Kłopoty ukraińskich klubów przed nowym sezonem

Mimo wojny liga ukraińska ma wznowić rozgrywki w sierpniu. Kluby za wschodnią granicą mają oczywiście swoje kłopoty.


Ostatnio mocno wyartykułował je szef Szachtara Donieck, mistrza Ukrainy w niedokończonych rozgrywkach 2021/22, Serhij Pałkin. W jego wypowiedziach zamieszczonych w „The Athletic” dostaje się przede wszystkim… piłkarskim agentom.

Kasa dla agentów

Prezes kilkunastokrotnego mistrza Ukrainy mówi. – Wojna pokazała wiele problemów w świecie futbolu. Wszyscy starają się wykorzystać tę sytuację. Kto próbuje najbardziej? Agenci. Jesteśmy niezadowoleni z zasad wprowadzonych przez FIFA w związku z wojną w Ukrainie. Władza decydowania o zawieszeniu kontraktów jest teraz w rękach agentów zawodników. Przyjeżdżają do klubów i mówią, żeby nie płacić nam, ale im, bo wkrótce ich klienci będą wolnymi graczami. W ten sposób do ich kieszeni wpływają ogromne pieniądze – mówi Pałkin.

Przypomnijmy, że po wybuchu wojny i rosyjskiej inwazji na Ukrainę, co miało miejsce 24 lutego, piłkarskie władze zdecydowały, że zagraniczni zawodnicy z ukraińskich klubów mogą tymczasowo wiązać się z innymi klubami. W ten choćby sposób Tomasz Kędziora grał w Lechu Poznań (teraz mówi się, że ma opuścić Dynamo Kijów. Agenci szukają mu nowego pracodawcy). Z tego samego powodu z kijowskiego Dynama Heorhij Citaiszwili grał wiosną w Wiśle Kraków, a teraz spekuluje się, że może wylądować w zespole mistrza Polski Lechu Poznań.

– Mamy teraz dziewięć dni na negocjowanie sprzedaży lub wypożyczenia naszych piłkarzy do zagranicznych klubów, co jest po prostu niemożliwe do realizacji. FIFA nie pomogła ukraińskim klubom. Wręcz przeciwnie. Znacznie utrudniło nam to negocjacje z zawodnikami. Uczyniło agentów bogatszymi i potężniejszymi – podkreśla Pałkin.

Co do Szachtara, to negocjuje on teraz transfer swojego zawodnika, Brazylijczyka Tete do Lyonu, ale rozmowy umknęły w martwym punkcie. Zresztą w klubie z Doniecka, gdzie przecież od 8 lat cały czas trwają walki, liczą się z tym, że w nowym sezonie w zespole będzie grało 95 proc. miejscowych zawodników. W czołowym ukraińskim klubie zdają sobie sprawę, że w warunkach wojennych nikt z zagranicznych zawodników nie będzie chciał u nich grać.

Zresztą Szachtar od 2014 roku, a więc od zagarnięcia przez Rosję Krymu czy wojny o Donbas gra na wyjeździe czy to na zachodzie kraju we Lwowie czy w Kijowie. Występował też w Charkowie. Teraz mają dojść mecze w Lidze Mistrzów najprawdopodobniej w Warszawie. Wiele wskazuje patrząc też na to, co rosyjski najeźdźca wyprawia, bombardując choćby centra handlowe, jak w Krzemieńczuku ostatnio, że i mecze ligowe ukraińskiej ligi będą odbywały się w Polsce.

Perfidny plan

Szachtar ma też jeszcze jeden problem, a jest on związany z osobą przywódcy samozwańczej i nieuznawanej przez nikogo prócz Rosji Donieckiej Republiki Ludowej Dienisa Puszylina.

– Ten Szachtar, który w tej chwili nim nie jest, już zmienił swoją siedzibę. W tej formie jest to klub jednego z oligarchów, Achmetowa. To znaczy – kiedyś był lwowski, potem kijowski. Teraz jest wszędzie przeganiany, nie wiem, gdzie teraz ma on swoją siedzibę. Cóż, obecny klub nie ma już nic wspólnego z Donieckiem.

Pojawiają się już pewne inicjatywy, aby mógł powstać prawdziwy Szachtar. Jest gdzie grać i są już oferty dla sponsorów. Znajdą się tacy z innych regionów Federacji Rosyjskiej, którzy będą chcieli z nim grać – powiedział niedawno w wywiadzie dla agencji RIA Nowosti Puszylin. Znając rosyjską perfidię i metody działania tylko czekać, jak będziemy oglądali w akcji rosyjskiego „Szachtara”…


Na zdjęciu: Piłkarze Szachtara Doniec mają wojenne problemy przed początkiem nowego sezonu.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus