Karteczka na lodówce

Najbliższy mecz Piasta z Lechem będzie okazją do bezpośredniej rywalizacji czołowych strzelców ligi, czyli Kamila Wilczka i Mikaela Ishaka. Polak o krok od jubileuszowej bramki.


Obaj są jednymi z liderów drużyn, obaj mają sporo doświadczenia, a od ich goli zależy wiele. Można też powiedzieć, że obaj dobrze znają… duński futbol, bo przecież Kamil Wilczek spędził trochę czasu w Danii, broniąc barw Broendby IF i FC Kopenhagi. Ishak z kolei miał udany okres w Randers FC. Obaj w sezonie 2022/23 należą też do czołowych strzelców ekstraklasy.

Zapisał się w historii

Mikael Ishak wraz z Jesuem Imazem z Jagiellonii przewodzi klasyfikacji strzelców polskiej ligi, ale Wilczek ma tylko dwa trafienia mniej od nich. Gdyby 35-letniemu napastnikowi Piasta w tym sezonie dopisało trochę szczęścia i trochę poprawiłby skuteczność w niektórych meczach, to mógłby nie tylko dogonić wspomniany duet, ale i go wyprzedzić. Wilczek bowiem w niemal każdym meczu dochodzi do dogodnych sytuacji, co należy odebrać jako atut, a to że czasem owych „setek” nie wykorzystuje, to już oczywiście kwestia do poprawy.

Kamil Wilczek bez którego goli Piast miałby ogromne problemy z utrzymaniem jest o krok od jubileuszowej bramki dla gliwiczan. Kto wie, czy nie padnie ona właśnie w niedzielnym meczu z Lechem? Jeśli liczyć wszystkie oficjalne mecze Piasta, to Wilczek uzbierał 49 trafień. Najbliższy gol będzie więc pięćdziesiątym. W polskiej ekstraklasie Kamil łącznie uzbierał 51 bramek.

Już zapisał się na kilku kartach historii. Jest najlepszym strzelcem w historii Piasta i tak naprawdę nie ma na razie nikogo, kto mógłby go gonić. Z kolei będąc w duńskim Broendby stał się też najlepszym strzelcem tego klubu. W listopadzie 2019 roku polski napastnik strzelił siedemdziesiątego gola dla Broendby i stał się najlepszym strzelcem tego klubu w historii występów w Superligaen. Wilczek wyprzedził słynnego Ebbe Sanda, 66-krotnego reprezentanta Danii i jednego z najlepszych strzelców skandynawskiej ekipy w historii, który grał w Broendby w latach 1992-1999.

Trafia i Piast punktuje

Teraz jednak 35-latek nie myśli o rekordach, bo najważniejsze jest spokojne utrzymanie się w lidze Piasta. Im więcej goli Wilczka, tym cel ten jest łatwiejszy w osiągnięciu. W tym sezonie każde z trafień tego snajpera oznaczało co najmniej remis gliwiczan. Tej wiosny pochodzący z Wodzisławia Śląskiego napastnik zdobył trzy bramki, a Piast w tych meczach zremisował z Jagiellonią, wygrał z Zagłębiem Lubin i ze Stalą Mielec. To ostatnie zwycięstwo miało miejsce przed tygodniem. – Mecz ze Stalą był bardzo trudny. Udało nam się otworzyć wynik spotkania i to my dopisaliśmy sobie trzy punkty. Szczęście nam pomogło, ale z drugiej strony my temu szczęściu pomogliśmy. Zawsze gramy o trzy punkty. Mimo, że nie grało się łatwo, cały czas wierzyliśmy i konsekwentnie dążyliśmy do tego, żeby to spotkanie wygrać – podsumował ostatni mecz napastnik Piasta.

Ma swój cel

Wilczek zbliża się do granicy „przyzwoitości” napastnika w Polsce, czyli 10 bramek, która czasem była trudna do osiągnięcia dla gliwickich napastników. Czy taki właśnie cel minimum zakładał sobie doświadczony snajper? – Zawsze stawiam sobie jakieś cele. Przed sezonem zapisałem sobie na kartce liczbę bramek, którą chciałbym zdobyć i powiesiłem ją na lodówce. Na razie jednak nie chcę zdradzać i mówić publicznie o jakiej liczbie mowa – uśmiecha się tajemniczo Wilczek, którego na pewno po sezonie spytamy o ową karteczkę!


Kamil Wilczek w…

Piaście Gliwice – 49 goli w 144 meczach

Ekstraklasie – 51 goli w 180 meczach

Broendby IF – 92 gole w 163 meczach

Lidze duńskiej – 65 goli w 123 meczach


Na zdjęciu: Kamil Wilczek czyli goleador z Gliwic.

Fot. Tomasz Kudała/PressFocus