Klasyk bez historii, Górnik bez formy

Ligowy klasyk był punktem obchodów 100-lecia odzyskania przez niepodległości przy Łazienkowskiej. Przed meczem widownia odśpiewała cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego, a na trybunach nie zabrakło starannie przemyślanej patriotycznej oprawy. Niestety, ledwie kilkadziesiąt sekund po tym, jak arbiter Wojciech Myć z Lublina dał sygnał do rozpoczęcia gry, na stadionie mistrza Polski tak intensywnie zapłonęły tak zwane świece wrocławskie, że grę z powodu kłębów dymu, które spowiły stadion trzeba było przerwać na kwadrans.

Credit Adam Starszynski / PressFocus

Na pierwszego gola kibice przy Łazienkowskiej czekali do 14 minuty. Dominik Nagy, który odzyskał piłkę w środku pola, przytomnie zagrał do Cafu, zaś Portugalczyk momentalnie podał w pole karne do wbiegającego z lewego narożnika Carlitosa. Hiszpan podbiegł z piłką do narożnika pola bramkowego i bez problemu kopnął do siatki pod brzuchem nie najlepiej ustawionego i zupełnie nieasekurowanego Tomasza Loski.

W 22 minucie Nagy ponownie napędził akcję gospodarzy. Uciekł lewym skrzydłem, a przed dośrodkowaniem rozsądnie spojrzał, jak w polu karnym Górnika ustawieni są jego partnerzy. Przerzucił piłkę nad obrońcami na nogę Sebastiana Szymańskiego, który odważnie złożył się do strzału z woleja, ale kopnął nad bramką. W 29 minucie było już 2:0. Po dośrodkowaniu Szymańskiego z rzutu rożnego, piłka trafiła Daniego Suareza w rękę. Myć początkowo nie dostrzegł przewinienia, ale już w trakcie składania reklamacji przez legionistów dostał sygnał od asystenta VAR, że powinien obejrzeć powtórkę. I po bardzo szybkiej analizie arbiter z Lublina wskazał na jedenastkę. Egzekutorem rzutu karnego był Michał Kucharczyk. Do piłki podbiegł malutkimi kroczkami, ale zupełnie zmylił Loskę strzelają w prawy róg.

Po kolojenych ośmiu minutach było już 3:0. Legia niezbyt dokładnie wyprowadzała piłkę z własnej połowy, ale Kacper Michalski, który powinien był przejąć lecącą w jego kierunku piłkę potknął się i mocno ułatwił zadanie Carlitosowi. Rozpędzony Hiszpan znakomicie wypuścił w uliczkę obiegającego go Adama Hlouska, zaś Czech precyzyjnie dograł do wbiegającego środkiem pola karnego Nagy’a. Mimo asysty kilku rywali Węgier bez trudno pokonał Loskę. Chwilę później Carlitos mógł podwyższyć wynik, ale po zamieszaniu w szesnastce gości uderzył – z niewielkiej odległości – metr od spojenia słupka z poprzeczką. W 43 minucie ponownie było groźnie na przedpolu gości. Po rajdzie Marko Vesovicia prawym skrzydłem, piłka trafiła na przeciwległą stronę boiska do świetnie dysponowanego w sobotę Nagy’a, który huknął momentalnie. Tym razem Loska był dobrze ustawiony i interweniował bez zarzutu.

Credit Adam Starszynski / PressFocus

Po przerwie wydawało się, że gospodarze będą kontynuowali festiwal. Carlitos już w 48 minucie znalazł się bowiem w dogodnej sytuacji, i kopnął minimalnie obok prawego słupka bramki Loski. Później tempo jednak gra wyrównała się. Gospodarzy satysfakcjonowało trzybramkowe prowadzenie, natomiast goście – nie mieli w sobotę argumentów, aby choćby zasygnalizować chęć odrobienia strat. Końcowy wynik był zresztą jeszcze mniej korzystny dla zabrzan niż do przerwy. W 82. minucie po akcji, którą świetnie rozprowadził Kucharczyk, Nagy wypatrzył przed bramką Carlitosa, rozegrał niczym na treningu i zaliczył asystę w spotkaniu, w którym odegrał jedną z czołowych ról.

 

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 4:0 (3:0)

1:0 – Carlitos, 14 min (asysta Cafu),

2:0 – Kucharczyk, 29 min (z rzutu karnego),

3:0 – Nagy, 37 min (asysta Hlousek),

4:0 – Carlitos

LEGIA: Majecki – Vesović, Wieteska, Jędrzejczyk, Hlousek – Martins (67. Antolić), Cafu – Kucharczyk, Szymański (77. Kante), Nagy – Carlitos (83. Pasquato). [Trener:] Ricardo SA PINTO. [Rezerwowi:] Malarz, Pazdan, Stolarski, Kulenović.

GÓRNIK: Loska – Michalski, Suarez, Bochniewicz, Liszka – Zapolnik (66 Ryczkowski) , Matuszek, Żurkowski, Jimenez – Angulo (53. R. Wolsztyński), Ł.Wolsztyński (77. Smuga). [Trener:] Marcin BROSZ. [Rezerwowi]: Bielica, Wiśniewski, Nowak, Ambrosiewicz.

Sędziował: Wojciech Myć  (Lublin) Asystenci: Radosław Siejka (Łódź), Marek Arys (Szczecin). Widzów: 21 867. Czas gry – 107 min (60+47).

Żółte kartki:  Jędrzejczyk (9. faul) – Liszka (86. faul)

Piłkarz meczu – NAGY