Kędzierzyn wyszarpał zwycięstwo

Jastrzębski Węgiel prowadził 2:1 z ZAKSĄ, ale finalnie zdobył tylko punkt i stracił fotel lidera Plus Ligi.


Do starcia wicemistrza z mistrzem Polski oba zespoły przystąpiły osłabione. W drużynie jastrzębskiej zabrakło obu podstawowych środkowych. Jurij Gładyr jest już wprawdzie bliski powrotu do treningów, ale do gry będzie najwcześniej na początku przyszłego roku. W tym sezonie, z powodu zerwaniu więzadła krzyżowego, nie zagra już Łukasz Wiśniewski i klub z Jastrzębia-Zdroju rozgląda się za jego zastępcą. Benjamin Toniutti znalazł się już w meczowej kadrze, brał udział w rozgrzewce, ale na pozycji rozgrywającego wystąpił Eemi Tervaportti. W drużynie z Kędzierzyna-Koźla zabrakło natomiast chorego Łukasza Kaczmarka.

Było trochę chaotycznie

Jastrzębianie nieźle zaczęli mecz, ale szybko też zaczęli mieć problemy w ataku. ZAKSA to wykorzystała, dobrze pracując na siatce. Blok na Tomaszu Fornalu dał kędzierzynianom trzy punkty przewagi (14:11). Szybko jednak gospodarze zniwelowali straty, a drużynie przyjezdnej przytrafiło się coś, czego nie ogląda się zbyt często, czyli błąd ustawienia. Tuomas Sammelvuo wziął jednak czas i to poskutkowało, a kluczowym elementem dla zwycięstwa drużyny fińskiego szkoleniowca w tej partii był blok. W ten sposób ZAKSA zdobyła aż 6 punktów. Liderem zespołu, zarówno w przyjęciu, jak i w ataku, był Aleksander Śliwka, a odpowiednio grę prowadził Marcin Janusz. Co ciekawe kędzierzynianie nie mieli rewelacyjnej zagrywki, a mimo to Jastrzębski Węgiel nie radził sobie w ofensywie.

Biorąc pod uwagę status obu drużyn w hierarchii, a także możliwości zespołów, początek drugiej odsłony był trochę szarpany. Zarówno jastrzębianom, jaki kędzierzynianom zdarzały się błędy, trochę zbyt proste, jak na ten poziom rywalizacji. Szybciej z marazmu wygrzebali się jastrzębianie. Tym razem to oni przytrzymali rywala blokiem. Po tym, jak Bartłomiej Kluth dostał piłką zanim opadł na parkiet po swoim ataku, zrobiło się 15:12. Niedługo potem nieczyste odbicie przytrafiło się Januszowi, a w ataku rozkręcił się Stephene Boyer. Francuz kapitalnie zatrzymał Wojciecha Żalińskiego, następnie udanie skontrował i JW odskoczył na pięć punktów (22:17). Takiej zaliczki „pomarańczowi” zmitrężyć nie mieli prawa i doprowadzili do remisu w całym spotkaniu.

Dużo zwrotów akcji

Rozpędzeni jastrzębianie dobrze zaczęli trzecią partię (6:2). Dobrze w tę partię wszedł Trevor Clevenot, który w dwóch kolejnych akcjach udanie zaatakował i zablokował. Jastrzębianie trzymali 3-4 „oczka” przewagi. Gra JW stawała się coraz bardziej kompaktowa, ale to ZAKSA wygrała niesamowitą, kilkudziesięciosekundową akcję na 14:12. Nie liczyliśmy, ale piłka, po każdej stronie znalazła się przynajmniej po 6 razy. Ta wygrana wymiana uskrzydliła gości, którzy doprowadzili do remisu. Kolejny zwrot akcji nastąpił szybko. Za sprawą Boyera, który świetnie atakował i zagrywał (17:14). Przewaga JW mogła być wyższa, ale Tomasz Fornal nie był wczoraj zbyt dobrze dysponowany. Jego koledzy doprowadzili jednak sprawę do końca, a kluczowy okazał się blok Macyry na Śliwce.

ZAKSA byłą wyraźnie podrażniona na początku czwartej odsłony, a kilka błędów jastrzębian spowodowało, że zrobiło się 10:7 dla przyjezdnych. Następnie jednak JW zdobył 5 „oczek” z rzędu, a wyraźnie przebudził się Fornal. Później zanosiło się na to, że czwarta partia będzie najbardziej wyrównaną z dotychczasowych. Dwa proste błędy popełnił jednak w ataku Rafał Szymura, kędzierzynianie dobrze pograli w obronie i – po chwili – zrobiło się 18:14 dla nich. Wprawdzie jastrzębianie doszli na punkt, ale w końcówce ZAKSA utrzymała zaliczkę.

Kędzierzynianie poszli za ciosem. Lepiej od rywala weszli w trzeciego seta, a większą przewagę, głównie za sprawą Klutha, wypracowali tuż przed i tuż po zmianie stron (6:9). Pod siatką pojawiło się trochę emocji, które nie pomogły JW. Miast grać zaczęli niepotrzebnie sędziować. Nie mieli racji. Wprawdzie Boyer posłał asa i strata stopniała do punktu, ale niedługo potem Francuz został zablokowany (10:13). ZAKSA to zbyt doświadczony zespół, by taką przewagę wypuścić i ostatecznie wyszarpali drugi punkt. Jastrzębski Węgiel stracił fotel lidera Plus Ligi.


Jastrzębski Węgiel – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (20:25, 25:19, 25:21, 22:25, 15:11)

JASTRZĘBIE: Tervaportti, Fornal, Dryja, Boyer, Clevenot, Macyra, Popiwczak (libero) oraz Szymura, Hadrava. Trener Marcelo MENDEZ.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Śliwka, Smith, Kluth, Żaliński, Paszycki, Shoji (libero) oraz Kalembka, Staszewski. Trener Tuomas SAMMELVUO.

Sędziowali Szymon Pindral (Kielce) i Maciej Kolendowski (Radom). Widzów 3000.

Przebieg meczu

I set: 8:10, 12:15, 18:20, 20:25.

II set: 10:9, 15:12, 20:17, 25:19.

III set: 10:7, 15:14, 20:17, 25:21.

IV set: 7:10, 14:15, 17:20, 22:25.

V set: 7:10, 15:11.

Bohater – Bartłomiej KLUTH.


Fot. Pressfocus