Kiedyś rządził biznes, dziś głównie samorządy

Raport „Rzeczpospolitej” i „Sportu”

Z koszykarskiego boomu pozostało tylko wspomnienie. W przeszłości kluby mogły liczyć na mocne wsparcie sponsorów. Teraz kluczowe są samorządy.


Lata 90. XX i pierwsze dziesięciolecie XXI wieku to było w Polsce niemalże koszykarskie eldorado. Do tej dyscypliny garnęli się poważni sponsorzy, dając finansowe wsparcie.

Wielkie pieniądze skończyły się jednak dość szybko. Sztandarowy przykład to odejście z koszykówki Ryszarda Krauzego. Za jego czasów Prokom Trefl Sopot miał rekordowy budżet (ok. 30 mln zł w sezonie 2007/08). Do naszej ligi ściągano zawodników z wielkimi nazwiskami. Dziś o takich pieniądzach kluby mogą tylko pomarzyć, a większość z nich w ogóle działa dzięki wsparciu samorządów.

Aktywne miasta

Według danych zgromadzonych przez „Rzeczpospolitą” kluby występujące w męskiej Energa Basket Lidze w 2020 r. otrzymały od samorządów 32,4 mln zł. Pod tym względem koszykarze ustępowali jedynie piłkarzom Ekstraklasy i I ligi.

Na największe pieniądze z miasta mógł liczyć GTK Gliwice. Samorząd co roku wspiera klub kwotą ponad 3 mln zł.

– Tylko dzięki pomocy samorządu istnieje w Gliwicach koszykówka na ekstraklasowym poziomie. Środki z miasta stanowią bowiem 60–70 procent naszego całorocznego budżetu – wyjaśnia Tomasz Mucha, media menedżer GTK. Samorządowe pieniądze są też podstawą budżetów Asseco Arki Gdynia, Startu Lublin, MKS Dąbrowa Górnicza czy Śląska Wrocław.

– Koszykówka jest tą dyscypliną, która od wielu lat jest jedną z wizytówek naszego miasta. Triumfy, które odnosiły nasze zespoły seniorskie, są doskonałym uzasadnieniem utartego przez lata sloganu, że to właśnie Gdynia jest stolicą polskiej koszykówki – mówi Paweł Brutel, zastępca dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu.

Nie wszędzie samorządy tak dbają o koszykarzy. Szorstka przyjaźń panuje między władzami Zielonej Góry a Zastalem. W 2020 r. miasto wsparło klub kwotą 1,5 mln zł. W tym roku prezydent Janusz Kubicki stwierdził, że Zastal nie złożył dokumentów i nie wziął udziału w konkursie na dofinansowanie z miasta. Konkurs został jednak unieważniony przez wojewodę lubuskiego.

– Do dziś nie został na nowo rozpisany według wytycznych, które miasto otrzymało. Jeżeli ogłosi nowy konkurs, to oczywiście złożymy wszystkie dokumenty. Bardzo na to czekamy. W międzyczasie prezydent obiecywał, że zakupi nasze akcje. Wysłaliśmy ofertę, ale miasto z niej nie skorzystało. Nie wiem, jak mam rozmawiać z tym człowiekiem – przyznał w rozmowie z TVP Sport Janusz Jasiński, właściciel i prezes Zastalu.

Na niewielkie wsparcie mógł w 2020 r. liczyć koszykarski zespół GKS Tychy. Było to jedynie 600 tys. zł. W Tychach hierarchia sportowa jest jednak jasna. Kluczowy jest zespół hokejowy, który popularnością bije nie tylko koszykówkę, ale także piłkę nożną.

Problemy kobiet

W Energa Basket Lidze Kobiet o sponsorów jest jeszcze trudniej. Przed dwoma laty ze sponsorowania Wisły Kraków wycofała się firma CanPack. Skutek? Najbardziej zasłużony klub w kraju pożegnał się z ekstraklasą. Sam Kraków też nie palił się do znaczącego wsparcia w porównaniu z innymi miastami.

– W 2018 r. w ramach programu „Ambasadorzy krakowskiego sportu” koszykarki Wisły za promocję miasta otrzymały 150 tys. zł, w 2019 – 100 tys. zł (dużo gorsze wyniki sportowe). Łącznie przyznano 250 tys. zł. Na rok 2020 mieliśmy przygotowaną kwotę na poziomie 100–120 tys. zł, ale ekstraklasowy zespół koszykarek wycofano z rozgrywek. Klub w tym czasie w ogóle nie miał pieniędzy na swoją działalność – mówi Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej. – Nieoficjalnie zapytano, czy możemy przekazać kwotę 500 tys. zł. Regulamin programu promocyjnego nie pozwala na takie działania, ponieważ to klub bierze odpowiedzialność za swoją działalność, a miasto może mu ewentualnie pomóc. Oczekiwanie na odwrócenie tej roli jest nieuzasadnione – dodaje Kozioł.

W tym roku sponsora tytularnego – firmę CCC – stracił zespół z Polkowic. Losu krakowskiej Wisły nie podzielił, bo finansowanie klubu przejęła gmina Polkowice, która już w poprzednich latach dokładała się do koszykarskiego budżetu. – Cieszymy się zaufaniem gminy Polkowice, która zawsze nas wspiera i finansowy ciężar naszej działalności wzięła na siebie, mając na uwadze aspekt promocyjno-wizerunkowy oraz nieocenioną w obecnych czasach rolę popularyzacji sportu wśród dzieci i młodzieży – mówi Ryszard Koziołek, prezes klubu.

Koszykarski zespół kobiet z Polkowic mógł liczyć w 2020 r. na wsparcie rzędu 2,6 mln zł, co stawia ten samorząd na pozycji lidera w tej dziedzinie sportu. Gmina oprócz tego mocno angażuje się we wsparcie klubu piłkarskiego, co w efekcie powoduje, że kwota, jaką otrzymują profesjonalne kluby od samorządu, jest największa w przeliczeniu na jednego mieszkańca. I chociaż miasto zapewnia, że nadal chce wspierać sport, to liczy też na pieniądze prywatnych sponsorów. – Kondycja finansowa samorządów z racji pandemii koronwirusa jest trudniejsza. Będziemy zachęcali kluby, by spoglądały nie tylko w stronę samorządu, ale także innych podmiotów, np. gospodarczych – mówi Łukasz Puźniecki, burmistrz Polkowic.

Znamienny jest fakt, że panie mają na tym polu zdecydowanie trudniejsze zadanie niż mężczyźni. Z naszych danych wynika, że w 2020 r. koszykarskie kluby występujące w najwyższej klasie rozgrywkowej dostały od samorządów 12,8 mln zł wsparcia. Daje to niecałe 1,2 mln zł na klub. W przypadku koszykówki męskiej jest to średnio 1,9 mln zł na zespół.

Przemysław Tychmanowicz
Michał Micor


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus