Kibice są najważniejsi

Jakub Bieroński, jak na bielszczanina przystało, bardzo docenia wsparcie sympatyków drużyny spod Klimczoka.


Po remisie w Niecieczy zdania wśród kibiców Podbeskidzia Bielsko-Biała były nieco podzielone. Z jednej strony ciężko wywalczony punkt należy szanować, ale z drugiej „górale” dwukrotnie w tym spotkaniu obejmowali prowadzenie, którego nie udało im się dowieźć do końca spotkania. Gdy jednak emocje nieco opadły, to przeważała pierwsza z emocji, bo w drugiej połowie spotkania to zespół Bruk-Betu był stroną przeważającą.

– Na Termalice nigdy nie ma łatwych spotkań. To zespół, który chce grać w piłkę i dobrze to wykonuje. Chcieliśmy wyjść na nich wysoko. Później zeszliśmy nieco niżej, chcieliśmy wyczekać, bo widzieliśmy, że ich linia obrony bardzo wysoko stoi. W ten sposób chcieliśmy punktować rywala – powiedział Jakub Bieroński, pomocnik Podbeskidzia, który w Niecieczy po raz pierwszy w tym sezonie – jeżeli chodzi o mecze ligowe – wyszedł w pierwszym składzie swojej drużyny.

Bieroński, który przecież zaliczył 15 występów w ekstraklasie, w sezonie 2020/21, bieżące rozgrywki zaczynał na ławce rezerwowych. Za kadencji trenera Mirosława Smyły wystąpił jedynie – wchodząc na boisko po przerwie – w starciach z Odrą Opole i Ruchem Chorzów. Zagrał również, od pierwszej minuty, w meczu Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra, ale został zmieniony już w przerwie. Po tym, jak pod Klimczokiem doszło do zmiany szkoleniowca, Bieroński, wchodził z ławki w meczach z Chojniczanką Chojnice i ŁKS-em.

W Niecieczy dostał szansę od pierwszej minuty – po raz pierwszy w tym sezonie- w 63. minucie spotkania boisko opuścił. – Każdy trener ma swój pomysł na zespół. Liczymy i wierzymy w to, że trener Żuraw ma najlepszy z tych pomysłów. Jeżeli chodzi o indywidualności w naszym zespole, to są one na dobrym poziomie. Mamy wielu doświadczonych zawodników. Do tego jest kilku młodych piłkarzy. Mamy nadzieję, że to pójdzie w odpowiednim kierunku – podkreślił młody pomocnik Podbeskidzia, który w kwietniu tego roku skończył 19 lat.

Może to nie był olśniewający występ Jakuba Bierońskiego w spotkaniu przeciwko Termalice, ale ze swoich zadań zawodnik grający w środku pola wywiązał się raczej bez zarzutu. Przypomnijmy, że gracz ten pochodzi z Bielska-Białej. Przygodę z piłką nożną rozpoczynał w tamtejszym Rekordzie, a gdy miał 10 lat trafił do Podbeskidzia i nigdzie, jak do tej pory, z tego klubu się nie ruszał. Dlatego właśnie dla takiego zawodnika szczególnie ważne jest wsparcie, jakie zespół otrzymuje z trybun. W Niecieczy pojawiło się wielu kibiców Podbeskidzia.

– Kibice są najważniejszą częścią futbolu. Bardzo cieszymy się, że są z nami. Że jeżdżą za nami na mecze poza Bielskiem-Białą. W Niecieczy stawili się w bardzo licznej sile i chcemy, aby tak było dalej. Właśnie dla nich chcemy pokazywać futbol w jak najlepszym wydaniu. Zależy nam na tym, by przychodzili na nasz stadion, a nasza gra cieszyła ich oko – zaznaczył Jakub Bieroński.

Przed Podbeskidziem teraz dwa domowe mecze. Najpierw, już w najbliższą sobotę, zmierzą się „górale” z Górnikiem Łęczna, a tydzień później podejmą Zagłębie Sosnowiec. Wiadomo, że z meczami na własnym stadionie drużyna z Bielska-Białej ma pewien problem. W tym sezonie zdobyła przed własną publicznością zaledwie 4 punkty i zdobyła tylko 2 gole. Wymienione konfrontacje, to najlepsza okazja na to, aby w końcu u siebie przełamać się na dobre.




Na zdjęciu: Jakub Bieroński (z lewej), docenia wsparcie fanów. W najbliższych dwóch meczach przy Rychlińskiego będzie ono niezbędne.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus