Klasyk znów dla GieKSy!

Akcja Marko Roginicia i strzał Adriana Błąda przesądził o pierwszej po ponad 30 latach wygranej katowiczan na Stadionie Ludowym.


Z racji dobiegającej w Sosnowcu końca budowy kompleksu sportowego, w piątek prawdopodobnie zamykała się 57-letnia historia meczów GieKSy na Stadionie Ludowym, który poprzednio zdobyła w 1991 roku i wtedy też po raz ostatni – aż do piątkowego wieczoru – mogła liczyć na wsparcie swoich kibiców.

Rafał Górak, który jako trener nigdy nie przegrał z Zagłębiem, ale nigdy też nie wygrał z Arturem Skowronkiem, czyli swoim dawnym asystentem w Ruchu Radzionków, wystawił tę samą jedenastkę, co przed tygodniem na remisowe starcie w Nowym Sączu. Z kolei szkoleniowiec Zagłębia musiał przetasować lewą obronę, bo pauzującego za czerwoną kartkę Dawida Gojnego zastąpił Quentin Seedorf, a kapitańską opaskę w ledwie drugim występie w sosnowieckich barwach przywdział bramkarz Michał Gliwa.

Śnieżny poślizg

Mecz rozpoczął się o 20.40, czyli z 10-minutowym poślizgiem, jako że nad Ludowym popadał śnieg i trzeba było przygotować murawę. – Nasi pracownicy świetnie się spisali – chwalił Skowronek. W I połowie to jego drużyna była bliższa objęcia prowadzenia. Choć oddała mniej strzałów, miała delikatną optyczną przewagę, a GKS nie zagroził poważniej bramce Gliwy.

W 22 minucie mogło być 1:0, gdy Maksymilian Banaszewski urwał się Rafałowi Figlowi, zagrał między nogami Grzegorza Rogali do Szymona Sobczaka, a ten wpadł w pole karne i pomylił się nieznacznie. Nie trafił do siatki, nie trafił nawet w słupek, a leżący przy nim… bidon.

Dużą pracę wykonał w tej sytuacji Hubert Sadowski, stoper katowiczan, który z determinacją do końca naciskał najlepszego snajpera Zagłębia i utrudnił mu oddanie uderzenia. W 40 minucie Sadowski mógł mówić o szczęściu, bo piłka odbiła się od niego po dośrodkowaniu Banaszewskiego z rzutu rożnego, ale przeszła obok bramki, a Sobczak nie zdołał do niej dopaść.

Jaki doping, taka gra

Katowiczanie postraszyli raz, w 43 minucie, gdy – po rzucie wolnym – sporo miejsca przed 16. metrem miał Patryk Szwedzik, ale strzelił bardzo niecelnie. Ilość emocji była odwrotnie proporcjonalna do sierpniowego starcia obu drużyn, niesamowitego i zakończonego wygraną GKS-u 3:2. Widowisko było tak marne, jak „doping” sosnowieckich kibiców, którzy zamiast wspierać swój zespół skupiali się głównie na obrażaniu rywali.

II połowa zaczęła się od szansy miejscowych, ale znów dobrze zachował się Sadowski, blokując wślizgiem próbę Wojciecha Szumilasa, którego obsłużył Sobczak. Potem jednak inicjatywę zdecydowanie przejęli katowiczanie. W 69 minucie wreszcie doczekaliśmy się „setki” – nad sosnowiecką bramką uderzył z bliska Grzegorz Janiszewski, po aucie Sadowskiego i zgraniu Oskara Repki. Przyjezdni mieli czego żałować, ale… niedługo.

Chorwat dał impuls

Chwilę wcześniej szkoleniowiec katowiczan desygnował na boisko Marko Roginicia. Chorwat pozyskany w lutym z Podbeskidzia odegrał ważną rolę w kluczowej akcji meczu. To on powalczył na prawej flance z Wojciechem Kamińskim, wypatrzył Adriana Błąda, a ten precyzyjnym uderzeniem w dolny róg wyprowadził GieKSę na prowadzenie, które w tamtym momencie było zasłużone. U gości zmiennik asystował, u gospodarzy rezerwowi tylko oglądali „żółtka”.

W 90 minucie doszło jeszcze do szamotaniny na środku boiska, poprzedzonej brzydkim faulem Dominika Jończego na Roginiciu. Posypały się kartki, ale wynik nie uległ już zmianie. Tak jak w sierpniu, tak i w rewanżu klasyk dla Katowic. Zdobyli Ludowy po ponad 30 latach!

Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 0:1 (0:0)

0:1 – Błąd, 80 min

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Borowski, Jończy, Dalić, Kamiński (82. Bryła), Seedorf – Banaszewski (74. Sanogo), Szumilas, Oliveira, Pawłowski – Sobczak. Trener Artur SKOWRONEK.

GKS: Kudła – Janiszewski, Jędrych, Sadowski – Wojciechowski, Repka, Figiel, Rogala – Błąd (88. Woźniak), Szwedzik – Szymczak (65. Roginić). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze). Widzów 2500. Żółte kartki: Sanogo, Bryła, Jończy, Oliveira – Wojciechowski.

Piłkarz meczu – Adrian BŁĄD.


Na zdjęciu: Sosnowiecko-katowicki klasyk zakończył się skromną wygraną gości.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus