PLUSLIGA. Kłopoty na własne życzenie

MKS Będzin bliski „urwania” przynajmniej punktu faworytowi z Warszawy. GKS Katowice powróciła z Suwałk z kompletem punktów.


Na inaugurację rozgrywek MKS podejmował VERVĘ Warszawa. To zespół, który mu wybitnie nie leży. Od trzech lat nie potrafi go pokonać i wczoraj tradycja została podtrzymana. Do tego w pierwszych meczach nowego sezonu będzinianie muszą sobie radzić bez Artura Ratajczaka. Kapitan MKS-u skręcił kostkę podczas turnieju w Częstochowie. Jego obowiązki przejął Rafał Sobański, który pełnił już tę funkcję podczas turnieju PreZero Grand Prix. – Za dwa tygodnie wracam do treningów i postaram się pomóc kolegom – powiedział Ratajczak.

Nowy kapitan

Sobański z zadania wywiązał się bardzo dobrze. W pierwszym secie popisał się efektownym asem serwisowym, poza tym wielokrotnie swoimi skutecznymi zbiciami podrywał swój zespół do walki. Dawał więc dobry przykład, podobnie jak inny rutyniarz Bartosz Gawryszewski, który w inauguracyjnej partii ani razu nie został zastopowany na środku siatki.

Nie wystarczyło to do zagrożenia spokojnie i precyzyjnie grającym warszawianom. Przez dwa sety panowali niepodzielnie. W ich szeregach bardzo dobrze radził sobie były gracz MKS-u Michał Superlak, który miał prawie 70 procent skuteczności w ataku.

– Cieszę się, że trener Andrea Anastasi obdarzył mnie zaufaniem i mogłem wyjść w pierwszej szóstce. Wygraliśmy pewne, ale Będzin nie był łatwym rywalem. Chcemy w tym sezonie walczyć o wysokie cele, więc musimy być maksymalnie skoncentrowani w każdym meczu – stwierdził krótko Superlak, któremu zdarzały się wprawdzie słabsze momenty, ale wówczas ciężar gry brał na siebie Artur Szalpuk. Reprezentant Polski szczególnie skuteczny był w atakach z szóstej strefy.

Prowadząc po dwóch partiach goście chyba uwierzyli, że jest po meczu. I… spotkała ich przykra niespodzianka. Znowu Sobański poderwał kolegów. Gospodarze od początku nadawali ton grze, prowadzili momentami nawet 5 punktami. Andrea Anastasi, trener VERVY, wyglądał tak, jakby za chwilę miał dostać zawału serca. Nie mógł zrozumieć, jak można grać tak nonszalancko i popełniać tak proste błędy. Ostatecznie faworyt uporządkował grę i w bólach wygrał 4 seta, i mecz.

Udany start

Katowiczanie obawiali się dalekiej wyprawy do Suwałk, a tymczasem wrócili z tarczą. Po raz kolejny zachwycili zadziornością, odpowiedzialnością i przygotowaniem mentalnym. To wszystko sprawiło, że wygrali na niezwykle trudnym terenie w Suwałkach, nie tracąc nawet seta. To był udany debiut trenera Grzegorza Słabego w roli pierwszego trenera, który wraz z zespołem awansował do PlusLigi, ale w niej pełnił rolę asystenta Piotra Gruszki oraz Dariusza Daszkiewicza.

W letniej przerwie w obu drużynach obyło się bez trzęsienia personalnego, choć ekipę z Suwałk opuścił Nicholas Szerszeń, który powrócił do Asseco Resovii. Jego miejsce zajęli Tomas Rousseaux oraz Marcin Waliński, którzy mieli okazje wystąpić w podstawowym składzie. Andrzej Kowal, trener Ślepska, przed inauguracją ligową miał problemy kadrowe. Joshua Tuaniga, rozgrywający nr 1, jest kontuzjowany i mecz obserwował z trybun. Jego miejsce zajął Kacper Gonciarz, który nie miał zmiennika i, jak się później okazało, to był poważny problem gospodarzy. Kowal nie mógł skorzystać również z norweskiego środkowego Andreasa Takvama.

Siatkarze GKS-u byli mocno zmobilizowani od pierwszych akcji i podjęli walkę z gospodarzami. W pierwszym secie wyrównana gra trwała do stanu 14:14. W końcu głównie za sprawą Jakuba Jarosza oraz Adriana Buchowskiego uzyskali przewagę 21:16 i nie zmarnowali jej.

W II secie katowiczanie prowadzili już 21:17, ale gospodarze nie dawali za wygraną. Najpierw Kamil Kwasowski, a chwilę później Adrian Buchowski zostali zablokowani i miejscowi zbliżyli się na dwa „oczka” (21:23). Buchowski i Jarosz dokończyli jednak zadanie.

Trzecia odsłona była najtrudniejsza. Przyjezdni mieli komfort, bo prowadzili, ale musieli skutecznie zamknąć potyczkę. Rozgorzała walka punkt za punkt i set rozstrzygnął się w grze na przewagi. W końcowych fragmentach ważną rolę odegrał Jarosz, który mobilizował kolegów i zdobył zwycięskie punkty.

Dodajmy, że katowiczanie zaliczyli w meczu 10 bloków i aż 12 tzw. wybloków, dzięki którym mogli wyprowadzać skuteczne kontry. To był klucz do sukcesu.

Udana inauguracja z kompletem punktów to dla GieKSy powód do zadowolenia i zapowiedź kolejnych zwycięstw. To zespół wojowników i niech tak zostanie do końca.

MKS Będzin – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 1:3 (20:25, 14:25, 25:20, 24:26)

BĘDZIN: Veloso), Sobański, Kalembka, Faryna, Santana, Gawryszewski, Gregorowicz (libero) – Schmidt, Godlewski, Makowski, Bobrowski. Trener Jakub BEDNARUK.

WARSZAWA: de Haro, Kwolek, Nowakowski, Superlak, Szalpuk, Wrona, Wojtaszek (libero) – Król, Kozłowski, Grobelny. Trener Andrea ANASTASI.


Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 0:3 (18:25, 22:25, 25:27)

SUWAŁKI: Gonciarz, Waliński, Rudzewicz, Bołądź, Rousseaux, Sapiński, Czunkieiwcz (libero) – Filipowicz (libero), Sacharewicz, Klinkenberg, Kaczorowski, Rohnka. Trener Andrzej KOWAL.

KATOWICE: Firlej, Kwaśniewski, J. Nowakowski, Jarosz, Buchowski, Zniszczoł, Watten (libero). Trener Grzegorz SŁABY.


Cerad Enea Czarni Radom – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (25:17, 23:25, 19:25, 25:21, 15:13)

RADOM: Kędzierski, B. Sander, Dryja, Konarski, Firszt, Masłowski (libero) – Gąsior, Zrajkowski, Pasiński. Trener Robert PRYGIEL.

OLSZTYN: Droszyński, Żaliński, Concepcion, Schulz, Andringa, Teriomenko, Gruszczyński (libero) – Woch, Stępień, Kapica, Schott, Poręba. Trener Daniel CASTELLANI.


Cuprum Lubin – PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:20, 22:25, 28:30, 24:26)

LUBIN: Tavares, Maruszczyk, Gunia, Jimenez, Ferens, Smoliński, Makoś (libero) oraz Lorenc, Oliveira, Jakubiszak, Magnuszewski. Trener Marcelo FRONCKOWIAK.

BEŁCHATÓW: Łomacz, Katić, Kłos, Petković, Ebadipour, Huber, Piechocki (libero) – Filipiak, Mitić, Sawicki. Trener Michał GOGOL.


Na zdjęciu: Piotr Nowakowski (z lewej) na środku siatki był bardzo skuteczny.

Fot. PAP/Andrzej Grygiel