Kapitan dał sygnał do ataku

Cztery gole tyszan w Grudziądzu zbliżyły zespół Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka do strefy barażowej.


Trenerski duet GKS-u Tychy, zmuszony do „zbudowania” nowej linii obrony, z której po meczu z Podbeskidziem wypadła dwójka „wykartkowanych” stoperów, postawił na doświadczonych… pomocników defensywnych. Na murawę w Grudziądzu wyszli bowiem Keon Daniel i Dario Kristo, którzy zajęli miejsce na środku tyskiej obrony. Reszta zespołu, z Janem Biegańskim, który wrócił do wyjściowej jedenastki i zajął miejsce w środku pola, ustawiona była według wcześniejszych przymiarek Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka. Olimpia natomiast po zwycięskim spotkaniu w Niepołomicach zaprezentowała się praktycznie bez roszad. Prawie, bo Jacek Trzeciak na prawym skrzydle tym razem wystawił Sebastiana Kamińskiego, który w tygodniu wygrał rywalizację o pozycję z Mohamedem Medfaim.

Podsumowując ten taktyczny wątek można powiedzieć, że w ofensywie obydwu drużyn wszystko zostało po staremu, czyli… bardziej konkretni w ataku okazali się tyszanie. W 40 minucie gry Łukasz Moneta wyprowadził bowiem zabójczą kontrę. Wbiegający w szesnastkę rywali lewoskrzydłowy zakończył akcję wypuszczeniem w bój Łukasza Grzeszczyka, a kapitan GKS-u dał sygnał do ataku, bo mając przed sobą już tylko Łukasza Sapelę, sprytną podcinką zza narożnika pola bramkowego pokonał golkipera gospodarzy.

Drużyna z Grudziądza miała wprawdzie po 45 minutach na swoim koncie więcej posiadania piłki, ale mozolnie konstruowanym akcjom Olimpii brakowało finalizacji. Dlatego zespół, który miał kilka dośrodkowań ze stałych fragmentów gry i parę razy znalazł się w polu karnym rywali, ale nie oddał ani jednego celnego strzału, schodził na przerwę przegrywając 0:1.

Po przerwie worek z golami się rozwiązał. Tyszanie konsekwentnie grając z kontry czekali na swoją okazję. Doczekali się kilka razy. W 59 minucie Grzeszczyk podciągnął piłkę kilkanaście metrów i mając dużo miejsca i czasu na złożenie się do strzału huknął z 20 metra nie do obrony. 4 minuty było już 3:0, bo tym razem po dograniu Monety i kiksie Ariela Wawszczyka futbolówka dotarła na 8 metrze do Szymona Lewickiego, który płaskim uderzeniem wykonał wyrok.

Po stracie trzeciego gola Olimpia rzuciła się do ataku i lewy obrońca Remigiusz Szywacz w 65 minucie pokazał kolegom z ataku jak się powinno kończyć akcje ofensywne. Konrad Jałocha po strzale z 8 metra nie miał nic do powiedzenia. Ten szturm spowodował jednak, że gospodarze mocno rozrzedzili zasieki obronne i zostali skarceni. Tym razem Moneta w polu karnym wypatrzył Biegańskiego, a 17-latek płaskim uderzeniem z 10 metra otworzył swoje I-ligowe konto strzeleckie.  W 81 minucie popełnił jednak faul w swoim polu karnym, przewracając Dominika Frelka i Joao Circiuma wykorzystał jedenastkę. Mógł jeszcze w 89 minucie strzelić gola, ale tym razem z 7 metra trafił w Jałochę.

Także w ostatnich sekundach otwarta gra ofensywna z obydwu stron obfitowała w sytuacje bramkowe, ale zmiany wyniku już nie przyniosła. Rezultat spowodował jednak zmiany w tabeli, bo tyszanie nie tylko przeskoczyli Olimpię, ale zbliżyli się strefy barażowej i w dwóch następnych kolejkach, grając z bezpośrednimi rywalami plasującymi się ciut wyżej, mogą się włączyć do walki o awans.


Olimpia Grudziądz – GKS Tychy 2:4 (0:1)

0:1 – Grzeszczyk, 40 min,
0:2 – Grzeszczyk, 59 min,
0:3 – Lewicki, 63 min,
1:3 – Szywacz, 65 min,
1:4 – J. Biegański, 69 min,
2:4 – Cricuma, 81 min (karny).

OLIMPIA: Sapela – Ciechanowski, Bogusławski, Wawszczyk, Szywacz – Kamiński (63. Janiak), Frelek, Kona, Van Haaren (82. Embalo), Maloku (52. Medfai) – Cricuma. Trener Jacek TRZECIAK.

GKS: Jałocha – Połap, Kristo, Daniel, Mańka – Steblecki, Kamavuaka (73. J. Piątek), J. Biegański, Grzeszczyk, Moneta (87. Kasprzyk) – Lewicki. Trenerzy Tomasz HORWAT i Jarosław ZADYLAK.


Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Widzów 300.
Żółte kartki: Frelek, Medfai – Kamavuaka.