Kazimierz Rozmysłowski: Nie będziemy chłopcami do bicia

Rozmowa z Kazimierzem Rozmysłowskim, prezesem MKS-u Lędziny, beniaminka IV ligi śląskiej.


Przed poprzednim sezonem braliście pod uwagę możliwość awansu do IV ligi?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Od trzech lat pukaliśmy do IV ligi, ale zawsze na koniec czegoś nam brakowało. W tamtym roku o 4 punkty w grupie mistrzowskiej wyprzedził nas LKS Bestwina, a wcześniej 3 punkty więcej miała Iskra Pszczyna. Początek sezonu był ciekawy. Zaskoczył mnie beniaminek z Wilkowic, który szedł jak burza. Na finiszu liczyliśmy się tylko my, oni i rezerwy Rekordu Bielsko-Biała. Końcówka była jednak w naszym wykonaniu udana i wyprzedziliśmy ich.

Kazimierz Rozmysłowski

Czego brakowało wam w poprzednich sezonach? Od spadku w 2018 roku zawsze byliście w czołówce, ale nigdy nie udawało się zrobić awansu powrotnego.

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – W większości powodem była za wąska kadra. Zawodnicy wypadali, łapali kontuzje czy kartki i w decydujących meczach nie graliśmy w pełnym składzie. Finanse były na takim poziomie, na jakim były, a jak wiadomo – gdy są pieniądze, są zawodnicy. Dlatego nasza kadra zawsze była trochę za wąska i było za mało pełnowartościowych piłkarzy.

I w tym minionym sezonie sytuacja finansowa się poprawiła, że udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Właśnie nie. O dziwo, w tym sezonie mieliśmy najniższy budżet, od kiedy jestem w zarządzie, czyli od 2017 roku. To jest paradoks, bo kiedy mieliśmy więcej pieniędzy, nie udawało nam się. Poczyniliśmy kroki w kierunku sponsorów i grono ludzi nam w tym pomogło. Chwała im za to i podziękowania.

Jak to będzie wyglądać w IV lidze, gdzie rywale będą mocniejsi i bogatsi?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Jeśli chodzi o wyjazdy, które trzeba wliczyć w koszta, to w lidze okręgowej musieliśmy jeździć do Bielska-Białej, więc teraz będzie podobnie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie ciężej, dlatego chcemy utrzymać tę drużynę, która wywalczyła awans i wzmocnić kilkoma zawodnikami, żeby kadra nie była 14-15 osobowa. To musi być minimum 18 pełnowartościowych piłkarzy.

W jaki sposób chcecie budować kadrę?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Z tym budżetem nie będzie nas stać na wyróżniających się piłkarzy z ligi okręgowej, bo to są duże pieniądze. Musimy przede wszystkim utrzymać nasz zespół, który jest naprawdę dobry i uzupełnić go zawodnikami, którym kończy się wiek juniora, a jeszcze są młodzieżowcami. Na pierwszym treningu zjawiło się sześciu takich chłopaków. Jedni zgłosili się sami, innych znalazł trener Adam Napierała i zobaczymy, co z tego będzie. Może pojawi się też jeszcze jakiś bramkarz, bo przez cały sezon mieliśmy tylko… jednego. Mariusz Kuchta nie miał zastępcy. Jeden bramkarz przed sezonem poszedł grać do GTS-u Bojszowy, a drugi, młody chłopak, w trakcie rozgrywek wrócił do Siódemki Tychy. Dlatego potrzebujemy nowego golkipera, środkowego obrońcę i jakiegoś napastnika. Tak jak mówię, 3-4 osoby maksymalnie, ale to nie będzie żadne „wow” i osoby z nazwiskami, bo na to nas po prostu nie stać.

Trafiliście do II grupy IV ligi, tej południowej, choć początkowo mieliście grać w I grupie, północnej. Którą grupę pan wolał?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Powiem szczerze, że część drużyn, które występują w II grupie, znam, bo graliśmy już z nimi w IV lidze w przeszłości. Szykowaliśmy się na I grupę, ale decyzją Śląskiego Związku Piłki Nożnej zostało to zmienione. Chodziło o Unię Rędziny, która zajęła miejsce wycofanej Unii Książenice. To jest drużyna spod Częstochowy, więc jeśli graliby w Raciborzu, to mieliby tam ze 150 kilometrów, dlatego to nas przenieśli.

Dla was to lepiej czy gorzej?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Nie chcę nikogo dyskredytować przed rozgrywkami. Obie grupy są, jakie są. Ciężko mi określić, jakie będziemy mieli szanse w II grupie. Graliśmy ostatnio sparing z naszym ligowym rywalem, Orłem Łękawica, i przegraliśmy 1:3. Faktem jednak jest, że nie wystąpiło u nas 10 zawodników z grona tych, którzy wywalczyli awans. Tylko 5 graczy było już w drużynie, a reszta była testowana lub byli to juniorzy. Skoro więc Łękawica zajęła w poprzednim sezonie miejsce w środku tabeli, to myślę, że też tak możemy się klasyfikować.

Jest już pan po spotkaniu z przedstawicielami IV ligi. Padło tam coś ciekawego z perspektywy MKS-u Lędziny?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Było mówione o tym, że zagrywka ze złożeniem protestu po meczu z rezerwami Rekordu (temat był poruszany na łamach „Sportu” – red.) mogła się odwrócić przeciwko nam, bo ten sam nieuprawniony zawodnik grał także w meczu z Wilkowicami. Ale wszystko na całe szczęście odbyło się na boisku. Oprócz tego z takich nowości to trzeba wspomnieć o przepisie o młodzieżowcu, który musi grać przez 90 minut. Dlatego sądzę, że trzeba mieć takich 3-4 w kadrze.

A ilu w tej chwili macie?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – W poprzednim sezonie nie było tak naprawdę żadnego, a chłopcy byli na ławce. Dlatego teraz potrzebujemy jednego naprawdę dobrego do grania i 2-3 do zmiany. Będziemy testować takich zawodników, ale tych naszych chłopaków również. W szerokiej kadrze mamy Jakuba Szachnitowskiego z 2004 roku, który prywatnie jest wnukiem Kazimierza Szachnitowskiego, wicemistrza Polski z GKS-em Tychy, Sebastiana Krakowiaka z rocznika 2003, który grał epizody, oraz Kacpra Kuzaka z rocznika 2005.

Jak wygląda kwestia stadionu?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Rozmawiamy z Urzędem Miasta odnośnie pewnych modernizacji. Mamy na to przeznaczone pieniądze. Musimy poprawić jakość murawy i to, co jest wokół stadionu, a także krzesełka. Z żadnymi kwestiami licencyjnymi problemu nie będzie. Przede wszystkim chodzi nam o boisko, które jest niestety jednym z gorszych. Ci, którzy przyjeżdżali do Lędzin, mówili, że mamy pięknie położony stadion, ale zaniedbany. Dlatego w tym roku byłem na rozmowach w Urzędzie. Odebraliśmy gratulacje, a kiedy dano mi głos, to powiedziałem, że klub się z tego powodu wstydzi.

Prezes Kazimierz Rozmysłowski zwraca uwagę że klub z Lędzin awansował z „okręgówki” mimo najniższego od kilku lat budżetu. Spora w tym zasługa trenera Adriana Napierały. Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Do tej pory przyjeżdżały drużyny z małych miejscowości, co do czego się chyba wszyscy zgodzimy. Teraz przyjadą zespołu z dużych miast i obraz naszego stadionu będzie rzutował także na obraz całych Lędzin. Jak będzie wyglądał, tak będą o nas mówić. A wtedy wstydzić się będzie nie tylko klub, ale także pani burmistrz i rada miasta. Dlatego pieniądze się znalazły. Co prawda nie takie, jak powinny być, ale spróbujemy poprawić jakość.

Na razie MKS musi utrzymać się w IV lidze, ale wchodząc trochę w sferę marzeń i perspektywy wieloletniej, np. za 10 lat – gdzie klub ma swój sufit? Czy widziałby pan kiedyś Lędziny w III lidze?

Kazimierz ROZMYSŁOWSKI: – Głównym problemem w Lędzinach jest baza treningowa. Trzy lata temu powstało drugie boisko, które teraz zostało ogrodzone. Po drugie, chodzi o trenerów młodzieżowych na dobrym poziomie. Wiemy, że taki szkoleniowiec nie kosztuje 500-600 złotych, tylko ok. 2 tysiące. Także chodzi o bazę i o finanse, bo mając finanse zatrudnia się dobrych trenerów. Nie chodzi o to, że ci, którzy teraz pracują, są źli, ale kursy i podnoszenie kwalifikacji sporo kosztują. Poza tym wiadomo, że trener, który skończył kurs w tych latach, co ja, a ten, który kończy go teraz, preferują zupełnie inne metody szkoleniowe. Natomiast młodzież w Lędzinach jest.

Mamy sześć grup młodzieżowych i dzieci jest sporo, aczkolwiek mamy dziurę w rocznikach 2005 – 2008. W tych młodszych takiej dziury już nie ma. Trzeba z nimi popracować przez te kilka lat i może wychowamy sobie dobrych zawodników. Bo nie ukrywam też, że pewne drużyny się rozpadają. Miałem bardzo fajny rocznik 2008, ale pięciu zawodników poszło na wypożyczenie do Pogoni Imielin, a trzech do Unii Kosztowy. Odeszli, bo tam jest lepsza baza treningowa. Muszą dojeżdżać, ale robią to i tam trenują.


Fot. MKS Lędziny