Kamiński: Obiecuję, że niczego nie obiecam

O zamieszaniu związanym z niedoszłą budową stadionu przez firmę S-Sport napisano już wiele. A czy nowy prezes Bytomskiego Sportu ma poza tym czas, by spojrzeć na spółkę szerzej, również pod kątem tego, co na boisku?
Sławomir KAMIŃSKI: – Zdecydowanie. Na przedstawienie koncepcji sportowej dałem sobie czas do lutego. Takie są też zresztą oczekiwania władz miasta – by przedstawić pełną prognozę tego, co będzie i jak z częścią sportową ma sobie radzić Polonia. Drużyna zakończyła jesień z bardzo dobrym wynikiem, jest na czele tabeli I grupy IV ligi. Nasza sytuacja jest jednak trudna, bo związana bezpośrednio z finansami. Te kłopoty przekładają się na zespół. Rozmawiamy z zawodnikami, sztabem trenerskim, ale też kibicami. Na razie jestem tymi rozmowami zbudowany. Cieszy mnie zrozumienie ze strony trenerów i zawodników. Wspólnie pracujemy, by zracjonalizować sposób zarządzania klubem. Wiemy, że mamy problem – i to nie tylko finansowy, bo na skutek działań, które miały miejsce przy Olimpijskiej, zostaliśmy bezdomni. Nie mamy swojego miejsca, w którym moglibyśmy grać i trenować, bo zaplecze sportowe też jest w krytycznym stanie.

Czy myślicie w ogóle o awansie do III ligi?
Sławomir KAMIŃSKI: – Cel sportowy został wyznaczony drużynie przez trenera na początku sezonu i ja w żaden sposób nie chcę w niego ingerować. Musimy jednak zwrócić uwagę na otaczającą nas rzeczywistość i zmiany, które są. Chcę z całą stanowczością powiedzieć, że będziemy informować tylko o faktach, rzeczach dokonanych. Nie mam zamiaru roztaczać wizji, które są niemożliwe do zrealizowania, bo nosi to dla mnie znamiona manipulowania emocjami kibiców i zawodników. Przyrzekłem sobie, że będę spotykać się z nimi, na bieżąco rozmawiać, wsłuchując zarazem w zdanie drugiej strony. Każdy ma swój rozsądek. Kibice myślą, obserwują i widzą, co się dzieje. Jeśli podejmiemy realne działania, będziemy robić, a nie tylko mówić o tym, co ma być zrobione, to do kibiców takie argumenty przemówią. Jakkolwiek brutalna będzie prawda, kibice mogą na nią z mojej strony liczyć, bo po prostu na tę prawdę zasługują.

Co dalej ze stadionem?
Sławomir KAMIŃSKI: – Chciałbym mieć magiczną różdżkę i skinąć nią w kierunku Olimpijskiej, by prace zaczęły się natychmiast. Nikt nie neguje tego, że stadion jest potrzebny. Budowa wymaga jednak czasu, a przede wszystkim – pieniędzy. W tej chwili mamy sytuację krytyczną. Wydaje się, że gorzej być nie może. Przynajmniej taką mam nadzieję… Stadion jest zdewastowany, niezdatny do tego, by go używać. Nie mamy wykonawcy, a z tym, który już dwukrotnie odstąpił od umowy (S-Sport – dop. red.) nie możemy realizować tej inwestycji, bo nie pozwala na to prawo. Proszę nie spodziewać się, że ja w którymś momencie coś obiecam. Jedyne, co mogę obiecać, to to, że niczego nie obiecam, dopóki nie będę czegoś pewny. Dopóki nie będziemy mieli gwarancji finansowania i wyprostowanych tych kwestii, które teraz w spółce tego wymagają, to trudno będzie mówić o świetlanej przyszłości. Trochę czasu jest jeszcze potrzebne, by zbadać, z czym de facto mamy do czynienia; jaki jest stan zobowiązań. Dopiero potem, mając zapewnioną płynność działania, będzie można zacząć coś tworzyć. Koszty funkcjonowania drużyny są niemałe. Nie możemy myśleć tylko z miesiąca na miesiąc, z sezonu na sezon. Przydałoby się długofalowe planowanie.

Na jakie środki z budżetu miasta będzie mógł liczyć w 2019 roku Bytomski Sport?
Sławomir KAMIŃSKI: – Nie mogę tego zdradzić. To my musimy przedstawić jakiś plan. Trwają obecnie rozmowy na temat kosztów funkcjonowania pierwszej drużyny. Szczegóły? Proszę o czas do lutego. To już niedługo…

Te koszty utrzymania zespołu seniorów Polonii – wraz ze sztabem szkoleniowym – wynosiły dotąd około 100 tysięcy złotych miesięcznie.
Sławomir KAMIŃSKI: – Użyję ładnego słowa – optymalizacja. Konkretnych kwot nie podam, ale pracujemy nad tym, by zoptymalizować to bez uszczerbku dla wartości, jaką prezentowała drużyna. Jak to powiedział prezydent Wołosz – nikt nie chce naruszać do końca sezonu tego, co funkcjonuje. Należy się spodziewać zmian, ale nie takich, które tę drużynę rozbiją. Bo w poprzedniej rundzie – co widać po wynikach – grała dobrze, ale konieczna jest restrukturyzacja zasad działania klubu i tego, co się wokół niego działo. Głęboka restrukturyzacja.

Czy zawodnicy są na czysto z wypłatami?
Sławomir KAMIŃSKI: – W tej chwili pensje są płacone na bieżąco. Wcześniej były opóźnienia. Gdy objąłem spółkę, miała na koncie blokady komornicze na ponad milion złotych. Za listopad wypłaty przyszły już w grudniu, bo udało się zwolnić z blokad komorniczych tę część, która dotyczyła wynagradzania zawodników.

Czy bierze pan pod uwagę postawienie spółki w stan upadłości?
Sławomir KAMIŃSKI: – To nie jest moja personalna decyzja, a raczej wynikająca z przepisów prawa i związana bezpośrednio z wynikiem finansowym spółki, jej płynnością finansową. Jeśli będą przesłanki do ogłoszenia upadłości, to taki będę miał obowiązek. Robimy jednak wszystko w tym kierunku, by Bytomski Sport funkcjonował na normalnych zasadach. Należy poucinać pewne patologie, które w mojej ocenie miały miejsce, zracjonalizować funkcjonowanie części sportowej i inwestycyjnej.

Jak duże jest zadłużenie?
Sławomir KAMIŃSKI: – Kwota zadłużenia stale jest badana, bo ta spółka jest… trudna. Ciągle pojawiają się jakieś umowy, zobowiązania, wezwania do zapłaty, pozwy do sądu, o których nie mogłem mieć pojęcia, bo w spółce nie było takich dokumentów. Prowadzony jest audyt finansowy. Mogę mówić o tym, co wiem. Ponad milion złotych to zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego i ZUS. Ponad 500 tysięcy – to zobowiązania wynikające z bieżących faktur. Kilkaset tysięcy złotych wynosi zobowiązanie wobec Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Mówimy zatem o bardzo poważnych kwotach.

Spróbujecie wyciągnąć konsekwencje?
Sławomir KAMIŃSKI: – Jeśli ocenię, że gdzieś zostało złamane prawo, to po prostu będę o tym zawiadamiał. Jestem jednak ostrożny w pochopnym ocenianiu swoich poprzedników. Nie do końca wiem, co kierowało ich decyzjami, ale jeśli ktoś złamał prawo, to powinien ponieść tego bardzo surowe konsekwencje – tym bardziej, że dysponował publicznymi pieniędzmi. W tej chwili oceniam, że do takich naruszeń w spółce doszło, w związku z czym gdy zakończy się kontrola, będziemy kierowali zawiadomienia. Musimy otwarcie mówić o tym, jaka jest sytuacja.

 

Na zdjęciu: Zimą w kadrze niebiesko-czerwonych należy się spodziewać zmian, ale nie takich, które mogłyby rozbić drużynę.