Kasperkiewicz: Częściowo odkupiłem winy

Kibice w Częstochowie wybaczyli panu radość po bramce przeciwko ŁKS-owi w poprzednim sezonie i symboliczną celebracje w postaci litery W? Sympatykom Rakowa nie jest po drodze z ekipą Widzewa…
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – Wiadomo, że kibice w Częstochowie będą o tym pamiętali. Myślę jednak, że niedługo po tym spotkaniu, dzięki naszej grze w lidze i dobrym wynikom w Pucharze Polski, a także postawie mojej i całej drużyny, całe zdarzenie odeszło w cień. Wydaje mi się, że w części tę winę odkupiłem, choć wiem, że jest pewne grono sympatyków Rakowa, którzy dalej będą mieli mi to za złe. Mimo wszystko jestem dalej w Rakowie, a oni wspierają cały zespół, a nie tylko mnie.

Zdaje pan jednak sobie sprawę, że w tym sezonie nie wszyscy są zadowoleni z pańskiej postawy?
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – Rozumiem niezadowolenie naszych kibiców. Wyniki drużyny też nie były zadowalające. Zauważmy jednak, że wygraliśmy z Jagiellonią i Lechią, a w meczach z Cracovią i Górnikiem też nie byliśmy gorszym zespołem. Te porażki nie były zasłużone. Gra zespołu nie wyglądała źle. Moja dyspozycja w spotkaniach z Lechem i Koroną nie była najlepsza, resztę spotkań oceniam w moim wykonaniu jako średnie. Dla mnie jest to pierwszy sezon na tym poziomie rozgrywkowym i pewnych rzeczy muszę się jeszcze nauczyć. Nie ma na to zbyt wiele czasu, musimy punktować i poprawić swoją pozycję w tabeli, aby pod koniec sezonu nie walczyć o utrzymanie. Mam nadzieję, że moja dyspozycja będzie tylko coraz lepsza.

Wracając do spotkania z Lechem. Wysłał już pan kwiaty sędziemu Złotkowi? Faul na Pedro Tibie mógł zakończyć się czerwoną kartką, a zagranie ręką rzutem karnym.
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – W internecie pojawiły się zdjęcia tego zajścia. Są to obrazy pokazane z takiej perspektywy, że rzeczywiście wygląda to na interwencję na czerwoną kartkę. Myślę natomiast, że sędzia Złotek zachował się w tej sytuacji poprawnie. Sytuacja z ręką była bardziej kontrowersyjna. Mogę się tylko ukłonić i podziękować, bo ta sytuacja rzeczywiście umknęła sędziemu. To jednak jest za nami, wyszło, jak wyszło, a los i tak oddał Lechowi trzy punkty.

Teraz Raków postanowił wzmocnić się Jarosławem Jachem, z którym będzie pan rywalizował o pozycję w wyjściowej jedenastce.
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – To nie jest anonimowy zawodnik, a przy tym wciąż młody i zdolny. Miał ostatnio trochę gorszy okres, ale da drużynie jakość. Jesteśmy jednym zespołem, chociaż oczywiście wewnętrznie zdrowo rywalizujemy. Gramy razem dla Rakowa i chcemy się w tej lidze co najmniej utrzymać.

Raków Częstochowa. Nikt nie może spać spokojnie

12 straconych bramek w 7 meczach tego sezonu to drugi najgorszy wynik w lidze po ŁKS-ie. Przeskok z pierwszej ligi do ekstraklasy bardzo mocno wpłynął na defensywę Rakowa?
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – Stracone gole to nie tylko wina obrony, ale całego zespołu, bo bronimy przecież wszyscy. Próbujemy znaleźć przyczynę, jak doszło do straty tych bramek, potrzeba jednak do tego bardzo dokładnej i dogłębnej analizy. Wszystko kończy się na obrońcach i bramkarzu, ale powtórzę – broni cały zespół. Musimy poprawić ten aspekt gry i być w nim konsekwentni tak jak w poprzednim sezonie. W zakończonym już okienku transferowym doszło do nas kilku nowych zawodników. Ciągle jeszcze się zgrywamy, dlatego błędy się zdarzały i przez to traciliśmy bramki. W meczach z Cracovią czy Górnikiem rywale zdobywali je przypadkowo. Na to nie mamy wpływu, a takie bramki też wliczają się do statystyk. Nie mogę więc powiedzieć, że każdy stracony gol jest w 100 procentach naszym błędem. W ostatecznym rozrachunku nasza gra w defensywie nie wygląda jednak najlepiej i musimy ją poprawić. Mamy jeszcze spore rezerwy.

Jako prawonożny zawodnik, dobrze czuje się pan w roli tak zwanego pó-lewego środkowego obrońcy?
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – Nie ma to dla mnie większej różnicy, choć oczywiście byłoby inaczej, gdybym grał na pozycji pół-prawego. Prawa noga jest dla mnie bardziej naturalna. Są też plusy gry bliżej lewej strony. Mogę zejść dzięki temu z piłką do środka. W pierwszej lidze sporo czasu spędziłem na pozycji pół-prawego obrońcy i wyglądało to dobrze. Ogólny poziom rozgrywek, w których teraz uczestniczymy, siłą rzeczy się podniósł, no i przeciwnicy są lepsi. Ufam jednak trenerowi i występuję tam, gdzie mnie ustawi.

Czego można się spodziewać po przerwie reprezentacyjnej w wykonaniu Rakowa?
Arkadiusz KASPERKIEWICZ: – Początek sezonu pokazał, że każdy mecz w ekstraklasie jest ciężki. Przerwa jest dla nas korzystna, ponieważ mijający czas pozwoli wkomponować nowych zawodników do zespołu. Reszta będzie pracować nad uzupełnieniem braków. Musimy skupić się na kolejnym spotkaniu, aby zagrać na dobrym poziomie – takim, do jakiego przyzwyczailiśmy kibiców w poprzednim sezonie.

 

Na zdjęciu: Arkadiusz Kasperkiewicz nie ukrywa, że w grze Rakowa drzemią jeszcze spore rezerwy.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem