Kibic Górnika Zabrze w drodze po życie dla innych

Takiego fana nie ma chyba w całym piłkarskim świece! Oto opowieść niezwykłej osoby.


Wyjątkowych kibiców piłkarskich nie brakuje, ale takich, którzy dodatkowo wspierają ciężko chorych jest niewielu. Jednym z nich jest Mariusz Kaczmarczyk, wierny fan Górnika Zabrze, który w swojej niezwykłej „Drodze po Życie” odwiedził 150 klubów w 14 krajach Europy!

Pokłady pozytywnej energii

– Moje pokolenie urodziło się w czasach, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych – zaczyna swoją niezwykłą opowieść wywodzący się z Orzesza Mariusz, który pracuje na co dzień w branży energetycznej. Może dlatego, jak sam mówi, ma w sobie tak ogromne pokłady pozytywnej energii, a przede wszystkim – wielką chęć do pomagania potrzebującym.

– Nie było też internetu, więc cały wolny czas spędzaliśmy na boiskach. Kopaliśmy piłkę aż zachorował nam kolega na stwardnienie rozsiane. To był taki punkt zwrotny, by pomagać innym. Postanowiłem połączyć miłość do piłki, pasję do podróży oraz ideę niesienia pomocy – mówi nam Mariusz, który każdy swój urlop w pracy wykorzystuje na podróże piłkarskie po Europie, śpiąc w… samochodzie.

Na hotele go nie stać. Wszelkie koszty muszą więc być ograniczone do minimum. „Droga po Życie” przez piłkarski świat to szlachetna inicjatywa, która ma dawać nadzieję i zdrowie tym, którzy mieli pecha.

– To wszystko co robimy, to jest oddolna inicjatywa. Wspomagają mnie ludzie na portalu „zrzutka.pl”, przyjaciele, w dużym stopniu kibice. Jedziemy do konkretnego kraju po wcześniejszym przeprowadzeniu ankiety na facebooku.

Akcji „Drodze po Życie” nie odmówił wsparcia słynny Łukasz Piszczek. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

Ludzie wybierają dla nas jeden z trzech krajów, a potem opracowujemy optymalną trasę i listę klubów, które chcemy odwiedzić, by zdobyć klubowe pamiątki przeznaczane później na aukcje charytatywne. Są to najczęściej koszulki, piłki, plakaty drużyn z autografami – wylicza Kaczmarczyk.

Grupa Mariusza jeździ po Europie od 2013 roku i w tym czasie odwiedziła 150 klubów w 14 europejskich krajach! Do tego oczywiście trzeba doliczyć „krajowe peregrynacje” po ligowych stadionach.

Spotkania z gwiazdami

Bohaterem jednej z pierwszych akcji był Przemek, który dowiedział się o chorobie w dniu 18. urodzin. Okazało się później, że dopadło go stwardnienie rozsiane. Ekipa przywiozła różne pamiątki z Anglii, Szkocji, Francji, Holandii, Niemiec, Austrii, Chorwacji, Włoch, San Marino, Słowacji oraz Czech, które pozwoliły zebrać prawie 50 tys zł. na leczenie kolegi.

Podczas podróży spotkali byłych i obecnych reprezentantów Polski, m.in. Arkadiusza Milika, Łukasza Piszczka, Pawła Olkowskiego czy też Łukasza Skorupskiego, którzy nie pozostali obojętni na historię nierównej walki Przemka z chorobą! Chłopak dzielnie walczył, ale ostatecznie przegrał z bezlitosnym wrogiem. Ta dramatyczna sytuacja nie załamała jednak Mariusza i jego ekipy, ich szlachetna misja nie została przerwana.

Łukasz Skorupski (w środku) podarował koszulkę legendarnego Francesco Tottiego. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

– Chcieliśmy bardzo pomóc Przemkowi. W jednych klubach poszło nam lepiej, w innych gorzej. Im bogatszy klub, tym mniej oferował. W Victorii Pilzno, która grała w Lidze Mistrzów, dowiedzieliśmy się, że możemy sobie kupić pamiątki w klubowym fanshopie – opowiada z kolei Mariusz Dąbrowski, uczestnik jednej z edycji „Drogi po Życie”.

Nie tylko Victoria Pilzno okazała się twardym orzechem do zgryzienia dla Kaczmarczyka. Gdy znalazł się na Wyspach Brytyjskich niełatwo było dostać pamiątki na Old Trafford. Manchester United wspomaga wyłącznie swoje partnerskie instytucje, takie jak wytypowane szpitale, domy dziecka czy domy opieki społecznej.

Mariusz Kaczmarczyk (z lewej) z wizytą w Splicie. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

– Typowych pamiątek nie dostaliśmy, ale przekazano nam kartę gratulacyjną w związku z prowadzoną przez nas akcją charytatywną. To też fajna pamiątka, więc nie ma co narzekać – uśmiecha się Kaczmarczyk, który szczególnie sobie ceni zdobyte w trakcie europejskich wojaży koszulki z autografami Bayernu Monachium, Valencii CF, Hajduka Split (to klub powiązany kibicowsko z Górnikiem Zabrze), AS Roma czy Banika Ostrava.

Najdrożej zlicytowana została koszulka Bawarczyków, która poszła za 1200 złotych. Nie jest to wprawdzie oszałamiająca kwota, ale w ostatnich latach ceny trykotów piłkarskich idą zdecydowanie w dół. W tej sytuacji nie było powodów do narzekań.

Pomocny Skorupski

W Rzymie Mariusz i jego kolega natrafili na bezduszną ochronę Stadio Olimpico, która nie chciała ich wpuścić na obiekt, gdzie chcieli sobie zrobić pamiątkowe fotki. Ale od czego był Skorupski, w tamtym okresie bramkarz rzymian. – Łukasz nie tylko ułatwił nam wejście na stadion, ale także załatwił bilety na mecz Romy z Fiorentiną.

Poza tym przekazał koszulkę Francesco Tottiego, legendy klubu. Dla nas to była wielka sprawa, czuliśmy się wniebowzięci – przyznaje Kaczmarczyk, który jeździ po Europie w towarzystwie, on sam i jego kolega posługujący się biegle językiem angielskim. Mariusz potrafi się dogadać po niemiecku, ale najwięcej można zdziałać znając perfekt angielski. Tak było w trakcie wyjazdów do Barcelony, Realu Madryt, Romy czy też Juventusu.

Paweł Bochniewicz podarował panu Mariuszowi na aukcję koszulkę Udinese Calcio. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

We Włoszech nie udało im się spotkać Pawła Bochniewicza, gdy był on jeszcze zawodnikiem Udinese Calcio. Nie powiodło się w Italii, to trafili na Pawła w… Zabrzu, gdy był już zawodnikiem Górnika. Koszulka Udinese z podpisem piłkarza została im wręczona przed zabrzańskim stadionem.

Autografy na podsufitce

A w Turynie spotkali nie tylko gwiazdy Juve, ale także niemniej popularnego „taxi drivera”. Tommy Agosta to starszy pan, wożący swoim 7-osobowym busikiem szefów Juventusu, a czasami piłkarzy. To on jest posiadaczem największej kolekcji koszulek drużyny, z których bardzo sobie ceni trykot Zinédine Zidana. Gwiazdy podpisują się nie tylko na koszulkach, ale także na podsufitce samochodu Agosty. Niedługo zabraknie tam miejsca.

Mariusz porównuje Agostę do Stanisława Sętkowskiego, legendarnego kibica Górnika rozdającego przed pandemią koguty najlepszym piłkarzom zabrzan. Nie chodzi tutaj tylko o wygląd, ale charyzmę i wielką popularność w środowisku piłkarskim obu panów.

Tommy Agosta to legenda słynnego Juventusu. Od lat wozi największe sławy klubu z Turynu. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

Europejskie wyprawy Mariusza są okazją do zwiedzenia wielkich stadionów i także tych małych, które zaskakują swoją oryginalnością. – Stadion w Čiernom Balogu na Słowacji, to z pewnością jedyny obiekt w Europie, gdzie wzdłuż boiska jeździ pociąg turystyczny.

Kolejka przejeżdża sobie spokojnie obok linii bocznej i nikomu to nie przeszkadza. A w Serbii w Belgradzie, stadion Vozdovac usytuowany jest na dachu hipermarketu. Nie mogłem w to uwierzyć. Ciekawe rzeczy widziałem także w Chorwacji, stadion Rijeki, ten stary (na Kantridzie), z jednej strony skały, a z drugiej Adriatyk – zachwyca się Mariusz.

Wyjazdowe smaczki

– Podczas wyprawy dookoła Europy odwiedzając wielką Barcelonę, mieliśmy już za sobą kupę kilometrów i kilka nocy przespanych w niewygodnym samochodzie. Wyobraźcie sobie minę pani z sekretariatu „Barcy” na nasz widok – w niczym nie przypominaliśmy ludzi, którzy mijali nas w klubowych korytarzach. Tam drogie garnitury, a my wygnieceni po trudach podróży. Ale po chwili wyjaśnienia i małych negocjacjach zostaliśmy wpisani do protokołu i – gdy byliśmy już w Polsce – dosłali nam koszulkę „Barcy” z podpisami – opowiada o bliskim spotkaniu z wielka Barceloną.

Z pokolenia na pokolenie kibicują Górnikowi

Jego rodzina z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, cały czas kibicowała Górnikowi. Nic dziwnego, że i on jest częstym gościem przy Roosevelta. Najpierw był sektor rodzinny, potem młyn na starym stadionie, a teraz ma miejsce na środkowych sektorach Stadionu im. Ernesta Pohla.

Mariusz zdradza przy okazji, że 75 procent klubów naszej ekstraklasy wsparło go koszulkami i drobnymi pamiątkami. Ostatnio na licytację dostał trykot Zagłębia Sosnowiec, a więc z I ligi.

Przejeżdżający pociąg na stadionie w Čiernom Balogu. Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk

Ciekawą rozmowę w trakcie krajowych podróży odbył z pracownikiem klubowej kawiarni Polonii Warszawa. – Skąd jesteście? – usłyszał zapytanie przedstawiciela „Czarnych Koszul”. – Z Zabrza i kibicujemy Górnikowi. – No to zgadujcie, jaki jest mój ulubiony piłkarz – ripostował nieznajomy z kawiarni. – Niy godej, że Lubański !– wyrwał się Mariusz. – Tak jest, skąd wiedzieliście? – śmiał się rodowity warszawianin.

Najnowszy plan Mariusza i jego kolegów na 2021 rok to krajowa piłka. – W Polskę jedziemy, od ekstraklasy po IV ligę. Chcemy odwiedzić wszystkie kluby i zebrać pamiątki na licytacje. Nie zamierzamy się zatrzymywać w niesieniu pomocy – deklaruje na koniec niecodzienny kibic.


Na zdjęciu: Z Arkadiuszem Milikiem jeszcze w czasach, gdy ten grał w Ajaksie.

Fot. archiwum Mariusz Kaczmarczyk