Kanonada w Rzeszowie

Siedem goli i odpadającego z Pucharu Polski ekstraklasowicza obejrzeli kibice Resovii zgromadzeni w deszczowy wieczór przy ulicy Hetmańskiej.


Jeśli u któregoś „kopciuszka” można było liczyć na sensację, Resovia na pewno była jednym z kandydatów. Piłkarze, kibice i sztab pierwszoligowca otwarcie przyznawali, że w spotkaniu z Cracovią liczą na niespodziankę. Trener Mirosław Hajdo miał na to papiery. Od momentu objęcia zespołu – nie licząc środowego spotkania – prowadził rzeszowian pięciokrotnie, ani razu nie przegrywając.

Dlatego nie było zdziwienia, gdy już w pierwszym kwadransie potężną główką piłkę w siatce umieścił Bartosz Kwiecień. Resovia ograniczyła zapędy „Pasów”, zanim te tak naprawdę się rozkręciły, choć sam strzelec gola… w pełni zadowolony być dzisiaj nie mógł. W 33 minucie opuścił bowiem boisko z powodu kontuzji, choć wtedy już jego drużyna prowadziła 2:1. W 28 minucie wyrównanie Cracovii dał bowiem Michal Siplak (przy nieudanej interwencji 19-letniego bramkarza Nikodema Sujeckiego), ale chwilę potem – po fatalnej stracie Otara Kakabadze – gospodarze znów byli na prowadzeniu po trafieniu Pedro Vieiry.

Do szatni w lepszych humorach schodzili jednak krakowianie. Siplak w 37 minucie znów skorzystał z niezręczności Sujeckiego, dobijając do bramki „wyplutą” przez golkipera piłkę. W 45 minucie natomiast Cracovia otrzymała karnego po zagraniu ręką Macieja Górskiego. Z jedenastu metrów nie pomylił się Jewhen Konopljanka.

Kibice mogli być zadowoleni z poziomu oglądanego widowiska, tym bardziej że piłkarze nie mieli zamiaru zwalniać tempa. Resovia walczyła, czego efektem był wyrównujący gol Mateusza Bondarenki kilka minut po wznowieniu gry. Choć „Pasy” miały przewagę w posiadaniu piłki, nie potrafiły przekuć jej w kolejne bramki. Najlepszą okazję ku temu miał w 72 minucie Michał Rakoczy, lecz w dogodnej sytuacji pomylił się o centymetry. To się na krakowianach zemściło. W 85 minucie Bartłomiej Wasiluk kropnął z rzutu wolnego i choć Lukas Hrosso sparował piłkę na słupek, do bramki dobił ją Górski. Cracovia próbowała odrobić straty, w końcówce było nerwowo i z czerwoną kartką z boiska wyleciał jeszcze Rakoczy.

– Bardzo się cieszymy, że dzisiaj potrafiliśmy wygrać z ekstraklasowym zespołem. To był fajny mecz dla piłkarzy i kibiców. Dużo było akcji, bramek, stykowych sytuacji… Dla mnie każde zwycięstwo, jako kapitana zespołu, jest podwójnie radosne – podsumował Radosław Adamski, obrońca Resovii.

Resovia – Cracovia 4:3 (2:3)

1:0 – Kwiecień, 14 min (głową), 1:1 – Siplak, 28 min (głową), 2:1 – Vieira, 30 min, 2:2 – Siplak, 37 min, 2:3 – Konopljanka, 45+1 min (karny), 3:3 – Bondarenko, 53 min (głową), 4:3] – Górski, 84 min

RESOVIA: Sujecki – Mikulec, Hoogenhout, Bondarenko, Adamski – Kwiecień (33. Krasa), Wasiluk – Vieira (76. Kałahur), Mróz, Antonik – Górski (88. Wojciechowski). Trener Mirosław HAJDO.

CRACOVIA: Hrosso – Ghita, Jugas (70. Rapa), Jablonsky – Kakabadze (87. Balaj), Loshaj, Oshima, Siplak (46. Jaroszyński) – Myszor (46. Rakoczy), Kaellman, Konopljanka (76. Budziński). Trener Jacek ZIELIŃSKI.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Żółte kartki: Adamski, Antonik, Hoogenhout, Kubowicz (na ławce) – Siplak, Rakoczy, Kakabadze, Loshaj, Balaj. Czerwona kartka: Rakoczy (90+5)


Na zdjęciu: Michal Siplak strzelił dwa gole, ale jego Cracovia i tak odpadła z Pucharu Polski.
Fot. Marta Badowska / PressFocus