Klasyfikujemy piłkarską Europę. Od euforii do smutku

Włosi zostali mistrzami Europy, ale potem przegrali Final Four i eliminacje mundialu. Francja wygrała Ligę Narodów i awansowała na mistrzostwa świata, ale nie popisała się na Euro 2020.


Ostatnie dwa lata były skrajnościami, jakich jeszcze w historii futbolu nie doświadczono. W 2020 roku nie odbyły się finały mistrzostw Europy, reprezentacje zaczęły grać dopiero jesienią i rywalizowały tylko w Lidze Narodów. Turniej, który miał zastąpić mecze towarzyskie i jego powstanie poddawano w wątpliwość, stał się najważniejszym wydarzeniem roku. Rok 2021 był przesycony rywalizacjami. Rozegrano eliminacje mundialu, finały Euro 2020 i Final Four Ligi Narodów. Było tego tak dużo, że… za dużo i wszyscy mieli problemy z pogodzeniem nadmiaru obowiązków.

Rehabilitacja calcio

Najważniejszą imprezą roku były finały mistrzostw Europy i to ich triumfator dostaje pierwszeństwo w naszej klasyfikacji. Włosi nieobecni w finałach mistrzostw świata w Rosji musieli poprawić reputację calcio i to się udało. Zostali mistrzami Europy powtarzając sukces z 1968 roku, ale teraz droga do tego była znacznie dłuższa i trudniejsza.

Włosi przypominali spychacz, który najpierw równa małe przeszkody, potem ma problemy, gdy stają się one coraz większe, dokończyli robotę dzięki rzutom karnym. Jednak nie było to portugalskie czołganie się do tronu w 2016 roku. Gra Italii, nawet w tych słabszych meczach, była dobrze zorganizowana i to niezależnie od tego, jaki skład był na boisku.

Trener Roberto Mancini pracował nad tym od 2018 roku, gdy został selekcjonerem i powołując na zgrupowania regularnie ponad 30 zawodników potrafił dla każdego znaleźć miejsce i odpowiednie zadanie. Gdy Włosi po „grupowym spacerze” na Stadio Olimpico w Rzymie w dalszej części turnieju zostali zmuszeni z ofensywy przestawić się na działania obronne pokazali, że catenaccio nadal mają dobrze opanowane.

Jorginho zawalił eliminacje

W finale z Anglią Włosi znów musieli „zmienić orientację”, gdyż stracili gola już w 2 minucie. Gdy doprowadzili do „jedenastek”, w tej próbie nerwów nie zawiedli. Dlatego pewnym kuriozum jest to, że jesienią w eliminacjach mistrzostw Europy dwie niewykorzystane „jedenastki” w meczach ze Szwajcarią sprawiły, że tylko z nią zremisowali 0:0 i 1:1, a kolejny remis z Irlandią Północną skazał ich na baraże. Tych dwóch rzutów karnych nie wykorzystał Jorginho, w drugim meczu w 90 minucie. Zawiódł w tym względzie już w finale Euro z Anglikami, to on w serii rzutów karnych zmarnował szansę jako ostatni z Włochów, ale wszystko skończyło się dobrze, więc to poszło w niepamięć.

Był kandydatem do „Złotej Piłki” i to być może mu zaszkodziło. Chociaż kto wie, czy mistrzostwo Europy i wygranie Ligi Mistrzów to rzeczywiście były mocne argumenty, skoro punkt widzenia i preferencje głosujących w plebiscycie bywały zaskakujące. Nie jest ważne, co ktoś zdobywa, ale jak się nazywa. Copa America nigdy wcześniej nie doceniano, ale skoro wygrał ją Lionel Messi… Nie szkodzi, że dopiero za czwartym podejściem.

Tego barażu może nie być

Euforia po Euro 2020 minęła i jesień na pewno nie była dla „Azzurrich” złota. Po finale mistrzostw Europy wygrali już tylko dwa z siedmiu meczów. Tracili punkty w eliminacjach mistrzostw świata. Cztery remisy nie mogły pozostać bez konsekwencji. Włosi znaleźli się w jednej grupie barażowej z Portugalią i jeśli przegrają, drugi z rzędu mundial odbędzie się bez nich. Takie coś trudno im sobie wyobrazić.

Jednak patrząc na sukcesywny „zjazd” Portugalii w ostatnich latach, o którym piszemy w innym miejscu, to Italia powinna wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. Zresztą może do niej nie dojść. Wcześniej mają innych rywali. Włosi zagrają w Palermo z Macedonią Północną, która od kilku lat poczyniła duże postępy i w ubiegłym roku po raz pierwszy zagrała w finałach wielkiego turnieju. Potrafiła zabrać Niemcom jedyne punkty w eliminacjach mundialu. Portugalia zagra z Turcją w Porto i jak pokazali Serbowie, w jej przypadku własne boisko nie musi być atutem. To u siebie przegrała decydujący o awansie mecz, a Turcja są równie nieobliczalna jak Serbia.

Przerwany popis

Zanim Włosi dali się wyprzedzić Szwajcarom w eliminacjach mundialu, doznali innego niepowodzenia. Od ponad 30 lat nie organizowali żadnego piłkarskiego turnieju, ich kandydatora zawsze przepadała w głosowaniach. Dopiero wygrywając grupę Dywizji A Ligi Narodów mogli zorganizować „mini-turniej” jakim jest Final Four. Mediolan i Turyn znalazły się w centrum zainteresowania na kilka dni.

Włosi zmierzyli się Hiszpanami, których dokładnie trzy miesiące wcześniej pokonali w półfinale Euro rzutami karnymi. Hiszpanie w Londynie zagrali bardzo dobrze, a na San Siro jeszcze lepiej. „Fałszywa 9” Ferran Torres już w I połowie dwoma golami zrobił taką różnicę, którą Włosi w końcowych minutach zdołali tylko zmniejszyć.

„Mamma Mia!” – napisał na pierwszej stronie hiszpański „As”. „Bravissima Espana. Zniszczyła niepokonane Włochy” – wtórowała „Marca”, nawiązując do rekordu świata „Azzurrich”. Do tego meczu byli niepokonani przez 37 spotkań i poprawili rekord Hiszpanii. „Porażka nie przekreśla tego, co Italia zdobyła tego lata” – stwierdził rzymski „Corriere dello Sport”. To był cios we włoskie ambicje, ale jednak nie taki, jak ten późniejszy w eliminacjach MŚ 2022. Najbardziej brak tej drużynie dobrego strzelca. 40 bramek zdobyło 19 zawodników, najlepszy z nich Ciro Immobile w 12 występach tylko 5.

19 strzelców Albionu

Drugie miejsce dla Anglików. Nie przegrali żadnego z 19 meczów, finałowa porażka z Włochami rzutami karnymi do statystyk liczy się jako remis. Tych mieli 4, w tym z Polską. Doceniajac ich dokonania dodajmy jednak, że aż 13 meczów grali u siebie, 11 razy w Londynie, z tego 6 w finałach Euro. Tylko raz na turnieju ruszyli się poza Wembley i w Rzymie odnieśli najwyższe zwycięstwo w ćwierćfinale z Ukrainą 4:0.

U siebie szło im ciężko. W grupie 1:0 z Chorwacją, 0:0 ze Szkocją, 1:0 z Czechami, w fazie pucharowej 2:0 z Niemcami po golach w ostatnim kwadransie, Danię pokonali po dogrywce 2:1, w finale 1:1 z Włochami. Licznik z bramkami podkręcili jesienią w eliminacjach mundialu, gdy zdobyli ich 30. W ostatnim spotkaniu pokonali na wyjeździe San Marino 10:0, co było najwyższym zwycięstwem w roku.

W sumie strzelili 52 bramki, Harry Kane z tego 16, co dało mu drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców reprezentacji w 2021 roku. Lista zdobywców goli liczy 21 nazwisk, w tym dwaj autorzy samobójczych bramek. Jednym jest Duńczyk Simon Kjaer, który „swojaka” zaliczył w półfinale mistrzostw Europy. To był dla niego pechowy rok. Na początku grudnia w meczu z Genoą kapitan Milanu doznał kontuzji kolana, po operacji nie zagra 6 miesięcy.

La Roja” nabierała tempa

Hiszpanie stopniowo się rozkręcali zarówno w eliminacjach mundialu, jak i w finałach mistrzostw Europy. Drogę do Kataru zaczęli w marcu od 1:1 z Grecją u siebie, bramką w 92 minucie zapewnili sobie zwycięstwo z Gruzją 2:1 i pokonali Kosowo 3:1. Na Euro po remisach ze Szwecją i Polską (rzut karny zmarnował Moreno), rozgromili Słowację 5:0, kolejną manitę zrobili Chorwatom po dogrywce zwyciężając 5:3, rzutami karnymi wyeliminowali Szwajcarię i w półfinale w taki sam sposób odpadli z Włochami. Powrót do eliminacji mundialu nie był udany.

Przegrali ze Szwecją, wygrane z Gruzją i Kosowem pozwoliły zachować pierwsze miejsce w grupie. Przyszedł październik, Hiszpania zaangażowana w finałach Ligi Narodów pokonała Włochy, ale przegrała finał z Francją, a jednocześnie straciła pierwsze miejsce w grupie eliminacji mundialu. Sytuacja stała się kryzysowa, Hiszpanie musieli wygrać dwa ostatnie mecze i wytrzymali presję. Rzut karny podyktowany przez Szymona Marciniaka dał zwycięstwo w Atenach z Grecją 1:0, a gol Moraty w ostatnim spotkaniu ze Szwecją zapewnił pierwsze miejsce w grupie i awans.

Dramat ich zmobilizował

Duńczycy w eliminacjach mundialu imponowali, wygrywali do zera, pierwszego gola stracili w przedostatnim meczu z… Wyspami Oczymi, porażka ze Szkocją nie miała już znaczenia. Jednak bardziej zapamiętamy Danię z tego, co spotkało ją w finałach Euro 2020. Dramatyczne chwile w meczu z Finlandią w Kopenhadze, gdy walczono o życie Christiana Eriksena. Pierwszy udzielił mu pomocny wspomniany Kjaer.

Eriksena udało się uratować, powraca do zdrowia z wszczepionym rozrusznikiem serca. Duńczycy przegrali wtedy z Finami, ale wynik 0:1 zszedł na drugi plan. Po tych traumatycznych przeżyciach czekało ich spotkanie z Belgią. Trener Kasper Hjulmand dał piłkarzom wybór – kto nie czuł się na siłach żeby grać, miał to powiedzieć. Nie zgłosił się nikt. Dania ten mecz też przegrała, ale potem pokazała niesamowitą mobilizację.

Gdyby przyznawano nagrodę za hart ducha, to jest w 2021 roku murowanym faworytem. Najpierw rozbiła Rosję strzelając jej 4 gole na jej terenie i dając Polsce dobry przykład przed barażami „jak zwyciężać mamy”. To zapewniło jej wyjście z grupy, pokonała następnie Walię, Czechy i w półfinale dopiero po dogrywce uległa Anglii.

Narodziny wielkiego duetu

Na kolejnych miejscach inni uczestnicy fazy pucharowej Euro 2020, którzy zakwalifikowali się także na mundial. Francja zakończyła rok bez porażki, ale miała kilka słabszych momentów, przede wszystkim w finałach Euro 2020. Zaczęła od zwycięstwa z Niemcami w Monachium dzięki „swojakowi” Hummelsa, potem zremisowała z Portugalią, Węgrami i Szwajcarią, nieoczekiwanie kończąc karierę już w 1/8 finału. Prowadząc z Helwetami w 80 minucie 3:1, Francuzi tylko zremisowali 3:3 i odpadli po rzutach karnych. Zdecydowała pomyłka Kyliana Mbappe.

Francuskie media informowały o konflicie w drużynie, kłótni selekcjonera Didiera Deschampsa z Pogbą i Comanem, którzy nie stosowali się do jego poleceń. Francja miała być jeszcze mocniejsza, do kadry powrócił po latach „banita” Karim Benzema. Strzelił w finałach 4 bramki, ale to nie wystarczyło. Francja odpadła, atmosfera wokół kadry zrobiła się zła. We wrześniu kolejne remisy z Bośnią i Ukrainą oddaliły w czasie awans na mundial, ale miesiąc później był Final Four i tam Francja odzyskała blask.

Kylian Mbappe (z lewej) i Karim Benzema niepowodzenie w finałach mistrzostw Europy powetowali sobie triumfem w Lidze Narodów. Fot. PressFocus

Okazało się, że Benzema z Mbappe stworzyli znakomity duet, potrafiący zmienić losy meczu. Ich gole w półfinale z Belgią i w finale z Hiszpanią pozwoliły Francji dwukrotnie odrobić straty i zapewniły triumf w drugiej edycji Ligi Narodów. Jest pierwszą reprezentacją, która po mistrzostwie świata i Europy zdobyła też trzeci tytuł, o jakie rywalizują teraz europejskie reprezentacje. W listopadzie udanie dokończyła kwalifikacje strzelając Kazachstanowi i Finlandii 10 goli, z tego 8 przypadło na Benzemę i Mbappe. Hiszpanie już zacierają ręce, w przyszłym sezonie Mbappe ma dołączyć do Benzemy w ataku Realu Madryt.

Lepsi od mistrzów

Groźni dla najlepszych okazali się Szwajcarzy. Na Euro wyeliminowali mistrzów świata, w eliminacjach mundialu finiszowali przed mistrzami Europy. W okresie przygotowań do Euro 2020 odnieśli pięć zwycięstw z rzędu, w tym dwa w eliminacjach mundialu. W finałach zafundowano im dwa dalekie loty do Baku.

Po mistrzostwach działacze UEFA przyznawali, że kierunek Azerbejdżan nie był dobrym pomysłem. Szwajcarzy zremisowali tam z Walią, po powrocie zagrali z Włochami i przegrali 0:3 grając poniżej możliwości, co w tej sytuacji nawet nie dziwi. Zachwycano się grą Italii, która odniosła 10. z rzędu zwycięstwo bez straty bramki i zapewniła sobie tego dnia awans. Szwajcarzy przesądzili o tym w swoim drugim występie w Baku pokonując Turcję. Potem mieli karne atrakcje – z Francją się udało, z Hiszpanią już nie i odpadli w ćwierćfinale.

To nie był ich dzień – samobójczy gol, czerwona kartka, w serii rzutów karnych tylko pierwszy wykorzystany. Po Euro z reprezentacją pożegnał się selekcjoner Vladimir Petković. Został trenerem francuskiego Bordeaux i próbuje naprawić to, co wcześniej zepsuł tam swoimi poronionymi pomysłami Paulo Sousa. Na razie z miernym skutkiem. „Nati” przejął po nim Murat Yakin, zespół w 7 meczach nie doznał porażki, imponując przede wszystkim grą w obronie. Stracił tylko 2 bramki, jedną w meczu o punkty z Włochami, zapewniając sobie awans do finałów mistrzostw świata.

Belgia nadal czeka…

Na kolejnych miejscach Belgia i Holandia, z którymi przyjdzie się nam potykać w trzeciej edycji Ligi Narodów. Ich mecz 3 czerwca rozpocznie rywalizację w grupie 4 Dywizji A. Belgowie ciągle są na czele rankingu FIFA, chociaż to pierwsze miejsce omija ich w kolejnych turniejach. Zespół z obiecującego zrobił się doświadczony, a teraz już trochę starawy. Wielkie nadzieje na mistrzostwo świata w 2018 roku przerwała w półfinale Francja i Belgowie musieli się zadowolić 3. miejscem.

Najlepszym w historii ich startów, ale jednak rozmijającym się z ambicjami. Na dwóch kolejnych mistrzostwach Europy w 2016 i 2020 Belgowie kończyli karierę w ćwierćfinale. W Lidze Narodów też się nie udaje. W pierwszej edycji doznali w ostatnim meczu zaskakującej porażki ze Szwajcarią 2:5 i nie wyszli z grupy, w drugiej byli w Final Four zajmując ostatnie miejsce po porażkach z Francją i Włochami.

Te rozgrywki najbardziej im nie wychodzą, więc… to dobry dla nas prognostyk. W eliminacjach mundialu spacer – po 9 kolejnych zwycięstwach na koniec remis z Walią, z którą Belgia będzie rywalizować w tym roku w Lidze Narodów. Do pracy selekcjonera Roberto Martineza nie zgłasza się zastrzeżeń, ale jakiś znaczący sukces przy takiej kadrze jednak by się przydał. Ofensywna gra nadal opiera się na Romelu Lukaku. Najskuteczniejszy z Belgów zdobył w 2021 roku 11 goli, z tego 5 w eliminacjach mundialu, 4 w finałach Euro, po jednym w Lidze Narodów i w meczu towarzyskim.

Trzecie podejście van Gaala

Holandia miała jeszcze lepszego strzelca. Memphis Depay w 2021 roku strzelił 17 bramek i został najlepszym strzelcem europejskich reprezentacji, tak jak w przypadku Belgii i Lukaku jego skuteczność miała znaczenie w eliminacjach mistrzostw świata. Holandia zaczęła je najgorzej jak mogła, od porażki z Turcją 2:4. 35-letni Burak Yilmaz popisał się hat trickiem, co w meczu z Holendrami nie udało się nikomu od 41 lat. W 1980 roku dokonał tego Niemiec Klaus Allofs.

„Oranje” potem punktowali w każdym meczu, ale wpadka ze Stambułu tak im zaszkodziła, że awans wywalczyli dopiero w ostatniej kolejce. Już pod kierunkiem nowego selekcjonera, chociaż określenie „nowy” w przypadku Louisa van Gaala nie jest zbyt trafne, gdyż trenerem Holandii został po raz trzeci. Frank de Boer zrezygnował z posady po finałach mistrzostw Europy, w których Holendrzy grając w fazie grupowej w Amsterdamie wygrali wszystkie trzy mecze zdobywając po 3 gole, a gdy tylko pojechali do Budapesztu na mecz z Czechami stracili Matthijsa de Ligta (czerwona kartka), dwa gole i odpadli z turnieju.

Skuteczni bez „bombardiera”

Niemcy nie potrafią nawiązać do sukcesu z 2014 roku, gdy zostali mistrzami świata. Euro 2016 zakończyli na półfinale, więc nie było tak źle, ale już obrona mistrzostwa świata w 2018 to była kompromitacja. Odpadli w fazie grupowej. Na Euro 2020 też niewiele brakowało, żeby nie wyszli z grupy, chociaż grali na swoim boisku w Monachium.

Przegrali z Francją i wygrali z Portugalią, w ostatnim meczu mocno nastraszyli ich Węgrzy, dwukrotnie prowadząc. Uratowała Niemców bramka w 84 minucie, 2:2 zapewniło awans razem z Portugalią i Francją. Jak się okazało w dalszej części turnieju nikt z tej „grupy śmierci” kariery nie zrobił i wszyscy odpadli w 1/8 finału. Niemcy z Anglikami wytrzymali do 75 minuty, potem stracili dwa gole i do widzenia.

Fot. PressFocus

Takie było rozstanie z reprezentacją Joachima Loewa, do niedawna trenera z najdłuższym stażem w Europie. O tym, że przestanie być selekcjonerem wiadomo było już przed turniejem, co chyba nie jest najlepszym dopingiem dla zespołu. Już po mistrzostwach w Rosji domagano się jego dymisji, a gdy w tym roku na początku eliminacji Niemcy przegrały u siebie z Macedonią Północną 1:2, na trybunach stadionu w Duisburgu pojawiły się transparenty z napisem „Loew raus!”.

Jego następcą został Hansi Flick, dokończył eliminacje 7 kolejnymi zwycięstwami w meczach o punkty, stając się rekordzistą wśród trenerów niemieckiej reprezentacji. Niemcy strzelili w tych meczach 31 goli, tracąc tylko dwa. Swoje pierwsze trafienia pod kierunkiem Flicka zaliczyli 18-letni Jamal Musiala, 19-letni Karim Adeyemi, czy Ridle Baku. W 2021 roku Niemcy zdobyli 50 goli, w tym aż 5 było samobójczych. Nie mają teraz „bombardiera”, najskuteczniejsi z 6 trafieniami byli Gnabry, Guendogan i Werner.

Udany finisz Chorwacji

Pierwszą „10” zamyka Chorwacja. Wicemistrzowie świata pod wodzą niezmordowanego Luki Modricia przyzwoicie zaprezentowali się w finałach Euro 2020 na boiskach Anglii i Szkocji. Po porażce z Anglią i remisie z Czechami uciszyli Hampden Park wygrywając 3:1 ze Szkocją, dla której był to pierwszy udział w finałach od 23 lat. „Vatreni” zakończyli karierę w następnym meczu z Hiszpanią, ale po jak wspaniałej walce! Hiszpanie prowadzili już 3:1, w 2 minucie doliczonego czasu Chorwaci wyrównali na 3:3, a w dogrywce Morata i Oyarzabal strzelili dwa gole.

Te 5 goli z Hiszpanami było wyjątkiem, w innych spotkaniach Chorwaci wykazali się znakomitą grą w defensywie i to ona przesądziła o ich awansie na mundial do Kataru. W 10 meczach stracili tylko 4 bramki, sami zdobyli 21. Tę ostatnią strzelił za nich Rosjanin Kudrjaszow w 81 minucie, Chorwaci wygrali 1:0, wyprzedzili Rosję o punkt i jadą do Kataru. To się nazywa rzut na taśmę.


Na zdjęciu: Włosi okazali się lepsi od Belgów zarówno w finałach Euro 2020, jak i w Final Four Ligi Narodów.

Fot. PressFocus