Karol Butryn: Cieszę się tą chwilą

Rozmowa z Karolem Butrynem, atakującym reprezentacji Polski.


Pańska solidność w końcu została doceniona. Oczekiwał pan tej nominacji do kadry?

Karol BUTRYN: – Pracowałem jak w każdym sezonie. Myślę, że już kilka lat byłem w kręgu selekcjonerów, ale nie było mi dane być w kadrze. Wcale się nie dziwię, wszak przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio trener stawiał na wypróbowanych, sprawdzonych i zaufanych zawodników. Z zespołem z Olsztyna miałem udany sezon ligowy i niewiele brakowało byśmy się znaleźli w strefie medalowej. Dla mnie byłby to wielki sukces. Uważam, że moja gra była solidna, starałem się, by forma nie falowała i uniknąłem wpadek. Trener Nikola Grbić to zauważył i dostałem powołanie do kadry.

Dla pana to całkiem nowa sytuacja, jaka zatem była reakcja?

Karol BUTRYN: – Cieszyłem się, że zostałem dostrzeżony i będę miał okazję przeżyć nową, ciekawą przygodę. To dla mnie też nowe wyzwanie, bo mam okazję trenować z najlepszymi i podnosić swoje umiejętności. W kadrze pracuje się na najwyższym poziomie, bo grupa składa się z samych topowych zawodników. Staram się nie odstawać od nich, bo… nie wypada. Powołanie do kadry to dla mnie coś nowego, bo nie mam wakacji z moim 1,5 rocznym synem Borysem, a to taki niespokojny duch, wszędzie go pełno, bajkami się nie zadowala, woli za piłką gonić. Tęsknię za nim, ale w życiu trzeba dokonywać wyborów, skoro podjąłem się rywalizacji, to chcę się zaprezentować jak najlepiej. Nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi. Na razie jestem na turnieju w Gdańsku i cieszę się, że mam kontakt z naszymi kibicami.

Pański debiut w reprezentacji w Ottawie był udany. Spodziewał się pan takiego?

Karol BUTRYN: – Każdy z nas, nie tylko debiutanci, chciał się pokazać z jak najlepszej strony i dać sygnał trenerowi, że jesteśmy zainteresowani występami w reprezentacji na dłużej. W Ottawie nie było wielu utytułowanych kolegów, bo mieli krótkie urlopy po wyczerpującym sezonie. W mojej ocenie zagraliśmy w Ottawie dobry turniej. Odnieśliśmy cenne zwycięstwo z Francją (3:1) i cieszę się, że dołożyłem swoją cegiełkę do tego triumfu (Butryn był najskuteczniejszym zawodnikiem z dorobkiem 21 pkt – red.). Trener chyba uznał, że solidnie zapracowałem na miejsce w reprezentacji, bo otrzymałem powołanie na turniej do Gdańska. Teraz jest nas trzech na tej pozycji i trener Grbić próbuje różnych ustawień, bo teraz to czas eksperymentów personalnych. Doskonale to rozumiem i staram się na zajęciach pracować jak najlepiej. Trwa rywalizacja na każdej pozycji, ale to naturalna kolej rzeczy, bo każdy pragnie występować w reprezentacji kraju. Zobaczymy co z tego wyniknie, nie tylko dla mnie.

Jak pan odbiera atmosferę w kadrze oraz na trybunach Ergo Areny?

Karol BUTRYN: – Dla mnie wszystko jest nowe i powoli wszystko poznaję. W kadrze jest super, choć nie jestem w pierwszym szeregu. Należę do osób nieco wycofanych, ale od tworzenia odpowiedniego klimatu w naszej grupie jest wielu innych bardziej doświadczonych kolegów. Cieszę się, że mogę trenować oraz przebywać w tak doborowym towarzystwie. Dobrze się stało, że mogłem debiutować w dalekiej Ottawie, bo tam towarzyszył mi mniejszy stres. Mam już swoje lata (29 skończył 18 czerwca – red.), ale jeszcze takiego czegoś nie doświadczyłem. Wyszedłem na rozgrzewkę w Ergo Arenie i oniemiałem z wrażenie. O atmosferze podczas meczu już nie wspomnę. Gdy rozległy się śpiewy na trybunach, to miałem ciarki na ciele. Szkoda tylko tej przegranej z Iranem, bo przecież ten mecz mieliśmy pod kontrolą. Przegraliśmy drugiego seta, co miało spory wpływ na końcowy rezultat. Miejsce w finałowym turnieju mamy zapewnione, ale my chcemy wygrywać w każdym spotkaniu ku uciesze kibiców.

Czego oczekuje pan od bliższej i dalszej przyszłości?

Karol BUTRYN: – Nie wybiegam zbytnio w przyszłość. Skupiam się na realizacji zadań jakie mam do wykonania w Gdańsku i cieszę się każdą chwilą spędzoną w kadrze.


Na zdjęciu: Karol Butryn ma za sobą udany debiut w reprezentacji w Ottawie i chciałby pozostać w niej na dłużej.
Fot. FIVB