Kapitanowie mówią „nie”!
Henryk Górecki
Mecze europejskich klubów, rozgrywane latem za oceanem, cieszą się tam dużym zainteresowaniem, chociaż grają najczęściej bez swoich asów. Teraz Amerykanie chcieliby, aby hiszpańskie kluby przyjeżdżały grać u nich mecze ligowe i ma tak być już w tym sezonie. Prezes LaLiga, Javier Tebas, ogłosił podpisanie historycznego porozumienia z międzynarodową firmą Relevent, która chce promować hiszpańską ligę w USA i Kanadzie. Jednak z nikim tego nie skonsultował. Przede wszystkim z hiszpańską federacją piłkarską FEF, która jest jedną z siedmiu instytucji, jakie muszą wyrazić zgodę na to, żeby kluby grały o punkty za oceanem.
Jest królewski dekret
Nie jest to proste pod względem prawnym i politycznym. LaLiga musi uzyskać w pierwszej kolejności zgodę Krajowej Rady Sportu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rozegranie meczu krajowej konkurencji poza granicami Hiszpanii. Tak jak FEF musiała uzyskać miesiąc temu zgodę na rozegranie w marokańskim Tangerze meczu o Superpuchar Hiszpanii Barcelona – Sevilla. Ciągle obowiązuje królewski dekret z 1982 roku, regulujący te sprawy. Ponadto LaLiga musi zebrać też autoryzację UEFA, FIFA, CONCACAF i zgodę władz USA. Podobny pomysł mieli kilka lat temu Anglicy, ostatecznie Premier League w Ameryce meczów nie gra, ale… „The Guardian” poinformował, że na wieść o hiszpańskich planach szefowie Premier League studiują taką możliwość.
Messiego zabrakło
Pomysł popiera Barcelona, podobno kilka klubów też jest za, jednak zdecydowanie przeciwni są piłkarze. – Nikt z nami tego nie konsultował, zawodnicy są zaskoczeni i oburzeni. To przejaw braku szacunku. Czy ekonomiczna rekompensata jest tego warta? Gracze nie są towarem na sprzedaż, myślimy też o ich zdrowiu i kibicach. Potrzeba zdrowego rozsądku – stwierdził David Aganzo, przewodniczący AFE (Stowarzyszenie Piłkarzy Hiszpańskich). W środę doszło do spotkania Aganzo z kapitanami i wice kapitanami klubów Primera division, na którym omówiono tę kwestię. Zabrakło Urugwajczyka Diego Godina (Atletico) oraz Argentyńczyków Lionela Messiego (Barcelona) i Nicolasa Pareji (Sevilla). Atletico reprezentowali Juanfran i Koke, Barcelonę Sergio Busquets i Sergi Roberto, a Sevillę… nikt. Nie miały swoich przedstawicieli także: Alaves, Athletic Bilbao, Celta, Eibar i Girona. Pod koniec września, lub na początku października, po spotkaniu AFE z pracodawcami, zostanie podana decyzja w tej sprawie. Niewykluczone, że może dojść do strajku piłkarzy.
Zła wróżba dla Realu
Tak gorącej atmosfery nie przewiduje się w drugiej kolejce ligi. Znów będą „małe derby Madrytu”. Przed tygodniem Real zagrał z Getafe, teraz Atletico podejmuje Rayo Vallecano i powalczy o pierwsze zwycięstwo w mistrzostwach. W premierze zremisowało z Valencią. Barcelona zagra z innym beniaminkiem z Valladolid, a Real ma wyjazd do Katalonii. Spotka się z Gironą, w ubiegłym sezonie przegrał tam 1:2.. Wszyscy zastanawiają się, jaki będzie ten pierwszy sezon bez Ronaldo. „Jak przychodzi nowy trener, to liga jest przegrana. Tak było z Ancelottim i Zidane” – wróży „Marca”.