Kasperczyk jednak wrócił na stare śmieci

Robert Kasperczyk ponownie poprowadzi „górali”. Szkoleniowiec, który w 2011 roku wprowadził zespół do ekstraklasy, podpisał kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia.


Z całą pewnością był takim kandydatem do zastąpienia Krysztofa Bredego, który Bielsko-Białą zna, a Podbeskidzie… zna jego. Choć jeszcze w zeszłym tygodniu na giełdzie nazwisk jego personalia się nie pojawiały. Ale to się zmieniło i Robert Kasperczyk, po ośmiu latach przerwy, wraca pod Klimczok.

Potwierdziło się zatem to, o czym „Sport” pisał wczoraj. Szkoleniowiec, który w 2011 roku, po raz pierwszy, wprowadził „górali” do ekstraklasy, podpisał z klubem umowę do końca sezonu 2020/21 z opcją przedłużenia. Co ciekawe jako pierwszy informację tę podał wczoraj, na swojej oficjalnej stronie internetowej, Urząd Miasta w Bielsku-Białej, a dopiero później komunikat ukazał się na oficjalnej stronie klubu.

Kiedyś trafili w dziesiątkę

O zatrudnieniu Roberta Kasperczyka zdecydowało kilka czynników, o których obszerniej opowiada w rozmowie ze „Sportem” prezes klubu, Bogdan Kłys .

Tymczasem przypomnijmy, że po raz pierwszy szkoleniowiec objął Podbeskidzie nieco ponad 10 lat temu. 4 grudnia 2010 roku zastąpił wtedy, oficjalnie, Tomasza Świderskiego. Trener ten poprowadził zespół w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej sezonu 2010/11 zaplecza ekstraklasy, bo nieco wcześniej, po serii nieudanych wyników, klub rozstał się z Marcinem Broszem.

Kasperczyk przyszedł do Podbeskidzia KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Zespół ten również rywalizował wówczas w I lidze i – po rundzie jesiennej – zajmował wyższe miejsce w tabeli i miał więcej punktów od „górali”. Warto jeszcze zaznaczyć, że decyzję podjął wówczas Janusz Okrzesik, który prezesem klubu, zastępując p.o. Jerzego Wolasa, został nieco wcześniej, bo w połowie listopada 2011 roku. Był to zatem jeden z pierwszych podjętych przez nowego sternika klubu kroków, który – po jakimś czasie – okazał się strzałem w dziesiątkę.

Wprawdzie nie od razu Podbeskidzie zaczęło grać fantastycznie pod wodza Roberta Kasperczyka, Wiosna 2010 roku była trudna i drużyna, niemal do końca sezonu, broniła się przed spadkiem do II ligi. Ostatecznie drużyna zajęła 12. miejsce w klasyfikacji i nie brakowało wówczas głosów, że pomimo zachowania pierwszoligowego bytu Robert Kasperczyk nie powinien nadal prowadzić zespołu.

Odwaga prezesa

Szkoleniowiec pozostał jednak na stanowisku, a jak się się to wszystko skończyło, wszyscy wiedzą doskonale. Rok później, po pokonaniu w meczu 31. kolejki I ligi Sandecji Nowy Sącz, Podbeskidzie awansowało do ekstraklasy. Znaczny wpływ na taki przebieg wydarzeń miały decyzje, jakie, wraz z władzami klubu, podjął Robert Kasperczyk.

Już zimą 2010 roku graczem „górali” został Richard Zajac. Pół roku później pod Klimczok trafili tacy piłkarze, jak Robert Demjan, Adam Cieśliński czy Robert Demjan. A zimą 2011 roku graczem Podbeskidzia został Marek Sokołowski. Nikomu nie trzeba przypominać, jaką rolę odegrali wymienieni piłkarze w walce o historyczną promocję na najwyższy poziom rozgrywkowy. Taki był zresztą cel, o którym – przed sezonem 2010/11 – wszyscy mówili głośno.


Czytaj jeszcze: Szykuje się wielki powrót?

Teraz zadanie przed trenerem, który wraca na stare śmieci, jest zgoła inne i – na pierwszy rzut oka – wydaje się, że trudniejsze. Podbeskidzie było najgorszą drużyną jesieni w ekstraklasie. Nie tylko z uwagi na zaledwie 9 zdobytych punktów, ale też biorąc pod uwagę styl gry, a w zasadzie jego brak. Prezes Podbeskidzia, Bogdan Kłys, podejmując decyzję o zatrudnieniu szkoleniowca, który przez ostatnich niemal pięć lat nie pracował z żadnym zespołem, bo odpowiadał za skauting i akademię w Cracovii, wykazał się dużą odwagą. I, jak sam przekonuje, nie kierował się sentymentami.

W najbliższym czasie, już ze strony obu panów, należy się spodziewać kolejnych, wspólnych już decyzji.

97

Meczów, od marca 2010 do października 2012 roku, rozegrało Podbeskidzie Bielsko-Biała pod wodzą Roberta Kasperczyka, licząc wszystkie rozgrywki. 39 spotkań Podbeskidzie wygrało, odnotowało 28 remisów, a także 30 porażek.



Na zdjęciu: Robert Kasperczyk, po ponad ośmiu latach przerwy, ponownie poprowadzi Podbeskidzie.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus