Kibice Widzewa się nie śpieszą

Wydawać by się mogło, że posiadacze karnetów na mecze Widzewa tłumnie zgłoszą się po wejściówki na najbliższy mecz ligowy z Lechem II, który na stadionie przy al. Piłsudskiego będzie mogło obejrzeć 4500 widzów, czyli 25 procent pojemności obiektu. Tymczasem trzeba było przedłużyć termin składania aplikacji, bo na razie jest tylko 2500 chętnych.


Z jednej strony może to być efekt zniechęcenia kibiców ostatnimi wynikami Widzewa i wotum nieufności dla drużyny (mimo środowego zwycięstwa nad Garbarnią w Krakowie), z drugiej jednak wygląda to na… walkę o miejsce na widowni na kolejne mecze. Zasady przyznawania wejściówek są takie, że każdy będzie mógł aplikować tylko raz.

Ważny jest wybór odpowiedniej strategii, bo na 1 lipca zaplanowany jest mecz z zaprzyjaźnioną Elaną, a już na pewno każdy chciałby być na kończącym sezon spotkaniu ze Zniczem 25 lipca, na którym – nikt w okolicach Łodzi w to nie wątpi – świętowany będzie awans do I ligi. Czwartym domowym spotkaniem Widzewa będzie mecz ze Stalą Stalowa Wola 15 lipca.

Może się więc okazać, że nie wszyscy posiadacze karnetów zobaczą jakiś mecz, bo „zaoszczędzone” wolne miejsca przepadną. Ale warto zaryzykować, bo na pewno ciekawiej będzie na meczu ze Zniczem niż z rezerwami Lecha w najbliższą niedzielę.

Po czterech żółtych kartkach nie zagra w tym spotkaniu zdobywca bramki w Krakowie Konrad Gutowski, jeden z dwóch piłkarzy Widzewa, którzy brali udział w tym sezonie we wszystkich meczach (drugim jest Marcin Robak). A trener Marcin Kaczmarek może odetchnąć, bo autostradą A1 zmierzali już w stronę Łodzi kandydaci do jego posady – na przykład Piotr Mandrysz (ostatnio bez klubu) i Janusz Niedźwiedź (do niedawna w Stali Rzeszów).

Pokonanie Garbarni nieznacznie poprawiło pozycję Widzewa w tabeli obejmującej tylko mecze w 2020 roku. Drużyna z Łodzi jest na 10. miejscu (8 punktów), a najlepszym II-ligowcem w tym roku jest Skra Częstochowa, która w sześciu meczach zdobyła 13 punktów.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus