Klubowe MŚ. Blisko celu, ale potrzebna koncentracja

Bayern Monachium z problemami dotarł do Kataru, gdzie dziś rozpocznie swój udział w zmaganiach o miano najlepszej klubowej drużyny na świecie.


Niespotykane problemy przeżyli w nocy z piątku na sobotę piłkarze Bayernu Monachium. Pierwszego z wymienionych dni wieczorem drużyna Hansiego Flicka grała z Herthą Berlin. Wygrała 1:0, choć Robert Lewandowski nie strzelił karnego, a początek spotkania przyspieszono o pół godziny, bo tuż po meczu „Die Roten” udali się na berlińskie lotnisko. Skąd mieli odlecieć do Kataru na Klubowe Mistrzostwa Świata.

Zastała ich tam niemiła niespodzianka. Z powodu pogody samolot pozwolenie na start uzyskał z opóźnieniem. Tuż przed północą i wystartować ostatecznie nie zdążył, bo od pierwszych sekund soboty obowiązywał już w Berlinie zakaz lotów. Podobno zabrakło 30 sekund, a Robert Lewandowski i jego koledzy noc spędzili w samolocie. W mediach społecznościowych pojawiła się seria zdjęć, na których widać, że atmosfera była… biwakowa.

W sobotę rano, przed 7.00, samolot poleciał do Monachium, skąd udał się do Kataru. Gdzie dziś Bayern zmierzy się z egipskim Al Ahly w meczu o finał KMŚ. Triumfator europejskiej Ligi Mistrzów jest zdecydowanym faworytem starcia z najlepszą klubową drużyną Afryki, która w ćwierćfinale pokonała 1:0 katarski zespół Al-Duhail.

– Nasz zespół jakoś sobie z tym całym zamieszaniem poradził – powiedział prezes Bayernu, Karl-Heinz Rummenigge. – Ale to była jakaś komedia. Śmieszny numer. O ile w Berlinie zawsze mogliśmy liczyć na wsparcie, o tyle w Brandenburgii ktoś ma jakiś problem. Po prostu nie lubi Bayernu. W sumie, to nie wiem, dlaczego nie mogliśmy wystartować. Reprezentujemy Niemcy i Bundesligę. Chcemy wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata, a ktoś chciał zrobił nam pod górkę – podkreślił były znakomity napastnik reprezentacji RFN.

– Musieliśmy odwołać sesję regeneracyjną. To bardzo niefortunne, że jeden dzień nam uciekł. Na szczęście jednak atmosfera jest dobra – powiedział „Kalle”, a niemieckie media podkreśliły, że noc spędzona w samolocie może wyjść drużynie… na dobre.

Bayern jest faworytem nie tylko dzisiejszego spotkania, ale całego turnieju. Do tej pory w Klubowych Mistrzostwach Świata brał udział raz. W 2013 roku, w Maroku, w półfinale pokonał chińskie Guangzhou Evergrande 3:0, a w finale wygrał 2:0 z Rają Casablanca. Nigdy zatem monachijski zespół nie stracił w KMŚ gola.


Czytaj jeszcze: „Lewy” zacznie w poniedziałek

W kadrze „Die Roten”, jaką do Kataru zabrał Hansi Flick, znalazło się pięciu zawodników, którzy pamiętają sukces sprzed nieco ponad siedmiu lat, bo tamten turniej rozegrano w grudniu. Przed szansą na ponowne wygranie FIFA Club World Cup staną: Manuel Neuer, Javi Martinez, Jerome Boateng, David Alaba i Thomas Mueller.

W Maroku towarzyszył im m.in. Toni Kroos. Najbardziej utytułowany gracz w historii rywalizacji o Klubowe Mistrzostwo Świata. Niemiec zdobył wówczas to trofeum po raz pierwszy, a w sumie ma pięć triumfów ma swoim koncie, bo cztery kolejne dołożył będąc już zawodnikiem Realu Madryt.

Przed dzisiejszym półfinałem z udziałem drużyny Roberta Lewandowskiego warto dodać, że jak dotąd Polak raz wygrał to trofeum. W 2008 roku rezerwowym bramkarzem Manchesteru United był Tomasz Kuszczak. Taką samą rolę trzy lata wcześniej pełnił w drużynie Liverpoolu, Jerzy Dudek, ale „The Reds” finał wówczas przegrali.

– Jeżeli wygramy KMŚ, to skompletujemy jedno z największych osiągnięć w dziejach futbolu. To będzie coś wyjątkowego. Jesteśmy blisko, ale musimy być skoncentrowani – powiedział Robert Lewandowski.

Półfinał Klubowych MŚ
Poniedziałek, 8 lutego, godz. 19.00
Al Ahly – Bayern Monachium
Sędzia – Mohammed Abdulla Mohamed (ZEA)

Wczorajszy półfinał Palmeiras – UANL Tigres 0:1 (0:0)



Na zdjęciu: Robert Lewandowski nie ukrywa, że do Kataru udał się, by zdobyć kolejne trofeum.

Fot. Pressfocus