Kibice Ruchu: „Zdmuchniemy was jak świeczki”

„Nasza eksmisja – wasza dymisja” – głosił napis na jednym z transparentów kibiców „Niebieskich”, których kilkuset pojawiło się dziś pod Urzędem Miasta.


Około pół tysiąca kibiców Ruchu zebrało się w czwartek o 16.00 na manifestacji na chorzowskim rynku. To – używając prawniczego sformułowania – zgromadzenie spontaniczne inspirowane było oczywiście ostatnimi wydarzeniami wokół stadionu przy Cichej, koniecznością jego zamknięcia, wycięcia jednego z masztów oświetleniowych i wynajęcia obiektu zastępczego w Gliwicach, na którym „Niebiescy” grać będą do czasu zainstalowania nowych jupiterów, co wedle najbardziej optymistycznych szacunków stanie się nie szybciej niż w lipcu.

Kto poniesie odpowiedzialność?

„Zdmuchniemy was jak świeczki”. „Nasza eksmisja – wasza dymisja”. „Kotala, Michalik, Zawada, jak wam nie wstyd?” – tej treści transparenty, adresowane m.in. do prezydenta i wiceprezydenta miasta oraz szefowej Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Sportu, zostały rozwinięte przy wejściu do Urzędu Miasta, a część przybyłych na manifestację kibiców trzymała w rękach odpalone symbolicznie świeczki.

– W grudniu uczestniczyliśmy w posiedzeniu Komisji Kultury i Sportu. Pani dyrektor Zawada zapewniała wtedy, że wszystko jest pod kontrolą i Ruch nie będzie musiał wyprowadzać się z Chorzowa. W styczniu okazało się coś innego – mówił Bartosz Horodecki, prezes stowarzyszenia kibiców „Wielki Ruch”.

I dodawał: – Oświetlenie służyło dzielnie przez 55 lat, widziało największe sukcesy i najtrudniejsze chwile. Ugięło się, nim ugiął się prezydent. Kto poniesie odpowiedzialność, że Ruch musi wyprowadzić się z Chorzowa? Kiedy usłyszymy „przepraszam” od prezydenta, który mówił na jednej z poprzednich manifestacji, że „bóg mi świadkiem, ja chcę wybudować nowy stadion”? Czy nawet gdy już wrócimy na Cichą, znowu nie przyjdzie inspektor nadzoru budowlanego i nie powie, że tym razem sypie się trybuna z 1935 roku? Skansen w Chorzowie mamy nie tylko w parku, ale też na Cichej – mówił prezes „Wielkiego Ruchu”, który od początku swej działalności (2018 rok) wsparł już klub kwotą około 1 miliona złotych. „Wielki Ruch” wystosował list otwarty do włodarzy miasta z zaproszeniem na zgromadzenie, ale bez odpowiedzi.

Życzenie Rudnowa

Zaproszenie przyjął za to Jan Rudnow, który jako piłkarz zdobywał z Ruchem mistrzowski tytuł, później był jego trenerem, a do dziś jest stałym bywalcem stadionu przy Cichej. – Gdy mówi się o Ruchu, trzeba zdjąć czapkę – zaczął Rudnow i pozbył się nakrycia głowy, za co nagrodzono go brawami.

– „Świeczki” powstały z inicjatywy prezesa Trzcionki, który chciał wielkiego Ruchu. Jako piłkarze cieszyliśmy się, bo wcześniej graliśmy nawet o 12 w południe, a dzięki nim mogliśmy się poczuć jak w większości Europy. Pamiętam pierwszy mecz przy światłach z Uranią Kochłowice. Sentyment do „świeczek” będę miał do końca życia, one będą świecić we mnie przez cały czas. Wrosły w historię Ruchu, tak jak trybuna główna i będą zawsze pamiętane. Od nich zaczęła się tu elektryczność. Teraz przyjdzie jeździć do Gliwic… Ja chyba nie dożyję nowego stadionu Ruchu. Życzę wam, żebyście wy tego doczekali – zawiesił głos 75-letni dziś Rudnow.

Słuchali go starsi kibice, pamiętający go jeszcze z boiska, ale i najmłodsi, stali bywalcy sektora rodzinnego, przy którym znajdowała się felerna i wycięta już „świeczka”.

Ciąg dalszy nastąpi

W którymś momencie manifestacji wymownie zatrąbiła klaksonem wjeżdżająca akurat w ulicę Powstańców śmieciarka firmy Alba, częściowo należąca do miasta i sponsorująca Ruch.

– Mieszkańcy Chorzowa już widzą, że to problem nie tylko nas, kibiców, ale tego całego „zabetonowanego” miasta. Rozejrzyjcie się! Jest 2023 rok, żyjecie w wielkiej aglomeracji, przy DTŚ-ce i A4. Chorzów powinien przejmować wszystko, co spadnie z katowickiego stołu, ściągać tu inwestorów, ale prezydent nie rozwiązuje problemów, lecz skupia się na utrzymaniu władzy. Jak tu stoimy, jesteśmy wyborcami różnych partii i patrzymy ponadpartyjnie. Ruch był przed partiami rządzącymi Chorzowem i będzie długo po tych partiach – mówił Szymon Michałek, gospodarz sektora rodzinnego i członek dawnej komisji przetargowej pracującej nad powstaniem niedoszłego nowego stadionu przy Cichej.

Michałek pytał, gdzie są radni, których zadaniem jest trzymać rękę na pulsie; już po manifestacji podszedł i krótko porozmawiał z nim Tomasz Piecuch z opozycyjnego dla chorzowskich włodarzy (albo raczej „opozycyjnego”) PiS-u. – Nie wyobrażam sobie płacić w tak zarządzanym mieście podatków – nie ukrywał Rafał Śniechowski z zarządu „SK1920”, zrzeszającego kibiców Ruchu z Katowic.

Nim z kilkuset gardeł popłynął klubowy hymn, Michałek stwierdził jeszcze: – Nie tyle nie mamy nowego stadionu, co nie mamy stadionu w ogóle. Ale będziemy jeździć do tych Gliwic, wypełniać trybuny, jesteśmy Ruchem. I ciąg dalszy nastąpi. Tak tego na pewno nie zostawimy!


Na zdjęciu: Dotąd kibice Ruchu manifestowali na chorzowskim rynku domagając się nowego stadionu. Teraz przyszli, bo co najmniej na kilka miesięcy nieudolność miasta odebrała im tę starą, ale ukochaną Cichą…
Fot. Dawid Godziek/Życie na Niebiesko