Kasperkiewicz chyba o tym wie. Za głupotę się płaci

Środkowy defensor Rakowa pochodzi z Łodzi w której się urodził i przez kilka lat bronił barw tamtejszego Widzewa. Od kilku sezonów grywa jednak w innych drużynach, ale w środowy wieczór pokazał, że „stara miłość nie rdzewieje”.

Nawiązał gestem do Widzewa

Po strzeleniu gola na 1:1 podbiegł w kierunku sektora kibiców ŁKS-u i pokazał im na placach literę W, która oczywiście nawiązuje do Widzewa. Tym zachowaniem Kasperkiewicz zyskał poklask w środowisku fanów Widzewa, ale… nagrabił sobie nie tylko u „ełkaesiaków”, ale także i u fanów Rakowa, którzy za Widzewem delikatnie mówiąc nie przepadają. Tuż po golu, ale i po końcowym gwizdku doszło do przepychanek pomiędzy piłkarzami jednej i drugiej drużyny.

– Strzelić przeciwko ŁKS-owi w 90 minucie na remis, to naprawdę bardzo dobre uczucie. Dokładnie nie wiem co tam się wydarzyło. Jest remis, było delikatne zamieszanie. Obie drużyny zeszły do szatni. To nie jest nasza kwestia, aby rozpamiętywać co się działo po meczu – przyznał piłkarz przed kamerą stacji Polsat Sport.

Zdjęcia fetującego w nietypowy sposób Kasperkiewicza obiegły internetową Polskę, a jedna z grup kibicowskich Rakowa wydała stanowcze i przy okazji wulgarne oświadczenie, którego tytuł brzmiał: „W jak wyp…!”. Jak można się domyślać fani częstochowskiego klubu byli oburzeniem cieszynką piłkarza i domagali się natychmiastowego usunięcia zawodnika z zespołu lidera I ligi!

Oficjalnie nie komentują

Postanowiliśmy się dowiedzieć, jak z nagłym kryzysem zamierzają sobie poradzić władze Rakowa i czy zawodnik został w jakikolwiek sposób ukarany za swe zachowanie.

– Klub nie komentuje zaistniałej sytuacji – tak brzmiała odpowiedz rzecznika częstochowskiego klubu Radosława Barana. W Rakowie postanowili wyciszyć całą sprawę i wyjaśnić zamieszanie we własnym gronie. Nieoficjalnie mówi się, że doszło do spotkania przedstawicieli klubu i kibiców, a piłkarz został ukarany finansowo.

Jeżeli to prawda to i tak spodziewamy się znacznego ochłodzenia stosunków kibiców do podstawowego i ważnego ogniwa częstochowskiej drużyny, która przecież w tym sezonie walczy o awans do ekstraklasy.

 

Na zdjęciu: Jeden gest a wywołał niemałą burzę wśród kibiców.