Kibice planują przejęcie władzy w Widzewie

Dobrze, że stadion Widzewa – w związku z rozpoczynającym się za tydzień mundialem do lat 20 – jest już ogrodzony solidnym płotem i jest ściśle strzeżony. W niedzielę autokar wiozący piłkarzy z meczu w Bełchatowie wjechał za szlaban i stojący za płotem kibice nie mieli do nich dostępu. Zawodnicy oddali im tylko klubowe koszulki i z gołymi torsami weszli do budynku.

Pycha i brak pokory

Porażka oznaczała koniec sezonu dla łodzian i brak realizacji planu na ten sezon. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Widzew przegrał nie tyle z rywalami, co z samym sobą. Zgubiła go nieuzasadniona wiara w dawną potęgę, pycha i brak pokory, samouwielbienie po kolejnych rekordach sprzedaży karnetów, nadmierne hołubienie przez media, a przede wszystkim brak rozeznania i umiejętności poruszania się w piłkarskim świecie przez klubowych działaczy, wśród których było wielu „prezesów”, a mało kto był fachowcem od transferów i działań organizacyjnych.

Rozstanie z kapitanem

Po porażce w Bełchatowie wiadomo było, że pracę straci trener Jacek Paszulewicz, który nie zapisze swojej 8-meczowej kadencji (1 zwycięstwo, 5 remisów, 2 porażki) po stronie sukcesów. Przejął drużynę po Radosławie Mroczkowskim na 2. miejscu, a zostawił na 5. Poprzeczka była jednak za wysoko. Po jego nominacji zastanawialiśmy się, czy potrafi ją pokonać. Strącił i z wysokości I ligi spadł na beton. Miał umowę na 2,5 roku, ale był w niej zapis o rozwiązaniu w przypadku braku awansu, co nastąpiło wczoraj.

Ogłoszono również, że z drużyny odchodzi co najmniej siedmiu zawodników, w tym m.in. Dario Kristo. Kapitan zespołu i motor napędowy środka pola u Mroczkowskiego, nie pasował do koncepcji Paszulewicza i w ostatnich ośmiu kolejkach rozegrał tylko jeden pełny mecz. O Macieju Humerskim, Michale Millerze, Simonasie Pauliusie, Danielu Świderskim, Tomaszu Wełnie i Marku Zuziaku kibice wkrótce zapomną.

Barometr I-ligowca

Nie wiadomo, co będzie z Rafałem Wolsztyńskim. Ma kontrakt do czerwca 2021 roku, ale z możliwością rozwiązania w przypadku braku awansu. Nie można wykluczyć, że te decyzje będą ostatnimi obecnego zarządu, wybranego po głośnym konkursie, w którym uczestniczyło około 100 kandydatów. Zarząd oddał się bowiem do dyspozycji rady nadzorczej, a ta pod osąd walnego zgromadzenia członków stowarzyszenia RTS Widzew, które ma zostać zwołane jeszcze w maju. RTS nie jest stowarzyszeniem, do którego każdy może się zapisać, tylko zamkniętą grupą osób, które w różny sposób przyczyniły się do reaktywowania klubu i stąd czerpie swój mandat do sprawowania władzy.

Pytań jest wiele

Przestało się to już jednak podobać kibicom, którzy postawili władzom klubu 19-punktowe (!) ultimatum. Jest w nim mowa o personalnym rozliczeniu każdego z działaczy, padają także pytania o finansowe rozliczenia w klubie, dysponującym największym budżetem w I i II lidze. Kibice pytają na przykład, który menedżer najwięcej zarobił na prowizjach od transferów, kto osobiście uzgadniał warunki kontraktów z zawodnikami, jakie inwestycje w infrastrukturę poczynił klub z uzyskiwanych w ostatnich dwóch sezonach przychodów, jak rozliczana jest działalność klubowego sklepu, który jest kością niezgody między stowarzyszeniem kibiców a zarządem.

Padają pytania o liczbę zatrudnionych w pionie organizacyjnym, marketingowym i sportowym, o zarobki zatrudnionych osób. Nikogo by to pewnie nie interesowało, gdyby Widzew wygrał ostatnie dwa spotkania i wczołgał się do I ligi, mimo 12-punktowej przewagi w rundzie jesiennej. Teraz kibice chcą rozliczeń i władzy!

Kościuszko bez koszulki

Są też marzyciele, mówiący: „Wystarczy, że dwa kluby nie dostaną licencji i wtedy my awansujemy”. Mają w pamięci ŁKS, który też dostał się do II ligi bocznymi drzwiami w zastępstwie pozbawionej licencji Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, a potem w dwa sezony przeskoczył do ekstraklasy. W sobotę jego sympatycy, dokładnie wtedy, gdy sąsiedzi z Widzewa walili z rozpaczy głową w mur, po triumfalnym pochodzie przez miasto ubierali w klubową koszulkę pomnik Tadeusza Kościuszki na Placu Wolności. W niedzielę Kościuszko czekał na próżno…

 

Wojciech Filipiak

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ