Kłopoty z karnymi

Zaczęło się w piątkowym meczu Stal – Lech, który zakończył się bezbramkowym remisem, a po którym mistrzowie Polski mieli pretensje do prowadzącego spotkanie Pawła Raczkowskiego za nieodgwizdane rzuty karne.


To znaczy jeden został nawet (konkretne w 39 minusie) odgwizdany, kiedy Michał Skóraś przewrócił się w polu karnym mielczan po interwencji Kamila Kruka, ale po interwencji VAR, za monitorem siedział Piotr Lasyk i zobaczeniu wszystkiego na monitorze arbiter z Warszawy odwołał swoją decyzję. Jeszcze wcześniej w ekipie „Kolejorza” domagano się karnego za zagranie ręka w polu karnym Arkadiusza Kasperkiewicza.

– Nie było to zagranie ręką, a była to sytuacja, kiedy futbolówka trafia w rękę zawodnika Stali. Jest naturalnie ułożona, więc decyzja o niepodyktowaniu „jedenastki” jest ze wszech miar słuszna. Co o karnego, który został odwołany, to dobrze, że VAR podpowiedział i arbiter wszystko skorygował. Trafiona była piłka, a pretensje ze strony Lecha są tutaj nieuzasadnione – ocenił wszystko w „Lidze +” w studio Canal plus sędziowski ekspert Adam Lyczmański.

Dużo więcej dyskusji wzbudza to co działo się w najlepszym meczu 18 kolejki PKO Ekstraklasy, a mianowicie starciu Widzewa z Pogonią. Szczecinianie prowadzili, ale w doliczonym czasie gry prowadzący mecz Daniel Stefański wskazał na „jedenastkę”. Jordi Sanchez uderzał mocno, piłka trafiła w Benedikta Zecha, a konkretnie w jego twarz, a potem rękę. Stefański od razu wskazał na karnego. Nie zmienił też decyzji po obejrzeniu wszystkiego na monitorze. W ten sposób widzewiacy, za sprawą Martina Kreuziglera wyrównali w 9. minucie dodatkowego czasu na 3:3 i mogli się cieszyć z ważnego jednego punktu w szalonym spotkaniu., co oczywiście nie było to w smak ekipie ze Szczecina. Już po meczu czerwoną kartkę zobaczył grecki środkowy obrońca Pogoni Kostas Triantafyllopoulos.

– Jesteśmy zawiedzeni, bo wiemy, że był to mecz do wygrania, a straciliśmy dwa punkty w ostatniej minucie meczu. Podsumuję to tak, zawód jest duży, bo dotyczy i wyniku i tego, że zdobyliśmy tylko jeden punkt. W następnym meczu musimy pokazać się z lepszej strony. Co do tego karnego, to nie jesteśmy do końca zadowoleni z interpretacji sędziego. Naszym zdaniem piłka najpierw dotknęła Benedikta Zecha w twarz, dopiero później w rękę. Natomiast nie możemy już tego zmienić – skomentował wszystko Jens Gustafsonn, trener Pogoni.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus