Kat z Rozbarku

Starałem się jakoś powstrzymać radość, bo trudno strzelać gola klubowi, któremu kibicuję od małego, ale… ciężko było. Po to gra się w piłkę, by zdobywać bramki. Każda cieszy tak samo – emocjonował się po końcowym gwizdku Tomasz Dyr. Lewy obrońca Ślęzy okazał się w sobotę katem Polonii, ale przede wszystkim… jest jej kibicem. Urodził się w Bytomiu, wychował w dzielnicy Rozbark, nieopodal kopalni.

Choć nigdy nie grał w Polonii – przygodę z piłką zaczął w chorzowskim Stadionie Śląskim – to regularnie chodził na mecze przy Olimpijskiej. Jak sam opowiada, do dziś ma w domu dwa niebiesko-czerwone szaliki. Bardzo rozczarowała go porażka (1:2) Foto-Higieną, jaką na inaugurację sezonu zanotowała bytomska drużyna. Przyznawał, że duże wrażenie zrobiły na nim gole, które wbił Polonii tamten rywal. Oba padły po pięknych strzałach z dystansu.

– Teraz dołożyłem od siebie cegiełkę do tej pechowej historii początku sezonu w wykonaniu Polonii. Piłka siadła mi na nogę idealnie – w dodatku na prawą, czyli tę słabszą. Sądzę, że kibicom miło było obejrzeć takiego gola. Był niczego sobie – uśmiechał się Dyr, który jak mało kto może rozumieć rozczarowanie bytomskich kibiców. Drużyna trenera [Kamila Rakoczego] nie zdobyła jeszcze punktu. – Jestem zdania, że zacięty bój stoczyły ze sobą ekipy, które do końca będą walczyć o najwyższe cele – oceniał lewy obrońca Ślęzy.

Choć Polonia traci na razie gole tylko po strzałach z dystansu, to nie wszystko można – rzecz jasna – tłumaczyć brakiem szczęścia. Kibice zgłaszają zastrzeżenia do postawy bramkarza Macieja Wierzbickiego. Trener Rakoczy – choć nie powiedział tego całkiem wprost – bardzo denerwował się z kolei na 16-letniego skrzydłowego Mariusza Fornalczyka, który nie wykonał należycie obowiązków w defensywie, umożliwiając Dyrowi oddanie uderzenia zza pola karnego.

Marna pociecha

– Błąd indywidualny w ustawieniu jednego konkretnego zawodnika zadecydował o tym, że przegrywamy. Jestem na to bardzo wkurzony. W I połowie naprawdę dobrze to wyglądało. Wykonywaliśmy wszystkie założenia taktyczne. Ślęza raczej nie miała sytuacji, my – dwie bardzo dobre, których nie wykorzystał Dawid Krzemień. Szkoda. Na II odsłonę mieliśmy swój plan, dobrze realizowany do 75 minuty. Potem się to posypało – smucił się szkoleniowiec Polonii, która straciła nie tylko punkty, ale i Patryka Stefańskiego. Napastnik – już przy stanie 1:0 – uderzył jednego z wrocławian z „byka”, został ukarany czerwoną kartką i czeka go zapewne kilka meczów pauzy. Efektem szamotaniny na środku boiska było też wykluczenie stopera Ślęzy Adriana Niewiadomskiego.

Ślęza Wrocław – Polonia Bytom 1:0 (0:0)

1:0 – Dyr, 88 min

ŚLĘZA: Zabielski – Muszyński, Niewiadomski, Wdowiak, Dyr – Stempin, Niemienionek (87. Bohdanowicz), Ahmed (46. Tomaszewski), Pisarczuk, Gil (46. Kotyla) – Matusik (90+4. Repski). Trener Grzegorz KOWALSKI.

POLONIA: Wierzbicki – Budzik, Bedronka, Radkiewicz, Hałgas – Czajkowski – Małecki (67. Fornalczyk), Krzemień (86. Makowski), Lachowski (72. Konieczny), Czernysz (70. Pośpiech) – Stefański. Trener Kamil RAKOCZY.

Sędziował Krystian Stezinger (Żagań). Widzów 200.
Żółte kartki: Ahmed, Tomaszewski, Niewiadomski, Bohdanowicz – Czajkowski, czerwone: Niewiadomski (90, niesportowe zachowanie) – Stefański (90, niesportowe zachowanie).

 

Wojciech Chałupczak

Na zdjęciu: Tomasz Dyr (z prawej) na 90 minut zapomniał, z kim sympatyzuje.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ