Kapustka przed Portugalią: Nadzieja umiera ostatnia

– Zwłaszcza końcowe momenty meczu pokazały, że mieliśmy w nim i mamy w rewanżu szansę na dobry rezultat – mówi uczestnik seniorskich finałów ME sprzed dwóch lat. – Na rewanż polecimy mądrzejsi o doświadczenia z pierwszego meczu, zmobilizowani i  nie bez szans na awans – uważa Kapustka.

Wspomniane przez niego „doświadczenia” to być może najważniejsza zdobycz z Areny Zabrze. Choć bowiem sztab szkoleniowy starał się biało-czerwonych jak najwszechstronniej do gry przygotować, elementów zaskoczenia i tak nie brakło. I to być może w tym najbardziej niespodziewanym wymiarze – mentalnym.

– Swoboda operowania piłką przez Portugalczyków trochę moich chłopaków w pierwszych fragmentach zdeprymowała. Wkradł się moment niepewności na widok tego, jak rozgrywają piłkę – analizował po końcowym gwizdku Czesław Michniewicz. A wspomniany Bartosz Kapustka w zasadzie mu wtórował. – Może zabrakło nam trochę odwagi? – zastanawiał się głośno. – Oczywiście wyszkolenie techniczne Portugalczyków imponuje, ale czasami… wręcz za długo lubią się bawić piłką. W tym być może trzeba upatrywać naszej szansy. Musimy zagrać odważniej. A stać nas na to, bo – moim zdaniem, Duńczycy, jako kolektyw, byli mocniejszą drużyną.

A z Danią w grupie – przypomnijmy – u siebie wygraliśmy 3:1, zaś z wyjazdu przywieźliśmy remis 1:1. Zdobycie gola w Chaves będzie sprawą kluczową; bez niego przecież nie ma co marzyć o awansie…

Inna rzecz, że wygrana w Zabrzu mocno „zbudowała” naszych rywali i… ich kibiców. „Diogo Jota zarezerwował nam bilety na wyjazd na mistrzostwa Europy” – przesądził już dziennik „Record”. Reporterzy relacjonującej piątkowy mecz telewizji CM TV też są przed rewanżem bardzo pewni swego. „Polska to solidny zespół, ale zbyt słaby, aby pokonać ekipę Rui Jorge’a. Gdyby biało-czerwonym udało się wyjść zwycięsko z dwumeczu z naszą młodzieżówką, byłaby to naprawdę bardzo duża niespodzianka” – ocenili po pierwszej potyczce.

Biało-czerwoni w sobotę i niedzielę trenowali na Stadionie Śląskim. I właśnie podczas jednych z tych zajęć „coś” zakłuło Pawła Stolarskiego w mięśniu dwugłowym. Jego występ jest więc wykluczony. Podobnie sprawa wygląda z Pawłem Bochniewiczem, poddanym w ostatnich dniach intensywnej kuracji antybiotykowej. Nie najlepiej rzeczy się mają z kilkoma uczestnikami piątkowej potyczki, bo badania wykonane w weekend wykazały u niektórych bardzo wysoki poziom zmęczenia. Spodziewać się więc chyba trzeba paru zmian w wyjściowej jedenastce biało-czerwonych.

Do Portugalii podopieczni Czesława Michniewicza odlecą w poniedziałkowy poranek. Mecz we wtorek o godz. 18.00.