza wam bezdomność?
Kamil RAKOCZY: – Jeśli mam być szczery – w ogóle mi to nie przeszkadza. Pochodzimy stąd, pracujemy w Polonii, w tym środowisku, od 16 albo 20 lat i wiemy, że… w Bytomiu tak było zawsze. Poszukiwania stadionu, boiska – jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zależy mi przede wszystkim na tym, by boisko było bardzo dobre. Wolę wyjechać 40 kilometrów za Bytom, ale zagrać na dobrej płycie. To jest nasze narzędzie pracy, a przede wszystkim piłkarzy, którzy muszą mieć warunki do tego, by sprzedać swoje umiejętności. Obecny czas jest tym bardziej specyficzny, że na trybunach i tak nie ma kibiców. Nie mogą nas wspierać na żywo, ale wiem, że wiosną będą z nami. Mam nadzieję, że na koniec sezonu znów przyjadą na Olimpijską – tak jak po rundzie jesiennej – i dadzą nam odczuć, że są zadowoleni z wyników. Czas pokaże, co dla Polonii będzie to oznaczało.

Wiosnę zaczynacie w sobotę w Tarnowskich Górach. Fakt, że przed tygodniem pauzowaliście, może być atutem Gwarka?
Kamil RAKOCZY: – Oczywiście. Pierwszy mecz to zawsze nerwówka. Wiemy, że jesteśmy dobrze przygotowani do rundy, chłopcy w szatni to czują i sami o tym mówią, ale zawsze dochodzi presja inauguracji i… stan boisk, które w tym okresie roku nie są jeszcze fantastyczne. Ktoś może popełnić indywidualny błąd, spotkanie może nie potoczyć się tak, jak na to liczysz… Szanując Gwarka nie czarujmy się jednak: w tym meczu nie możemy nie być faworytem. Musimy jechać do Tarnowskich Gór, by po prostu wygrać.




Na zdjęciu: Trener Kamil Rakoczy ma nadzieję, że przyjdzie mu osiągnąć niegdyś z Polonią duży sukces. Czy już tej wiosny? Są jeszcze Ślęza i Ruch…
Fot. Maciej Grygierczyk