Karol Danielak znów zagra pod Klimczokiem

Karol Danielak to postać w Podbeskidziu ważna. Zawsze mówił oszczędnie, by nie powiedzieć nudno, ale swego czasu zawodnik ten był prawdziwą gwiazdą w zespole spod Klimczoka. A zdecydował o tym… praktycznie jeden mecz.


Mówimy o starciu trzeciej kolejki rozgrywek I ligi w sezonie 2019/20. Była piękna, sierpniowa pogoda. „Górale”, po fatalnym błędzie Martina Polaczka, przegrywali 0:1 ze Stalą Mielec. I w pewnym momencie sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, wziął właśnie Karol Danielak.

Zawodnik pochodzący z Jarocina strzelił w tym spotkaniu trzy gole. Jeden z nich był nadzwyczajnej urody – Danielak trafił do bramki przewrotką. Po pierwszym trafieniu, dzięki któremu gospodarze doprowadzili do wyrównania, skrzydłowy „górali” schował piłkę pod koszulkę. W taki sposób często piłkarze celebrują gole, a jest to sygnał, że spodziewają się przyjścia na świat potomka. Nie inaczej było w tym przypadku Danielaka.

– Bramkę zadedykowałem naszej córeczce, która na świat przyjdzie we wrześniu i z niecierpliwością, wraz z żoną, czekamy na rozwiązanie. Wcześniej nie było okazji, aby tak cieszyć się z gola – uśmiechał się po meczu niekwestionowany bohater Podbeskidzia. Gdyby „Sport” oceniał, jak to miało miejsce w przeszłości, zawodników w meczach pierwszoligowych, to za tamten występ przyznałby Karolowi Danielakowi najwyższą możliwą ocenę, czyli 10.

Podkreślał wówczas, że pierwszy raz w karierze udało mu się zdobyć trzy gole w jednym meczu. Co ciekawe pozostałe dwie bramki też były niczego sobie. Padły bowiem po znakomitych strzałach z dystansu. Danielak, nie ma co ukrywać – miał wtedy dzień.

Z bielskim klubem rozstał się… za nic. Nigdy bowiem gracz ten nie był zawodnikiem na miarę poważnego grania w ekstraklasie. Taki czas być może jeszcze nadejdzie. Stał się gracz ten poniekąd ofiarą spadku. W sezonie z awansem strzelił w I lidze aż 13 goli. Po awansie – już w ekstraklasie – tylko jednego.

Do dziś pod Klimczokiem uważa się – choć nie minęło zbyt wiele czasu – że kontrakt z tym piłkarzem powinien zostać przedłużony. Tak się jednak nie stało, bo zarząd bielskiego klubu miał inne plany. Dziś po raz kolejny zagra w Bielsku-Białej, a kibice powinni przywitać go z entuzjazmem.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus