„Kasol” na celowniku

Konrad Kasolik znalazł się w orbicie zainteresowania Śląska Wrocław.’


Po tak dobrej jesieni, jaką mają za sobą „Niebiescy”, którzy w roli beniaminka uplasowali się na 3. miejscu w I-ligowej tabeli, walcząc o trzeci z rzędu awans, nieuniknione było, że część zawodników znajdzie się na celownikach wyżej notowanych klubów. Jednym z nich jest Konrad Kasolik. Portal „Weszło!” poinformował, że 25-letni środkowy obrońca może trafić do Śląska Wrocław.

Wedle naszej wiedzy, sprawa naturalnie nie jest jeszcze przesądzona. Po pierwsze, kontrakt Kasolika obowiązuje aż do 31 grudnia 2023 roku, bo zimą 2019, jeszcze w czasach III ligi, został prolongowany o 4 lata. Nie jest zatem tak, że już w styczniu może związać się umową ważną od lipca z nowym pracodawcą. Fakt jednak faktem, że to okienko dla Ruchu może być ostatnią szansą, by zarobić coś na transferze swojego stopera.

Po drugie: w tymże kontrakcie nie ma zapisanej klauzuli odstępnego. Po trzecie: klub nie zamierza łatwo pozbyć się swojego czołowego zawodnika, którego absencja już niejednokrotnie – czy to w II, czy już w I lidze – negatywnie wpływała na zespół. „Kasol”, podobnie jak cały zespół, rozegrał dobrą rundę. Aż 10 razy był klasyfikowany w czołowej piątce zawodników Ruchu w danym meczu (klub podpierając się programem analitycznym InStat publikuje takie zestawienia co kolejkę). To półrocze zakończył z bilansem 19 występów i 3 goli, bo potrafi też znaleźć się pod bramką rywala. Zbliża się do 100 ligowych meczów w barwach Ruchu (ma ich 87 i 11 goli). Nic dziwnego, że odejście 25-latka, grającego jako najbardziej prawy stoper w ustawieniu 3-4-2-1, byłoby dużym osłabieniem w obliczu perspektywy gry o ekstraklasę.

Kontrakty czy klauzule odstępnego to jedno, ale jest też oczywiście druga, ludzka strona medalu: Kasolik trafiając na wyższy szczebel miałby szansę wejść w zupełnie inną rzeczywistość, tak sportową, jak przede wszystkim finansową. To ten moment, kiedy wartość piłkarska graczy Ruchu zaczyna rozjeżdżać się z tą rynkową, jaką mieli w chwili, gdy trafiali na Cichą – oraz z tym, co obecny klub, mający jeden z niższych budżetów w I lidze, jest im w stanie zaproponować. „Kasol” w Chorzowie przebył niezwykłą drogę. Znalazł się tu w momencie, kiedy nie było nawet pewne, czy Ruch wystartuje w III lidze. Wcześniej grał w Sole Oświęcim czy Rekordzie Bielsko-Biała. Przy Cichej wywalczył dwa awanse, a ekstraklasa byłaby zwieńczeniem tejże drogi, choć zapewne lepiej smakowałaby po kolejnym awansie niż transferze, ale w piłkarskim życiu takie happy endy nie zawsze są możliwe…



Na zdjęciu: Po każdym zwycięstwie Ruchu to właśnie Konrad Kasolik jeszcze na płycie boiska intonuje okrzyk: „Kto wygrał mecz?”. Dobrą grą zapracował na zainteresowanie ekstraklasowiczów.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus